Oto jesteś
pierwszą łzą
Co płynie w głąb
i boli
Oto jestem
nieprzytomnym gestem
Złym snem i
resztką woli
Odrzucone,
niezakochane kobiety dzielą się na dwie kategorie. Jedne to takie, które machną
ręka i powiedzą, nie ten to kolejny. Przecież tego kwiatu jest pół światu,
następny będzie lepszy. Poczekam na mądrzejszego, przystojniejszego, bogatszego,
a ty idź i nie wracaj. Ta kategoria jest dość nieszkodliwa. Jedyna krzywda,
jaka się dzieje, to właśnie tej kobiecie. Z kobiety przemienia się w
bezwzględnego łowcę. Niestety istnieje też druga kategoria. Chowa się pod
etykietką ZEMSTA. Ten typ nie jest łatwy
do przetrawienia. Po trupach, a do celu, którym jest niszczenie ofiary. Nie
ważne jak, nie ważne za jaką cenę, zemsta jest priorytetem. Wszystko
podporządkowane jest tylko i wyłącznie jednej misji- dokopać facetowi. Smutne
jest to, że podział ten kształtuje się nie zależnie od grupy wiekowej. Siedemnastoletnia Allegra Cooper intensywnie
myślała jaką taktykę przybrać by dokonać zemsty na chłopaku, który ją tak
brutalnie odrzucił. Przystojny, z dobrego domu, dobry uczeń, troszkę
buntowniczy. Ideał w oczach dziewczyny. Coś jednak nie wypaliło. Nie pomogły
dyskretne zaloty, ani bardziej bezpośrednie aluzje. Chłopak nie wiadomo czemu
pozostał niewzruszony na wdzięki pięknej amerykanki. Niestety wybrał formę
najgorszą z możliwych. Ośmieszenie. Tego Allegra nie potrafiła wybaczyć. Jak
szybko Diego został postawiony na ołtarzu uwielbienia, tak szybko został z
niego strącony w niebyt. Pozostał tylko jeden cel- zemsta. Im bardziej
wyrafinowana tym lepsza. Jeśli nie może się to dokonać bezpośrednio, to czemu
nie skorzystać z pół środków. Młodszy, głupiutki brat nada się idealnie.
Chłopaczek, który ma mleko pod nosem, a myśli, że jest super podrywaczem.
Idealny materiał. Diego się wścieknie. Zobaczy co mógł mieć, a co odrzucił.
Zaistniałej sytuacji pomaga fakt, że młodszy brat zakochany jest po uszy, przez
co odporny jest na wszelkie argumenty. Wszystko idealnie. Przedstawienie czas zacząć.
Rok.
Już za niecały miesiąc minie rok. Czuję jakby to było chwilę temu. W jednym
dniu cały dziecięcy świat porwał huragan zwany śmiercią. Jeden moment zmienił i
zaważył na całym życiu. Nowa rodzina, nowa szkoła, rodzeństwo, które pojawiło
się tak nagle. Dom, bezpieczna oaza przestał być domem, dawne życie odeszło by
ustąpić nowemu, nieznanemu. W tym wszystkim szczęście. Tak, dziwne, ale właśnie
tak mogę to określić. Kochające mnie osoby, które ani przez moment nie
pozwoliły bym pouczyła się samotna, opuszczona, nie chciana. Każdy zakamarek
życia wypełniony miłością. Nawet w śmierci jest życie. Mnie spotkało, inne; nie
lepsze, nie gorsze, ale inne. Od kilku dni panuje rodzinna zmowa. Trwa kampania
„Zróbmy wszystko by Violetta nie myślała”. Widzę ich staranie, ale tak się nie
da. Nie da się nie myśleć. Bo jak przestać wspominać słodki zapach perfum mamy,
jak zapomnieć o roześmianych oczach taty, jak powrócić do normalności. Już na
zawsze spory kawałek serca należy do nich, nawet czas nie jest w stanie tego
zmienić, nic nie jest w stanie. Ten rodzaj miłości zapada w nas na zawsze. Od
kilku dni przyglądam się mojej pozytywce, zamykam w niej dobre wspomnienia, splecione z jej dźwiękiem.
