Jedna decyzja. Tak mało, a tak wiele. Czasem ktoś powie za dużo, czasem ktoś, coś przemilczy. Jedna chwila waży na całym życiu. Czym jest ta chwila. Czy to oczekiwanie, czy zawahanie? Czy to błąd, a może słuszność. Czy nam to oceniać?: O chwilo, jesteś piękną! Czyny dni moich czas przesilą, u wrót wieczności klękną. W przeczuciu szczęścia, w radosnym zachwycie,stanąłem oto już na życia szczycie!
To
co wydarzyło się w czasie od powrotu Diego,
aż do piętnastego stycznia Nowego Roku zasługuje na to, by opowiedział to ktoś
dorosły bądź, bardziej wtajemniczony w sprawę. Jednak szok i niedowierzanie nie
pozwalają nikomu tego zrobić. Jest też inny aspekt tej sytuacji, nikt prócz
mnie dwunastoletniej dziewczynki nie wie, co tak naprawdę się wydarzyło. Dzieci
i pijani ludzie zawsze mówią prawdę. Wyszło na to, że dziecko przekaże prawdę
pijanego człowieka.
Kiedy
Diego wrócił z wyjazdu byłam najszczęśliwsza na świecie. Tak za nim tęskniłam. Nie mają tu
nic do rzeczy prezenty, które mi przywiózł, oj nie . wreszcie rodzina była w
komplecie. Dodatkowo była szansa, że zachowanie Leona wróci do normy. Gdy tylko
Leon zobaczył starszego brata zaczął tulić się o niego jak do pluszowego misia. Praktycznie miał
łzy w oczach. Wiedzieliśmy już, że problem Leona jest bardzo poważny. Chłopcy natychmiast
zamknęli się w pokoju Leona. Przez dobrych parę minut było słychać tylko
krzyki. Po chwili zaległa cisza. Nie wiedzieliśmy co gorsze. Jednak kiedy
wyszli z pokoju byli uśmiechnięci i radośni. Zgodnie oznajmili, że operację
Święta czas rozpocząć. Pomysłów było co nie miara. Jeden bardziej szalony od
drugiego. Wtedy do akcji wkroczyła ciocia, która zaskoczyła nas taką
informacją, że cała nasza trójka zamilkła by po chwili latać po całym domu jak opętana.
Ciocia po długich naradach z wujkiem i po burzliwych konsultacjach z Olgą i Ramallo
zaprosiła do nas na całe święta Fran i Fede wraz z rodzicami. Obłędne szczęście
to najdelikatniejsze z określeń tego co
czuliśmy. Dzień przed Wigilią zameldowali się wszyscy. To był istny dom
wariatów. Nawet starszyźnie udzielił się nasz nastrój. Ośmioro dorosłych i
piątka dzieci. Prawie jak rodzinka Adamsów. Było wszystko: dekorowanie choinki,
wspólne śpiewy, gotowanie najróżniejszych potraw. My szaleliśmy w ogrodzie lepiąc bałwany i igloo, urządzając
bitwy na śnieżki. W pierwsze Święto
przyszedł do nas Mikołaj z olbrzymim workiem prezentów. Było tak cudownie, że
nie miałam czasu rozpamiętywać tego co było rok temu. Nawet przez chwile nie
byłam smutna. Myślałam sobie, że chciałabym by tak było już zawsze. Wszystko co
dobre szybko się kończy. Przeminęły Święta, przeminął Sylwester. Wszystko wydawało
się być idealne. Do czasu. Trzynastego stycznia Leon odebrał telefon, który
bardzo go zdenerwował. Popędził do pokoju Diego jakby go zjawy piekielne
goniły. Znów nastąpiła ostra wymiana zdań, po czym Diego wyszedł trzaskając
drzwiami. Leon zamknął się w pokoju na całe popołudnie, po czym również
wyszedł. Niespecjalnie minięto interesowało, bo miałam w perspektywie wolny
wieczór. Wujostwo wyszli na przyjęcie, Ramallo wyjechał w interesach, po
chłopakach ślad zaginął, a Olga oddała się swojej ulubionej telenoweli. Na parę
