Budzę się gwałtownie. Znów ten sam
sen. Lęk, panika, niedowierzanie. To wszystko jest tak nierealne, a jakby
prawdziwe. Widzę obraz, obraz miłości. Przecież miłości nie można zobaczyć. Ja
ją jednak wciąż widzę ją w snach. Moja
podświadomość płata mi figle. Pokazuje
mi coś co jest nierealne, a czego tak bardzo pragnę , tak bardzo pożądam. Czy kiedyś moje usta ułożą się w charakterystycznym
kształcie słów KOCHAM CIĘ. To ciało
jest mgłą, obłokiem. Kiedy próbuję je uchwycić rozmywa się jak fatamorgana by
pojawić się znów w innym miejscu. I znów, i znów. Przywołuje mnie i odpycha. Pragnę
dostrzec twarz, twarz miłości. Biegnę coraz szybciej, wciąż szybciej, by móc
spojrzeć w te oczy, dostrzec w nich przyszłość. Jednak kiedy jestem tak blisko,
centymetry dzielą mnie by złączyć nasze usta w subtelnym pocałunku, by dłonie
zostały splecione w jedność, by spojrzenia trwały ze sobą już na zawsze… .
Pobudka, zimny pot rosi całe ciało, pryska nadzieja, że sen się spełni. Kolejny
raz, wciąż na nowo….
-Leon- no dalej wstawaj, zaraz
spóźnimy się do szkoły.
-Viola , idź sobie , nigdzie dziś
nie idę.
-Trzeba było nie balować do rana.
Wiesz, że jeśli nie pójdziesz dziś do szkoły wujek wpadnie w szał.
-Nie interesuje mnie to, idź już-
chcę spać.
-Leon ciebie nic ostatnio nie
interesuje. Dokładnie od roku. Weź się w garść i zacznij w końcu żyć jak
normalny nastolatek.
-Nie jestem normalnym nastolatkiem.
-Masz rację. Ale ogarnij się, bo
Diego nie będzie wychowywał wszystkich twoich dzieci. Pijesz, palisz, przespałeś
się już chyba z połową dziewczyn w naszej szkole. Jesteś już na dnie, czy jeszcze Ci trochę
brakuje.
-Mała wynoś się z mojego pokoju,
ale to już.
Viola
nie odpuszcza. Wzięła sobie za punkt honoru sprowadzenie mnie na dobra drogę.
Tylko nie rozumie, że ja nie chcę się zmienić. Jestem zły do szpiku kości. Jaki
ze mnie człowiek, jaki brat. Diego nigdy mi nie wybaczy. Tyle razy chciałem
powiedzieć rodzicom prawdę, ale za każdym razem w ostatnim momencie wycofywałem
się . Tchórz. Nic dodać nic ująć. Mam szesnaście lat i jestem ojcem. Ojcem,
który nie widział swojego dziecka. Może to i lepiej, że tak się skończyła ta
historia. Nie chcę mieć dzieci, a Diego będzie odpowiedniejszą osobą , by
otoczyć takie maleństwo miłością. Słowa Violi nie dają mi spokoju. Czy się stoczyłem?
Co miała na myśli. Owszem lubię się zabawić, wypić kilka piw. Lubię towarzystwo
dziewczyn. Spędzam z nimi parę godzin, później jest miło. Kilka chwil
przyjemności i się żegnamy. Postępuję dokładnie tak jak postąpiła ze mną
Allegra. Boże, niszczę życie i im, i sobie. Jestem zwykłym dupkiem. Nie dziwie
się, że Viola nie chce mi powiedzieć o niczym, co ma związek z Diego. Nie
wyjawiła mi nawet jak dał na imię dziecku. Czas to zmienić. Od dziś. Szkoła,
nauka. Zero imprez, papierosów i dziewczyn. Zajmę się tym czym powinienem, na
przykład opieką nad młodszą siostrą. Diego by sobie tego życzył.
Ciche
pukanie do drzwi wyrywa mnie z transu. Niby chcę się zmienić, ale nadal leże na
tym przeklętym łóżku obrażony na cały świat. Nadal nie ruszyłem dupy, by wstać
ubrać się i zacząć nowe życie. Proszę- wymyka się niepostrzeżenie
z moich ust. W drzwiach widzę drobną brunetkę uginającą się pod ciężarem tacy
wypełnionej najróżniejszymi pysznościami. Mała nie zna słowa NIE.
