Kochani, to jeszcze nie rozdział, on pewnie pojawi się w nowym tygodniu. Jednak w ramach małych przeprosin opowiadanie , które napisałam jako drugie w mojej "karierze". Myślę, że już przywykliście do mojej fascynacji Diego, więc mi wybaczycie. Zaznaczam, że obecnie mam "fazę" na kogoś innego;)
Uściski.
|Piłka z napisem LOVE
Bohaterowie opowiadania:
Violetta Castillo – dziewczyna ma dwadzieścia pięć lat i jest właścicielką
firmy zajmującej się promocją sportowców, wraz z dwoma współpracownicami
Ludmiłą i Natalią ma pod swoją menadżerską opieką kilkoro znaczących zawodników
różnych dyscyplin sportowych, niska,
szczuplutka kobieta z żelaznym
charakterem i niebywałym instynktem negocjatora
Vincente „Vinni” Ortez- selekcjoner siatkarskiej
reprezentacji Argentyny, prywatnie wujek Violetty
Leon- dwudziestoośmioletni atakujący
drużyny Argentyny , mężczyzna jest bardzo atrakcyjny dla płci przeciwnej, kocha
się w nim żeńska część publiczności i nie tylko ;)
Federico- również gra na pozycji atakującego,
ten dwudziestopięciolatek jest jednym z najwszechstronniejszych zawodników na
świecie, rozkwit jego kariery nastąpił w momencie zmiany menadżera, który stał
się również jego najlepszym przyjacielem
Diego- trzydziestoletni przyjmujący,
kapitan drużyny, wrócił po rocznej przerwie spowodowanej kontuzją, w
przeciwieństwie do Leona jest absolutnym wrogiem kobiet, dla niego liczy się
tylko siatkówka i dobra zabawa.
Dzień przepiękny. Słońce świeci,
bezchmurne niebo, wietrzyk delikatnie powiewa. Zero zmartwień , zero załatwień,
nic tylko błogie lenistwo. Paryż, Place
Vendôme, taras Hotelu Ritz, a na nim ja, popijająca wyśmienita Arabicę. W ten
sposób świętuję sukces mojego zawodnika na kortach Roland Garros. Tak, Tak, Tak-
sukces. Roberto Diaz pierwszą rakietą Paryża i numerem jeden rankingu ATP.
Sukces smakuje croissantami z czekoladą i aromatyczną kawą.
Po przemyśleniu wszelkich za i
przeciw dochodzę do wniosku, że czas na zasłużony urlop. Lu z Natalią poradzą
sobie bez problemu, a ja skoczę na Sycylię do mojej kochanej Fran i jej męża Marco. Poplotkujemy,
poopalamy się, nadrobimy zaległości. Te ekscytujące przemyślenia przerywa
dźwięk telefonu:
- Dzień dobry, czy
rozmawiam z Panią Castillo?
- Tak, przy telefonie,
a z kim mam przyjemność?
- Jestem asystentem
Pana Vincente Ortiza, pragnie z Panią porozmawiać- podaję telefon.
- Cześć ślicznotko.
- Cześć wujku, co
sprawia, że do mnie dzwonisz?
-No jak to, chcę
pogratulować sukcesu.
- Dziękuję, a tak serio.
-Moja krew, jak Ty mnie
znasz, wiesz potrzebuje Twojej pomocy TERAZ.
- Żart.
- A czy ja wglądam
jakbym żartował.
- Dobra, co mam zrobić.
- Więc gra Liga
Światowa. Zmieniona formuła: trzy tygodnie, trzy turnieje, dwanaście państw,
rzecznik prasowy drużyny w szpitalu po zawale, dajesz zastępstwo na ten czas.
- To gdzie i kiedy mam
być.
- Za trzy dni w Buenos
Aires, wszystko co potrzebne otrzymasz mailem.
