niedziela, 1 stycznia 2017

Rozdział XIV- Szczęście Diego.



Na nieszczęścia mogą nas skazać okoliczności, na miłość skazujemy się sami.

Lope de Vega



Dziś mija dziesięć  miesięcy odkąd usłyszałem łoskot zatrzaskiwanych drzwi mojego domu. W uszach pobrzmiewa ten głuchy dźwięk. Zamknięte drzwi stały się symbolem. Skończył się tamten Diego; chłopak, który spędza beztroskie dni na nauce i spotkaniach z przyjaciółmi, chłopak który miał plany i marzenia. Pragnął zdobywać świat, zakochać się. Poznać to  uczucie o którym rozpisują się zarówno poeci jak i filozofowie. Tamten chłopak zniknął w jednej chwili, a na jego miejsce pojawił się mężczyzna sfrustrowany, zestresowany, zły na cały świat. Jedna decyzja spowodowała tak poważną zmianę. Bo czym jest chęć niesienia pomocy bliskiej, kochanej osobie w stosunku do własnej niedoli. Aby zrozumieć przemianę jaka się dokonała należało by zerknąć choćby z lotu ptaka na pewien park  pośrodku Madrytu. Na dwoje ludzi stojących w alejce  zasypanej śniegiem. Wsłuchać się w słowa ślicznej dziewczyny wpatrzonej w swojego towarzysza jak w obrazek. Należałoby też dostrzec ich spojrzenia. Jedno wyrażające triumf,  radość, samozadowolenie, a drugie bezgraniczny ból i zawód wręcz rozpacz.  Jakie to słowa: Jeśli nie wyjedziesz ze mną zniszczę mu życie. Możesz go uratować. Wystarczy jedno twoje słowo.  Czy groźba zawarta w wypowiedzi uroczej Amerykanki mogła się spełnić?  Każdy powiedziałby, że nie. Udzieliłby tej odpowiedzi bez wahania, lecz on wiedział, że pod powłoką ślicznej buzi skryta jest bezwzględna, wyrachowana dziewczyna. Z jego ust wypłynęło ciche: Tak. Słowo składające się z trzech liter przypieczętowało jego los. W zamian za wolność brata oddał swoją. Czy dla osoby, która kocha jest to poświęcenie? Mimo jawnej niesprawiedliwości- Nie. Prawo jest prawem. Będąc synem prawnika doskonale o tym wiedział. Rozumiał, że jeśli Allegra pójdzie na policję i złoży zeznania obciążające jego brata czynem gwałtu, to już nic nie będzie takie samo. Może i ojciec dowiedzie, że Leon tego nie zrobił, że jest niewinny. Ale czy chłopak zasługuje na miano piętnastoletniego gwałciciela? Nie. Kupił spokojne dorastanie dla brata. Ale, co walczył dla siebie? Opinię uwodziciela, nieodpowiedzialnego gówniarza. Czy aby cena nie była za wysoka? W  uszach brzmi zdanie:  Skoro jesteś taki dorosły to radź  sobie sam. Zobaczymy jak daleko zajdziesz .Pogarda w głosie ojca, oskarżenie we wzroku matki. Olbrzymia niesprawiedliwość. Brak braterskiego wsparcia. Szantaż. Allegra. To zbyt dużo. Tylko dwie osoby nie patrzyła na niego ze złością w oczach. Siostra i przyjaciel. Widział w nich  ten sam ból, który rozrywał jego duszę. Mimo, że oni doskonale wiedzieli z jakim wyzwaniem przychodzi mu się zmierzyć. Milczeli. Związał ich przysięgą. Spalił za sobą mosty.
Stany Zjednoczone, a konkretnie Boston budziły w nim wszelkie obrzydzenie. Nienawiść do domów, nienawiść do ludzi, a nawet do powietrza, którym oddychał. Przetłoczony  niewyobrażalnie, co dzień patrzył jak w znienawidzonej przez siebie osobie wzrasta nowe życie. Każdej godziny, a nawet minuty słyszał jakim jest frajerem. Już nie była zakochaną dziewczyną. On już nie był jej miłością, jej ukochanym. Pojawił się ktoś lepszy, bogatszy. Było tylko jedno ale….  Mała istotka, którą w złości i zaślepieniu powołała na świat. Przeszkoda, która blokowała jej dostęp do świata blichtru i bogactwa. Postąpił dokładnie tak samo jak ona. Szantażem zmusił by urodziła dziecko, a następnie oddała jemu. Praca to było zbawienie. Ucieczka. Jakimś cudem nie pytano o referencje, ani o doświadczenie. Znał języki, ukończył najrozmaitsze  kursy. Grafika komputerowa była jego pasją, prawie tak wielką jak podróże. Tu mógł wykorzystać wiedzę z obu tych dziedzin. Opracowywał aplikacje dla biur podróży, przewodników. Zaczął cieszyć się życiem. Jednak samotność była  dojmująca. Powoli, krok po kroku zaczął budować swój świat na nowo. Z zacięciem pokonywał każdą przeszkodę na swojej drodze. Prace miał. Mieszkanie znalazł. Dwupokojowe. Dla dziecka przygotował pokój, kupił wszystko, co wyczytałam, że może się przydać.  