-Skoro
nie chciałeś zejść na śniadanie, śniadanie przyszło do Ciebie.
-Po
co to robisz?
-To
chyba proste. Bo Cię kocham Leoś.
Odpowiedź przenika w
głąb mnie. Razi moje serce. Przeszywa niczym strzała wypuszczona przez
najdoskonalszego z łuczników. Miłość jest bezinteresowna. Mimo tego, co
zrobiłam nadal jest. Nie da się jej tak po prostu zaprzepaścić, wyrzucić na
śmietnik.
-Dobra
Mała wygrałaś. Pokaż co tam przyniosłaś.
Pyszne
śniadanie w towarzystwie nawiedzonej siostrzyczki to zawsze jakiś początek.
Może nie idealnie wymarzony, ale zawsze. To motywacja by wstać, wziąć prysznic,
pójść do szkoły. By zacząć żyć na nowo. Zapisać kartę nowymi zwrotami,
cytatami, marzeniami. Oby okazały się szczęśliwsze niż poprzednie. Violetta
podstępem wymusiła na mnie zgodę na wspólne wyjście. Ja i jej szaleni znajomi
Franceska i Federico. Okazja – nie byle jaka, bo premiera filmu w którem
przyjaciel Leona pracował nad rolą głównego bohatera. Violetta jest taka
podekscytowana tym wydarzeniem. Już od kilku dni po domu i wszyscy jesteśmy zmuszeni
by wysłuchać monologu pochwalnego na cześć wyżej wspomnianego Federico. Każdy z
nas wie, że Mała jest zapatrzona we Włocha jak w obrazek. Tylko ojciec cały
czas powtarza: Violetta czas na chłopców przyjdzie po trzydziestce. Biedna
Violetta, gdyby rodzice dowiedzieli się co ja wyczyniam chyba by nie wypuścili
mnie za próg domu przez kolejne dziesięć lat.
Trzask
drzwi, tupot butów na schodach, kolejny łomot, jakby drzwi miały zaraz wypaść z
futryny. Co to oznacza. Młodziutka dziewczyna; nie młoda kobieta, wraca właśnie
ze spotkania z bratem i przyjaciółmi. Pełna emocji, wrażeń. Jest niepewna, pełna lęku i obaw. Boi się czegoś,
co ją zaczyna wypełniać, a czego sama jeszcze nie rozumie. Jeszcze niedawno
dziecko, a teraz kobieta, budząca się do życia. Zderzenie dwóch światów niby
tych samych, a jednak odmiennych. Nie potrafi opisać tego co czuje. Jej serce
uderza z olbrzymią częstotliwością, ciało drży, dłonie pocą się. W brzuchu
wiruje milion motyli. Chce wyrzucić z siebie te emocje. Zmaterializować myśli.
Dowiedzieć się co to takiego? Co sprawiło, że jej ciało i serce biją w innym
rytmie niż do tej pory.
-Gustaw, Gustraw!!!
Musisz mi pomóc. Ja wiem, że jestem strasznie głupia i naiwna. Jesteś tylko
żółwiem, a ja gadam do Ciebie. Tylko, że nie jesteś byle jakim żółwiem. Jesteś
prezentem od Diego, a to trochę tak jakbym jemu opowiadała. Wiem to wszystko
jest takie dziwne. Mogłabym porozmawiać z Fran, tylko jeszcze nie chcę by
ktokolwiek wiedział. W końcu nie wydarzyło się nic takiego. Może? Sama nie
wiem. Dziwnie przekręcasz tą swoją głowę. Wiem!!! Też uważasz, że jestem
szalona. Może i jestem, ale nie masz wyjścia. Musisz mnie wysłuchać, po prostu
musisz. Zacznę od początku, żebyś się nie pogubił, choć ja sama się zagubiłam.
Poczekaj, zrobimy sobie odpowiedni nastrój. Wiesz Gustawku tak
będzie łatwiej. Zgasimy światło, zapalimy sobie świece, włączymy muzykę.