Nie zazdroszczę sobie tej pracy
zwłaszcza z Leonem Vardasem, który jest moim wrogiem numer 1 ! Swojego czasu
byliśmy przyjaciółmi. Przyjaźń trwała do momentu, w którym to Leon w przeddzień
jego ślubu, został przyłapany przeze mnie na zdradzie. Tak Leon miał ożenić się
z Fran, ale zdradził ją z przypadkowo spotkaną cycatą blondyną , po czym
stwierdził, że i tak jej nie kochał. Moja przyjaciółka bardzo przeżyła to
rozstanie, gdyż darzyła chłopaka uczuciem. Na szczęście pojawił się Marco i
uzdrowił serduszko mojej kochanej przyjacióły.
Trzy dni później Port
lotniczy Buenos Aires-Ezeiza
- Cześć wujku, cieszę
się, że osobiście się pofatygowałeś- wujek serdecznie mnie wyściskał po czym
zaczął się jego monolog:
-Viola, kurwa masakra,
Hernandez z Verdasem urwali się do klubu, wiadomo spili się jak … szkoda gadać,
a później zaliczyli rajd po dyskotekach z paniami o wątpliwej profesji. Media
chcą nas rozszarpać. A ja, choćbym chciał, nie mogę ich wywalić, bo ta drużyna
ma walczyć o zwycięstwo.
-Dobrze, a czego ode
mnie oczekujesz.
- Mają być grzeczni i
rozkoszni jak kółko sześcioletnich baletnic.
- Dobrze, ale nie
wtrącasz się ok.
Po przyjeździe do hotelu
wpadłam wprost w ramiona Federico
- Kochana, a co Ty tu
robisz?
- Zostałam wezwana z
odsieczą, Vinni nie radzi sobie z Waszymi „gwiazdkami”.
- No poszaleli, ale ja
byłem grzeczny, mimo, że mnie namawiali.
- Fede, jestem dumna,
wiesz przecież jakie są zasady.
- Tak, Tak wiem.
Nagle do naszych uszu dobiegł głos
jakiegoś chłopaka:
-Feder niezła dupa, też chce taką- odwróciłam
się gwałtownie w stronę z której dochodził głos, no tak Verdas ta gnida jedna.
- Dobrze, że Cię widzę,
bo mamy do pogadania- skończyły się twoje samowolne wybryki-kątem oka zauważyłam, jak Hernadez
daje kuksańca koledze i zaśmiewa się z niego w głos.
- Twoje Diego też-
zamiast piorunów w oczach Hernandeza widzę zainteresowanie.
Boże jeszcze mi tego
brakowało.
W ciągu dnia zmieniłam strefę
czasową, naskoczyłam na dwóch najlepszych zawodników drużyny siatkarskiej,
chyba wpadłam w oko jednemu z nich, a poza tym padam na twarz i podpieram się
nosem. No i nie wspomnę o konferencji z akredytowanymi dziennikarzami na której
gęsto tłumaczyłam się za dwóch imprezowiczów. Postanowiłam udać się do
apartamentu i wziąć relaksujący prysznic, jednak moje marzenia spełzły na
niczym, zostałam poproszona jeszcze o odebranie przesyłki z recepcji. Ku mojemu
zaskoczeniu był to przepiękny bukiecik konwalii do których dołączony był
bilecik:
Jesteś piękna ...
No tak ledwo się pojawiłam, pojawiają
się kłopoty, cała ja. Jednak, gdyby się tak głębiej zastanowić, to czemu niby o
mnie Amor miałby zapomnieć.
Konferencje prasowe, mecze wywiady, w
ciągu trzech dni zaczęły się zlewać w jedno, „cudowna” dyspozycja Leona
sprawił, że zajęliśmy drugie miejsce w grupie, na domiar złego Diego
niefortunnie stąpnął na nogę i popadł w histerię sądząc, że odnowiła się jego
dopiero co zaleczona kontuzja stawu skokowego. Jako, że dostaliśmy trzy dni
wolnego poproszono mnie, żebym towarzyszyła Diego podczas konsultacji
ortopedycznej w Palermo w klinice chirurga, który operował go uprzednio. Jedyny
plus – zobaczę Franię i Marco. Nie ukrywam, że bardzo mi ten wyjazd odpowiadał.