Myślał absolutnie o każdym najmniejszym szczególe. Funkcjonował jak robot. Nie mógł poradzić sobie tylko z tęsknotą.  Złamał się. Nawiązał kontakt z Federico. Skype to cudowny wynalazek. Podczas jednej z takich rozmów ujrzał ją  w kadrze. Słodką dziewczynkę, która tamtego dnia okazała mu tyle wsparcia. Zrozumiał, że nie może ich zostawić.  Zaczął pisać maile. Co jakiś czas rozmawiali. Dzieliło ich tysiące kilometrów, ale mogli choć na chwilę być znów razem. Nigdy nie chciał wiedzieć Leona. Mimo wielkiej miłości jaką darzył brata nie wybaczył mu jeszcze oskarżycielskiego milczenia. Nie pomogło nawet to, że sam sobie tłumaczył ten cały ambaras wiekiem, czy też  przetłoczeniem sytuacją. 
Dziesięć  miesięcy od końca,  miesiąc od początku. Dziesięć miesięcy  minęło od wyjazdu z Madrytu, a  miesiąc od pojawienia się w jego życiu Milenki. Tamtego dnia praca paliła mu się w rękach. Nie mógł usiedzieć na miejscu, wszędzie było go pełno. To jakby jakaś niewidzialna siła pchała go do działania. Może podświadomość krzyczała, że to właśnie dziś jest ten dzień najszczęśliwszy w nieszczęściu. To dziś świat wywróci się do góry nogami by znów nabrać barw. Telefon zadzwonił około południa. Nieznany numer. Odruchowo odebrał połączenie. Z drugiej strony aparaty telefonicznego usłyszał znajomy głos. Rozpoznał go. Matka Allegry. Jedyna przychylna mu osoba. Choć słowo to w określeniu ich relacji i tak użyte jest nad wyrost. Poinformowała go , że na o ósmej dziesięć na świat przyszła córeczka Allegry, jego córeczka. Wybiegł na ulicę jak stał, nie bawił się w branie taksówki czy odpalanie swojego samochodu. Kilka minut i był na miejscu. Zdyszany, spocony, zdenerwowany. Odszukał wskazany w rozmowie oddział, po czym salę. Leżała na łóżku z przymkniętymi powiekami, obok stało łóżeczko, takie przenośne na kółkach. Nie widział nic prócz różowiutkiego kocyka w zabawne misie, który wystawał poza krawędź. Wiedział jednak kto zajmuje tą przenośna sypialnię. Ostrożnie uchylił drzwi by niepostrzeżenie wślizgnąć się do środka. Serce łomotało w piersi jak szalone. Umysł zalewał milion pytań bez odpowiedzi. Dlaczego ja?, Czy sobie poradzę?, Jak pogodzę te wszystkie obowiązki? Z chwilą gdy zamknąłem drzwi spojrzała na mnie wymęczonym, wzrokiem. Ledwo zauważalnym gestem dłoni przywołała mnie do siebie. Nieśmiało zerknąłem w gąb łóżeczka. Spała tam maleńka kruszynka w różowo- białym pajacyku i bielutkiej czapeczce. Cała pomarszczona i lekko sina. Całkowicie łysa. Jednak  była najpiękniejsza na świecie. Bałem się, że coś się nagle wydarzy i, że Allegra zmieni zdanie. Ta po raz kolejny zachęcająco skinęła głową. Przez chwilę nasze spojrzenia spotkały się.  Patrzeliśmy na tą kruszynkę.  Tylko, że w jej oczach nie wiedziałem tego uczucia, które zawsze biło od mojej mamy kiedy na nas patrzy. Oczy Allegry pozostały puste. Wtedy zrozumiałem, że Milenka ma tylko mnie. Kiedy pochyliłem się nad łóżeczkiem zaczęła cichutko kwilić. Wziąłem ją na ręce i przytuliłem do swojego torsu, tak by mogła poczuć bicie mego serca i ciepło ciała. To ją natychmiast uspokoiło. Wtedy otwarła swoje oczka i popatrzyła na mnie. Błękitnymi oczami. Oczami Leona. W tej sekundzie zakochałem się w niej miłością bezwarunkową. Zniknęła złość i żal do całego świata. Pozostała tylko miłość . Miłość ojca.