Pamięć co oznacza dla mnie…., pamięć jest w moim sercu. Tak jak obiecała ciocia
nie zanika, tylko trwa we mnie. Dzięki temu małemu przedmiotowi czuję ich obok,
tuż, tuż. Rozczula mnie staranie
domowników. Olga wypieka coraz to wymyślniejsze, przepyszne ciasta, ciocia
pełną parą przygotowuje święta, Ramallo zabiera mnie gdzie tylko mi się zamarzy
jechać. Nawet ciągle zapracowany wujek, znajduje czas by wybrać się ze mną na
spacer. Są tacy kochani, tacy dobrzy. Niestety nie ma ze mną Diego, który w
ramach projektu językowego wyjechał do Polski i wróci dopiero przed świętami.
Przed wyjazdem „opiekę” nade mną i Gustawem przekazał Leonowi. Tylko zakochany
Leon, to nieobecny Leon. Chłopak żyje od
jakiegoś czasu na planecie Allegra i żadna siła nie jest go w stanie stamtąd
ściągnąć. Ni prośbą, ni groźbą. Nie działa na niego nic. Chodzi zakręcony jak lok
na lokówce. Żadnego pożytku. Siedzę
sobie w moim królestwie i intensywnie myślę, co to dalej będzie z tym moim
młodszym braciszkiem. Czy ta pierwsza miłość będzie tą ostatnią , czy Diego ma
powody by być tak uprzedzonym do dziewczyny. Czas pokaże.
-Violetta, zejdź na
dół. Masz gości- Olga to potrafi krzyknąć. Dziwi mnie, że ktoś przyszedł, bo
nikogo się nie spodziewałam. W końcu moimi najlepszymi przyjaciółmi są Fran,
która mieszka w Salamance oraz Diego, który jest za granicą. Pytanie, kto może
być tym gościem. Szybko chowam pozytywkę
i biegnę sprawdzić, kto na mnie czeka. No tak, ale takiej niespodzianki,
nigdy bym nie oczekiwała.
-Fran, Federico- co tu
robicie i kim są wasi towarzysze. Tak w salonie zastałam tą dwójkę w towarzystwie
wujostwa oraz pary nieznanych mi osób. W
pierwszej kolejności postanowiłam się zająć wyściskaniem Fran. Rytuał przerwał
nam Federico.
-Ej, Mała, a ja to co,
nie zasługuję na przytulasa- zbiorowy uścisk to to, co działa na mnie
najlepiej.
-Kochani, pytam
ponownie, jakim cudem się tu znaleźliście?
-Mała nie gorączkuj się
tak. Już ci wszystko mówimy. I ja i Fran wyjeżdżamy na święta do Włoch, ale o
tym już wiesz. No, ale to oznacza, że nie będziemy mogli Ci dać prezentów, więc
poprosiliśmy tu obecnych moich rodziców by nas przywieźli. No i jesteśmy.
Zabieramy cię na małą wycieczkę, która będzie prezentem ode mnie. A z Fran
babskie sprawy załatwicie później. Szykuj się Mała.
No nie mogłam uwierzyć.
Dobrze, że ja też mam dla niech upominki. Jednak zachowanie Fede mnie
zaskoczyło. Jest starszy i w ogóle bardzo zajęty, a mimo to pomyślał o mnie.
Nie pozostało mi nic innego jak zebrać się i jak najszybciej ruszyć po prezent Fede. W towarzystwie jego
mamy udaliśmy się do centrum . Kompletnie nie miałam pojęcia, gdzie mnie
zabierają. Denerwowały mnie spojrzenia jakie wymieniali między sobą. Oni w
przeciwieństwie do mnie doskonale znali cel podróży.
-Ej, no weźcie.
Powiedzcie mi. Za chwilę będzie foch gigant- oczywiście co zrobiła Fran;
wybuchła śmiechem. Plus ,że Federico ruszyło sumienie.
-Pamiętasz jak ostatnio
byliśmy w wesołym miasteczku? Diego wspomniał, że bardzo interesujesz się
aktorstwem, a przede wszystkim dubbingiem.
-Tak. Przecież cię
naśladowałam.
-I byłaś świetna. W
ramach prezentu zapraszam cię do studia nagraniowego w którym pracuję.
Zobaczysz od środka jak wygląda praca lektora. Co ty na to?
-Federico, serio?
Jesteś najlepszy, wiesz o tym?
-Wiem. Jestem też
skromny, jakbyś nie zauważyła.