Przez tydzień, który spędziłam z mężczyzna zdążyłam się poddać jego urokowi,
bałam się tylko, że to wytwór mej fantazji, no bo przecież taki mężczyzna jak
on może mieć każą, po co mu twardo stąpająca, szczera do bólu zadziorna baba.
Po przybyciu na miejsce okazało się, że te dni spędzimy w domu w którym mieszka
wujostwo Diego, przyznam było to korzystne choćby dlatego, że będę go mogła
zobaczyć jaki jest prywatnie. Kolejny dzień był dniem spotkania z ortopedą.
Zostawiłam bruneta w klinice, w której miał przejść szereg badań i zabiegów, a
sama udałam się do Franceski. Dziewczyna przywitała mnie wyśmienitym tiramisu
oraz przepyszną mocną i czarną jak noc kawunią. Ściskałyśmy się jak głupie z
piętnaście minut. Tego trzeba mi było abym nabrała pewności siebie. Ten cudowny
czas przerwał telefon od Diego, który prosił, żebym natychmiast przyjechała.
Pędząc na złamanie karku byłam pełna najgorszych przypuszczeń. Na miejscu czekała
mnie jednak roześmiana twarz Diego. Podbiegł do mnie, a po chwili znalazłam się
w jego silnych ramionach, otulał mnie całym sobą. Jego dłoń gładziła mój
policzek, tak delikatnie, prawie niepostrzeżenie. Parzył intensywnie w moje
oczy, lustrował przenikliwie twarz tak jakby chciał uchwycić ten moment na
wieczność. I nagle, stało się coś zaskakującego; złączył nasze usta w pocałunku. Delektowaliśmy się
sobą. Smakował słońcem, wiatrem, radością. Nagle wszystko przestało się liczyć.
Mijający nas pracownicy kliniki, hałas samochodów z ulicy, szum klimatyzacji-
wszystko zamarło. Byliśmy tylko my dwoje, i może nie był to namiętny i
ognisty całus, ale mówił wszystko o uczuciu, które w nas kiełkowało. Ten moment
i ten mężczyzna zapadli mi w serce. W tego cudownego letargu wyrwał mnie szept
Diego:
- Skarbie, pójdziesz ze
mną na randkę?
Okazało się, że mój przystojny siatkarz jest po prostu
przewrażliwiony i nic złego z jego nogą się nie zadziało, a na randkę poszliśmy-
o zachodzie słońca, splatając dłonie;
piaszczystą plażą w Mondello, dawnej wiosce rybackiej, pośród tłumu turystów
byliśmy anonimowi i bardzo szczęśliwi.
Niestety szara rzeczywistość dopadła
nas już w dniu pierwszego treningu turnieju w Bułgarii. Jeden z fotoreporterów
uchwycił na fotografii moment, w którym Diego czułym gestem zarzuca mi bluzę
podczas jednego z treningów. Rozpętało się piekło na ziemi, każdy nasz krok był
usilnie śledzony, pytania z czysto merytorycznych siatkarskich schodziły na
życie prywatne wszystkich członków drużyny. Wraz z chłopakiem kategorycznie
zaprzeczyliśmy łączącemu nas związkowi
odkładając nasze sprawy na później. Pod wpływem Diego pomogłam też Leonowi w
zgrabnym przekazaniu sekretu dotyczącym ojcostwa chłopaka. Mianowicie jedna z
byłych dziewczyn spodziewała się jego potomka.
Po męczącym turniejowym maratonie
przegraliśmy niestety finał, który odbył się w Katowickim Spodku, pocieszające
jest jedynie to, że przegraliśmy z gospodarzem czyli z Polską.