godzin, to ja byłam panią domu. Około dwudziestej trzeciej usłyszałam dziwny
hałas dochodzący z pokoju Diego. Postanowiłam sprawdzić. Bałagan w pokoju był większy
niż zwykle. Wszystko porozrzucane tak, jakby ktoś zrobił to celowo. Diego leżał
na łóżku cały się trząsł. Widać było, że płakał. Dorosły
facet, a płakał. Zdziwiło mnie to. Kiedy zbliżyłam się do niego odrzucił mnie
smród alkoholu. To niemożliwe. Przecież odkąd go znam nie miał alkoholu w
ustach. Zawsze powtarza, że mimo, że jest pełnoletni nie zamierza brać tego
obrzydlistwa do ust. A jednak. Diego był kompletnie pijany. Cały dygotał. Krople
pokrywały jego czoło, był bardzo blady. Śmiertelnie się wystraszyłam. Bełkotał coś niezrozumiale. Raz prosił, żebym
przyprowadziła Leona, a po chwili mówił, że mam zostać i mu pomóc. Jak może
pomóc w takiej sytuacji dwunastoletnia dziewczynka. Przecież ja kompletnie nie
potrafię mu pomóc. Niewiele myśląc pobiegłam do łazienki po ręcznik. Zmoczyłam go. Zaczęłam go
nim wycierać, kompletnie nie wiedząc jak to ma niby pomóc. Przypomniałam sobie
jak wujek kiedyś mówił, że na kaca najlepszym lekarstwem jest czarna mocna
kawa. Nie zważając na protesty Diego pobiegłam do kuchni zrobić taką kawę.
Kiedy wróciłam chłopak męczył się z łazience. Nie pozostawało mi nic innego jak
trzymać jego głowę. Po tych ciężkich przejściach kawa okazała się zbawienna. Wymęczony
chłopak zasnął, by za chwilę znów się przebudzić. I tak jeszcze parę razy. Owinęłam
się kocem i czuwałam obok łóżka w obawie by nic mu się nie stało. Po przebudzeniu
zauważył, że go pilnuję. W chwili momencie zaczął płakać. Nie miałam innego
pomysłu, jak tylko taki, by go przytulić. Dorosły mężczyzna w objęciach dziecka.
Tylko, że nikt inny w tym momencie nie mógł mu pomóc. Diego rozsypał się jak
domek z kart. Zaczął wyrzucać z siebie potok niezrozumiałych zdań. W całym tym bełkocie wyraźnie wyróżniało
się tylko jedno: Allegra jest w ciąży z
Leonem. Jak to w ciąży? Z Leonem? Przecież on jest tylko dzieckiem, a sam będzie
miał dziecko. Diego wciąż bełkotał o ciąży i o tym , że nie może pozwolić by
ona niszczyła mu życie. Powtarzał, że to jego wina i musi ratować młodszego
brata. Nie potrafiłam zrozumieć co się właśnie wydarzyło. Nagle Diego wstał i
zaczął czegoś szukać w swojej garderobie. Zapytałam tylko po co mu walizka ,
która wtaszczył do pokoju. Zaczął się śmiać. Trochę wystraszyłam się tego jego
śmichu. Była taki zimny. To nie był radosny Diego. To był inny chłopak. Troszkę
obcy. Spojrzał na mnie i powiedział:
-Mała nie rozumiesz, to ja będę
ojcem. Nie dopuszczę by Allegra złamała Leonowi, życie. On jest na to za młody.
Do
następnego dnia, do chwili w której wujostwo przeczytali list od Diego nie
rozumiałam czego byłam świadkiem. W liście wyjaśnił, że wyjeżdża by zaopiekować
się Allegrą, która spodziewa się jego dziecka i przeprosił, że ich tak bardzo
zawiódł. Ale przecież to nie on. To nie jego wina. Chciałam wykrzyczeć prawdę,
lecz uniemożliwił mi to Leon, który wyciągnął mnie z salonu. Słyszałam tylko
płacz cioci i gniewne krzyki wujka. Nie mogłam zrobić nic więcej jak tylko
zadać Leonowi jedno pytanie:
-Dlaczego?