Niesamowite. Cudowna
niespodzianka. To wszystko co zobaczyłam w tym studio. Aktorzy, reżyser
dźwięku, te wszystkie konsole i przyciski. Podpatrywałam Federico, który przy
okazji nagrał jakieś partie dialogu do programu w którym bierze aktualnie
udział. Jakby było mało towarzyszyła nam Fran. Tyle szczęścia to za dużo, jak
na jedną małą Violettę. Jeden człowiek nie może udźwignąć takiej ilości. Bo
przecież Fran i Fede wraz z rodzicami zostają, a ten dzień się nie kończy, a
dopiero zaczyna. Leon zzielenieje, jak mu opowiem. Niestety za złe zachowanie
nadal ma karę i musi chodzić na dodatkowe lekcje.
-Tato, tato, gdzie
jesteś.
-Leon, umarłego byś
obudził. Trochę taktu, mamy gości. Wybaczcie, Leon to mój młodszy syn, jest
trochę żywiołowy.
Przywitałem się, jak
się okazało z ojcem Federico. Chłopak jest przyjacielem Diego, znamy się ale
jakoś nigdy nie kumplowałem się z nim aż tak jak mój brat. Nic, trzeba kuć
żelazo póki gorące.
-Tato mam jutro ważny
test. Chcieliśmy się z chłopakami pouczyć, mogę iść.
-Dobrze nie ma
problemu, a o której wrócisz.
-Został bym u Martina
na noc, co ty na to.
-No dobrze, a nie
chcesz się zobaczyć z Fran i Fede.
-Chętnie, ale to
naprawdę ważny test.
-Dobrze, Ramallo
zawiezie Cię i odbierze jutro po szkole.
-Co ty tata za duży
jestem żeby mnie ktoś zawoził, a jutro wrócę z Violą i Ramallo.
Świetny
moment wybrałem. Ojciec był tak zajęty gośćmi, że nie drążył tematu. To plan
działania jest taki. Prysznic, wyszykowanie się i impreza. To będzie
niezapomniana impreza. Pierwsza wspólna z Allegra. Wiem, że nie powinienem
okłamywać taty, ale cóż, raz się żyje. Moja dziewczyna jest dla mnie
najważniejsza. Przygotowanie się poszło mi tempem rekordowym. Byłem jak uskrzydlony. Pewnie
dlatego, że szedłem na spotkanie właśnie z nią.
Czekała już na mnie przed domem. Wyglądała przepięknie. Czarna sukienka,
piękny makijaż, mój prywatny cud. Małe szczęście tylko dla mnie. Nawet nie
wiedziałem kiedy znalazła się w moich ramionach. Pachniała tak słodko. Nie
mogłem się powstrzymać, by jej nie pocałować. Tym razem jednak było inaczej. Coś
miedzy nami się zmieniło, tan pocałunek to zmienił. Był inny. Nie było już
delikatnego zetknięcia ust, czułej pieszczoty, lekkich jak skrzydła motyla
muśnięć. Czuć było zachłanność, niecierpliwość, namiętność. Czułem coś czego
nie potrafię opisać. To coś było głęboko we mnie. Całe ciało pulsowało czymś
nieznanym, nowym. Czułem jej dłoń gładzącą mój policzek, czułem jak przesuwa ją
po mojej szyi, klatce piersiowej. To było jakby trasa, którą pokonała po moim
ciele naznaczona była płomieniami. Ja czułem, że płonę. Chciałem wciąż więcej i
więcej, choć nie umiałem zdefiniować czym jest moje pragnienie. Nasze ciała
dzieliła tylko warstwa odzieży.Tak blisko nie byliśmy ze sobą jeszcze nigdy.
Czułem jej zapach, dotyk, smak. Byłem jak zamroczony. Ta egzotyczna mieszanka
pozbawiła mnie rozumu. Czym prędzej oderwałem się od jej spragnionych
pocałunków ust. Postanowiłem udawać twardziela. Wtuleni w siebie udaliśmy się
do domu jej znajomych.
Zapach
alkoholu i papierosów, przyciemnione światła, głośna muzyka sprawiły, że przez
chwilę czułem się taki nie na miejscu. Wszyscy byli starsi ode mnie. Chłopacy
dosłownie pożerali wzrokiem moją dziewczynę. Byłem strasznie zazdrosny.