Nic , zrewanżujemy się na
Olimpiadzie J
Trzy miesiące później
Znajduję się w północnych Włoszech,
konkretnie w Modenie. Dlaczego tutaj? Diego jest zawodnikiem tutejszej drużyny,
a przecież ja mogę prowadzić firmę z każdego miejsca na świecie, dlaczego, więc
nie z Modeny. Też jestem w szoku- po miesiącu znajomości zamieszkaliśmy ze
sobą. Prawda, znamy się bardzo krótko, ale on sprawia, że jestem szczęśliwa.
Oboje jesteśmy bardzo oszczędni w słowach, ale wiem, że mój uczucie jest
prawdziwe, a co najważniejsze odwzajemnione.
Słyszę trzask zamykanych drzwi,
łoskot kluczy rzucanych na toaletkę, skrzypnięcie schodów; dociera do mnie ten
wyjątkowy zapach mojego mężczyzny, po czym słyszę jego poważny głos: Violetta, musimy porozmawiać, proszę nie
przerywaj mi póki nie skończę.
Nie powiem troszeczkę się
zaniepokoiłam, ale ramiona , którymi otulił mnie chłopak sprawiły, że
podświadomie wiedziałam, że wszystko będzie dobrze
Violetta, wiem, że
moimi sprawami zajmuje się Ludmiła, ale chce żebyś to ty pierwsza się
dowiedziała o moich planach. Podjąłem decyzję, że mecze finałowe Serie A są
ostatnimi, które zagram w mojej karierze.
Już chciałam się odezwać, ale delikatnie palcem nakrył moje
usta: Ciiiiiiiiiiiiiiiii, jeszcze nie
skończyłem. Do momentu w którym Cię poznałem kariera była wszystkim. Treningi,
mecze, turnieje, zgrupowania to był mój świat. Powtarzalność i rutyna
wypełniały moje życie, Ty to zmieniłaś, kiedy posłałem Ci ten malutki bukiecik
konwalii, byłaś jak każda łodyżka, każdy dzwoneczek tego kwiatka- urokliwie rozświetlałaś
mój świat za murem, którym się otoczyłem. Pojawiłaś się w tym hotelowym
korytarzu, a ja zrozumiałem, że albo Ty albo żadna inna, byłem gotów czekać
choćby i tysiąc lat by móc Cię kochać,
jednak wydarzył się malutki cud i odwzajemniłaś moje uczucie czyniąc moje życie
wielobarwną tęczą. Nie chce tracić czasu będąc daleko od Ciebie, chcę Cię
kochać teraz i tu i chcę, żebyś ty kochała mnie, chcę założyć z Tobą rodzinę, kłócić się i godzić, śmiać się i
płakać. Violetta kocham Cię i chcę prosić Cię żebyś za mnie wyszła
- Diego, ja nie
wiem co mam powiedzieć.
-Powiedz po prostu, tak.
-TAK, TAK,
TAK, TAK, TAK, TAK, TAK,
kocham Cię .
Trzy lata później...
Diego tak jak zapowiedział, porzucił zawodowstwo trzy lata
temu i poświęcił się przekazywaniu swojego rzemiosła młodszym adeptom siatkówki-
jest trenerem. Ponadto dwa miesiące temu zostaliśmy rodzicami ślicznego,
pyzatego chłopczyka, któremu dumny tatuś nadał imię IGNACIO.
Moje
OdpowiedzUsuńHej.
UsuńCudeńko!
Diego i Violetta razem...
Leonetty brak, ale i tak cudowne!
Perełka.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
Wpadniesz do mnie na rozdział?
Pozdrawiam.
Miss Blueberry
Piękna historia z happy endem.
OdpowiedzUsuńBrawo.Pięknie napisane Ewuniu.
Hej misia!
OdpowiedzUsuńPs cudoo *.*
Tylko szkoda,że nie ma mojej kochanej leonetty😭😭😭
Czekam na rozdział 😃
Buziaczki😘😘
Szalonaa ❤
Ps. Zapraszam DO mnie na rozdział ;)
MEGA ROZDZIAŁ!
OdpowiedzUsuńnie ma leonetty :D
Czekam na next <3
Emily ♥