Ta z ostatniego filmu nad którym pracował Federico, będzie odpowiednia. Jest taka
przejmująca, romantyczna. A ja mam płytę; od niego. Więc tak, zacznijmy od
początku. Gustaw- Słuchasz mnie! No tak nie masz wyjścia. To było tak. Rano-
dzisiaj- wiesz. Byłam u Leona i poprosiłam go, żeby poszedł do szkoły. Zgodził
się, ale to nie ważne. Po tym spytałam, czy pójdzie z nami na do kina na film.
Film Federico. Ja, Fran, Fede i Leon. Fran wpadła w dziki zachwyt. Jak tylko
jej napisałam, że Leo będzie z nami to zaczęła się szykować. Nawet do szkoły
nie poszła. Nie wiem, chyba jej nadal nie przeszło. Co ten Leon ma w sobie? Nie
ważne. Wiem, wiem myślisz że jestem głupia. Co chwilę powtarzam: Nie
ważne. Nic na to nie poradzę. Wiesz kiedy się już spotkaliśmy nie
odstępowała go ani na krok. Ciągle była blisko mojego braciszka, chłonęła każde
jego słowo. Była jak gąbka do kąpieli, a on prężył się jak kanarek. Niby był
zażenowany jej jawną adoracją, ale ja tam wiem swoje, pochlebiało mu to. Dobra
Gustaw, masz rację : Nie ważne. No i byliśmy tam na tej premierze. I było
tyle ludzi, wszyscy wyczekiwali na pokaz filmu. Federico był taki zestresowany,
a ja wciąż powtarzałam, że skoro mnie się podobało, to innym też się spodoba.
Tak masz rację, zrobiłam z siebie idiotkę, ale on był
taki nieporadny. Cały czas się rumienił. Uśmiechał się nieśmiało podczas udzielania
wywiadu. Był taki zaskoczony zainteresowaniem mediów, widzów. Dobra ale to też
nie ważne.
-Gustaw nadążasz?- no
tak pytanie retoryczne. Sama sobie odpowiem.
-NIE- przecież ja sama za sobą nie nadążam- Ale wiesz co się stało?
Ten
pokaz się już zaczął. Siedzieliśmy w takiej loży. Byliśmy w końcu takimi gośćmi
honorowymi, wraz z pozostałymi członkami obsady. Siedziałam obok Fede , cała
zdenerwowana. Wsłuchiwałam się w jego głos dobiegający do mnie z ekranu.
Zamknęłam oczy. Nie musiałam widzieć, by czuć. To dziwny rodzaj aktorstwa.
Zwykle oglądałam filmy które czyta lektor, a tu najprawdziwszy dubbing. Wiem
Gustaw, nie wiesz co to dubbing, wyjaśnię ci później. Ale do rzeczy. Zamknęłam
po prostu oczy, a jego głos przenikał we mnie. Ten charakterystyczny akcent, specyficzne
wymawiane r. zatopiłam się w tym głosie. Zapomniałam, że powinnam skupić
się na ekranie, na aktorach będącymi innymi głosami, ale nie mogłam. Gustaw, i
wtedy to się stało. To było ważne. Trwałam w
swoim świecie, w świecie jego głosy, gdy poczułam dotyk czyjejś dłoni na mojej.
Rozumiesz to! Moja dłoń spoczywała sobie bezpiecznie na oparciu fotela. I nagle
otuliło ją inne ciepło. Inna dłoń szczelnie otuliła moją drobną, małą rączkę.
Czułam bijące od niej ciepło, szorstkość skóry, delikatny dotyk opuszków.
Głaskała mnie delikatnie, prawie niepostrzeżenie. Świat głosu i wyobraźni
runął. Gwałtownie otwarłam oczy. Spojrzenie natychmiast powędrowało w miejsce,
tego niespodziewanego połączenia. Tak moja dłoń spoczywała, szczelnie otulona
jego męską dłonią. Wzrok powędrował na niego. Jednak niczego nie mogłam odczyta
z jego twarzy, bo ta skupiona skierowana buła na ekran. Wyglądał tak jakby to
co się właśnie działo było dla niego codziennością. Rozumiesz ten świetny
chłopak trzymał mnie za rękę. W kinie pełnym ludzi, obok mojej przyjaciółki i
brata. MNIE. Violettę . Tak, tak, wiem co powiesz! Taki odruch. Też
tak myślałam. Oczywiście o oglądaniu, czy nawet słuchaniu nie było mowy. Nie
mogłam skupić się na niczym innym jak tylko na odczuwaniu jego bliskości.