Przemknęło mi przez myśl, że może Diego jednak ma rację. W końcu, co taka
piękność jak Allegra widzi we mnie. Zwykły chłopak i do tego młodszy. Jakby
czytała w moich myślach, tuląc się do mnie coraz mocniej, pozwalała myśleć, że
się mylę. Znów owładnęło mną to uczucie. Euforia, namiętność, radość bycia z
nią. Skoro mnie wybrała, to zależy jej na mnie. Mogła mieć każdego, a chciała właśnie
mnie. Nie ważne, że okłamałem rodziców, że poróżniłem się z Diego, że pije
alkohol, choć to pierwszy raz i mi nie smakuje. Najważniejsze tu i teraz z nią.
Tańczymy, pijemy, całujemy się. Praktycznie wyglądamy jakbyśmy byli do siebie
przyklejeni. Jednak alkohol to nie dobry pomysł. Czuję się osłabiony, senny…
Budzi
mnie słońce, które postanowiło łaskotać mój nos swoimi promieniami. Uchylam
delikatnie powieki. Nie, nie mogę. Kolejna próba bardziej udana. Jedno oko
otwarte. Im bardziej się budzę tym bardziej boli mnie głowa. Dlaczego piłem,
przecież nigdy nie miałem alkoholu w ustach. Gdybym wiedział, że picie tak
boli, nie przełknąłbym ani kropli. Jednak nie to jest najdziwniejsze. Nie wiem
gdzie jestem. To zdecydowanie nie jest mój pokój. Pokój Martina też to nie
jest. Boję się dowiedzieć, gdzie skończyła się moja impreza. Powoli podnoszę
się do pozycji siedzącej. Jest jeszcze gorzej niż było. Kołdra zsuwa się z
mojego ciała. Dochodzi do mnie, że jestem nagi. Ale jak. Ostatnie co pamiętam
to drink, którego przyniosła mi Allegra i nasze wyjście do ogrodu. Plącze mi
się wspomnienie pocałunku. Boże, nie pamiętam nic co się działo. Drink to moje
ostatnie wspomnienie. Dlaczego jestem nagi, kto mnie rozebrał, gdzie ja do
jasnej cholery jestem. Mija kilka sekund, a ja nadal nie kontaktuje. Czuję jak
coś koło mnie się rusza. Nie ! Nie! Nie! Mój wzrok wędruje ponownie na łóżko.
Może lepiej gdybym nie patrzył. Obok mnie śpi moja dziewczyna. Odzyskuje
świadomość w jednej sekundzie. Wspomnienia płyną jak wezbrany potok. Przelatują
jedno po drugim jak kadry filmu. Co ja zrobiłem !!! Jak mogłem być tak
nieodpowiedzialny. Delikatnie podnoszę nasze okrycie. Fakty mówią same za
siebie. Zrobiłem to. Spędziłem noc z własną dziewczyna, a nadal nie wszystko
pamiętam. Te emocje rozsadzą mi głowę. Nie potrafię sobie z tym poradzić.
Kochałem się z dziewczyną. Nie wiem, czy
nie zrobiłem jej jakiejś krzywdy. Jestem. Nie, byłem niedoświadczony w tych
sprawach, więc coś mogłem zrobić nie tak. Najgorsze jest, że samego tego
momentu nadal nie mogę się odtworzyć. Dlaczego pozwoliłem by doszło do tego, gdy
byłem pijany. To miał być najwspanialszy moment w moim życiu. Miałem to
wszystko dokładnie zaplanowane. Wspólna kolacja, spacer, pieszczoty pocałunki,
a później… . Później poznawanie siebie, swoich ciał, kochanie się. Miało być
delikatnie, romantycznie, namiętnie, a wygląda na to, że to arcyważne przeżycie
dla faceta sprowadziłem do zwykłego niezobowiązującego seksu. Muszę to
przemyśleć. Delikatnie wstaję. Uważam, żeby jej nie obudzić. Nie jestem gotów
na rozmowę o tym, co się wydarzyło między nami. W co ja się wpakowałem.
Narozrabiałem, a teraz uciekam jak złodziej. Jest tylko jedna osoba która może
mi pomóc. Szybko wystukuję numer. Jeden sygnał, drugi. Nic…
-Diego, błagam odbierz.