-Tak będzie lepiej.
-Lepiej, ale dla kogo?
Nie
uzyskałam odpowiedzi na pytanie. Mogłam się tylko domyśleć, że kiedy Diego
wyszedł to po to, by spotkać się z Allegra. Tam zapadły decyzje najlepsze w
mniemaniu Diego, najlepsze jakie wydawało się, że podejmuje. Tylko dlaczego? Gdzie
tu jakikolwiek sens. Przecież on jest młody, za młody. Jak on sobie poradzi?
Dlaczego Leon na to pozwolił. Najpierw bawił się w dorosłego. A teraz nagle na
powrót stał się dzieckiem. Dlaczego nie powiedział prawdy ?
Hej.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział.
Ciąża?
Leon?!
Kłótnia Leona i Diego?!
Co tutaj się dzieje?!
Diego się wyniósł...
Perełka.
Cudeńko.
Śliczny.
Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam
Miss Blueberry
O cholera!
OdpowiedzUsuńTo się porobiło.
Allegra dopięła swego i jest w ciąży.
Z Leonem.
Diego ratuje mu tyłek i bierze winę na siebie i całą odpowiedzialność.
Nie powinien, ale co żmija chciała to dostała.
Tylko dlaczego Leon nie.potrafi przyznać się do błędu? Jest młody, głupi, ale kiedyś prawda wyjdzie na jaw i cierpieć będą jeszcze gorzej.
Cudowny!
❤❤❤❤❤❤
M.
Wrócę!
OdpowiedzUsuńHej misia!
UsuńPrzepraszam,że piszę dopiero teraz :/
Rozdział wyszedł ci jak zwykle cudownie *.*
Ale:
Wiesz co?
Foch!
Dlaczego Leon jest z nią w ciąży?! :(
Ranisz mnie w tej chwili!
Wiesz dobrze jak kocham Leona i leonette! <3
Diego (też go kocham, ale leona bardziej ;)) uratował mu dupe
Czekam na nexta kochana!!
Buziaczki ;*
Szalonaa <3
Wpadniesz do mnie na rozdział? :D
UsuńCzekam w napięciu co dalej.Świetne!!!
OdpowiedzUsuńO jejku ile tutaj się dzieje...
OdpowiedzUsuńAle za Allegra namieszała... zniszczyła życie dwóm fajnym facetom
Ale czy to dobrze, że Diego wziął wszystko na siebie? Ciekawe jak to będzie później...
Pozdrawiam
Pysiula :)
Miód malina!
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniałe i tyle w temacie.
OdpowiedzUsuń/JA
Gdzie ja miałam oczy, że nie skomentowałem tego jak zawsze cudownego rozdziału? Już wspominałam, że uwielbiam twój styl pisania i chyba nigdy nie przestanę tego powtarzać. Rozdział jak zawsze genialny, wszystkie uczucia i opisy sytuacji są powalające.
OdpowiedzUsuńDiego ma w sobie tyle odwagi, że czasami żałuje, że nie mam tyle w sobie. Uwielbiam tą postać, jest stanowcza a zarazem ma w sobie tyle tajemniczości, że ciągle chcę czytać o nim więcej i więcej. Co do Leona jakoś nie żywię takiego zżycia jak z Diego w tej historii. Allegra udowodniła, że jest wstanie osiągnąć naprawdę wiele dzięki swojej lekkomyślności, a może dzięki słabości Leona? Ciąża z pewnością nie jest tak prosta i wiąże się z nią odpowiedzialność na resztę życia. W końcu jest to kolejny etap co może przynieść wraz z sobą wiele przeciwieństw. Diego zachował się jak prawdziwy mężczyzna i za to ma u mnie wielkie serducho.
Czekam na kolejne rozdziały tej cudownej historii w wykonaniu utalentowanej autorki ❤