Rozdział napisany z różnych perspektyw  i w różnych narracjach-efekt zamierzony .





10 komentarzy:

  1. Diego został ojcem.
    Szkoda tylko, że beze wychowywał nie swoje dziecko, bo jego braciszek nie potrafi przyznać się do błędu.
    Nie zadzwoni, nie powie owady rodzicom, tylko milczy.
    Na jak długo? Do czego go to doprowadzi?
    Cudowny! :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Od początku miałam łzy w oczach ale teraz nie potrafię już ich powstrzymać. Płaczę i nie potrafię przestać. Z góry przepraszam jeżeli ten komentarz będzie chaotyczny ale nie potrafię przestać zalewać się łzami. Opisałaś emocje jak nie jedna uznawana autorka bestselerów. W niektórych momentach zdania same w sobie tworzą piękne i wzruszające cytaty. Opis sytuacji, wszystek przeżycia jakie ma w sobie opisywana postać zaczynają żyć w mojej głowie. Widzę te sceny i nie potrafię wyrazić podziwu jaki do Ciebie czuje. Genialnie piszesz, wszystko jest opisane po prostu cudownie. Masz ogromny talent na miarę własnej książki, która chwyci za serce nie jednego czytelnika. Twoje opowiadanie jest jak chwila z dobrą książką, a postacie stają się żywe wśród uczuć jakie nimi kierują. Przeżywam wszystkie ciężkie chwile i uśmiecham się czytając o ich szczęściu. Co do postaci Diego z ręką na sercu wierzę, że każdy czytelnik dostrzeże w nim postać o niezwykłej odwadze i wielkim sercu. Jego decyzje są wspaniałe. Tonę w chusteczkach kiedy czytam fragment kiedy bierze na ręce to maleństwo.
    '' W tej sekundzie zakochałem się w niej miłością bezwarunkową. Zniknęła złość i żal do całego świata. Pozostała tylko miłość . Miłość ojca. '' - te zdania udowadniają jaką wartość ma w sobie postać Diego i to, że zawsze miał ją w sobie.
    Czekam kochana na dalsze rozdziały tej cudownej historii ❤

    Diana

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej hej.
    Jeju, obczaiłam kilka twoich postów i naprawdę zasługujesz na uznanie. Nie wiem nic kompletnie o tobie, ale piszesz bardzo dojrzale. Chociaż czasami ciężko przebrnąć przez masę twoich opisów (powszechnie wiadomo, że łatwiej się czyta dialogi), niektóre porównania i reszta tych rzeczy są mega mega dobre :) Wg mnie ^^
    Nie znam całej historii, ale to tutaj brzmi jak jakieś zakończenie. Zostanę raczej na tym blogu, więc jest cień szansy, że prześledzę poprzednie publikacja hahah
    W każdym razie fajny rozdział :)
    Pozdrawiam oraz możesz wpaść do mnie hihi

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Hej.
      Łzy - to jedyna rzecz jaka teraz jest w moich myślach.
      To jest prześliczne.
      Na początku Diego jest zły na cały świat,
      a później jego serce, zachowanie jest takie... takie... Nie mam na to nawet słów...
      Stał się ojcem dla tej maleńkiej dziewczynki.
      To takie piękne.

      Mam nadzieję, że ten cholerny (przepraszam za wyrażenie) braciszek zrobi coś w końcu i może zabierze głos w tej sprawie i przyzna się w końcu do błędu, w końcu to jest jego dziecko!
      Chociaż Diego będzie o wiele lepszym ojcem dla tego maleństwa,
      niż ten... Ugh!

      Rozdział jest CUDOWNY!

      Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
      Nie mogę doczekać się przeczytania kolejnych rozdziałów.

      Buziaki
      Miss Blueberry

      Usuń
  5. Wspaniale i błyskawicznie się pochłania,nie czyta.Poproszę o jeszcze.Ogromne uznanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest mi smutno.
    Leon został ojcem ,ale tak na prawdę to nie jest jego córka.
    Jestem pewna ,że Diego spełni się w roli ojca niesamowicie bo widać ,że pokochał tą kruszonkę.
    Ale na matkę nie ma co liczyć.
    Najsmutniejszy,że tam mała dziewczynka została wykorzystana d swojej intrygi i szantażu wobec Diego.
    A to wszystko przez własną matkę!
    Okropne.

    Ale rozdział cudowny .
    Jak zwykle dopracowany.
    Kocham!

    Zapraszam do mnie na nowy:*

    Loren:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!
    Cudo *.*
    Aż łzy mi się w oczach kręciły.
    Diego został ojcem!
    Tylko szkoda, że nie jest jego :(
    Przepraszam, że tak krótko!!
    Obiecuje poprawę :D
    Czekam na nexta :))
    Buźka ;*
    Szalonaa <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale cudo:*
    Diego zachował się jak prawdziwy mężczyzna:) to dziecko zmieniło całe jego życie ale na pewno wiele wspaniałych chwil przed nim spędzonych z Milenką:)
    Najpiękniejszy rozdział:* świetnie opisany;*
    Jesteś niesamowita i twoje opowiadania są mega;*
    Pozdrawiam
    Pysiula:)

    OdpowiedzUsuń

BLA BLA BLA ...

Pojawienie si ę jakiegokolwiek autora na blogu po tak d ł ugiej nieobecno ś ci, mo ż e oznacza ć tylko jedno. Koniec bloga. Jed...