Myślę, że gdyby nie jego dłoń to bym odleciała z tego fotela. Nie mam skrzydeł,
a latała. Gustaw nie patrz tak na mnie. Bo wiesz to jeszcze nie wszystko.
Trwaliśmy tak cały seans. Znacz, wiesz, nasze dłonie trwały. Nie mogłam się
ruszyć. Zresztą nie chciałam zepsuć tej chwili. Ale dobrze, idźmy dalej. Kiedy
seans się skończył, wszyscy zaczęli klaskać, każdy gratulował każdemu. Fran i
Leon byli pod olbrzymim wrażeniem, co również wylewnie wyrazili. Ja czekałam
sobie troszkę oddalona na moją kolej. Nie chciałam się przepychać. Wiem
ściemniam. Tak naprawdę chciałam obie przemyśleć to, co działo się podczas
seansu. I wtedy Federico podszedł do mnie. Uśmiechała się. Moje oczy nie
wiedziały na, co patrzeć. Czy na jego uśmiech, czy na rozradowane oczy, czy na
niego całego. Taki idealny w grafitowej koszuli i czarnych jeansach. Boże o
czym j myślę. Gustaw, myślisz, że mi odbiło? Nie ważne. Pewnie tak.
Zrozum on podszedł i mnie objął swoimi ramionami. Zatonęłam w nich. Zamknął
mnie w sobie. Dosłownie. Przecież jest dużo wyższy ode mnie. Byłam jak w
kokonie. Nasze ciała przywierały do siebie. Moje drobne, drżące; jego silne,
ciepłe. Moja twarz w zagłębieniu jego szyi. Ciepło i odurzający słodki zapach. Gwałtowne
uderzenia jego pulsu. I nagle odsunął się i wyszeptał: Przepraszam. Później
poszliśmy do restauracji i było super, ale brakowało mi tego ciepła. Nie wiem
co mam myśleć. Zamiast mi pomóc nadal żujesz te swoją sałatę. Jesteś taki
głupiutki jak ja. Diego by mi doradził, odpowiedział co się ze mną dzieje. Jego
dotyk, ciepło jego ciała. Wiesz jak ja się czułam! Federico mnie objął.
Przyjaciel mojego brata, mój przyjaciel. Zrozum, ja nie wiem, czy tak obejmują
się przyjaciele. Między nami nie było ani grama przestrzeni, nasze ciała tak
dokładnie do siebie przywierały. Czułam coś, czego nigdy wcześniej nie czułam.
Taką tęsknotę, jakieś pragnienie. To głupie, ale czułam się tak jakbym piła
kolejna szklankę wody, a wciąż dręczyło mnie pragnienie. Kiedy się odsunął
poczułam niewyobrażalną pustkę. Wyobraź sobie, że teraz zabieram ci ta twoją
marchewkę, tez byś się tak poczuł. Ja jestem przerażona, nie wiem o co chodzi
co się dzieje. Nie wiem co on myśli. Wydawało się, że on się zachowywał
normalnie. A ja głupa podniecam się i panikuje. Ale wiesz czułam się po raz
pierwszy. Nigdy nie pouczyłam czegoś takiego. Czułam się jak obłok na niebie. Wolna. Jak
słońce, które wschodzi każdego dnia. Cała promieniałam. Jak wiosenny deszcz.
Odrodzona. Jak gwiazda na wieczornym niebie. Błyszczałam. Byłam jak czysta
karta na której poeta tworzy piękne strofy wiersza.
-
Dlaczego nie ma ze mną Diego. On by poradził sobie ze wszystkimi moimi obawami.
Znam cię na pamięć, ty mnie pewnie też.
Nie muszę nic mówić, jak nikt rozumiesz mnie.
Za późno by kłamać i tak nie uda się.
Za dużo dziś wiemy, nie wiedzieć lepiej jest.
Obok jesteś wciąż i nie ma cię.
Nie potrafisz wprost, nie kochać mnie.
Może to nie nam pisana jest,
taka miłość aż po życia kres.
Powiedz mi proszę, co myślisz chociaż raz.
Wykrzycz mi głośno, wszystko co byś chciał.
Powiedz gdzie jesteś, czy tak będziemy trwać
osobno już dawno, choć razem cały czas.
Obok jesteś wciąż i nie ma cię.
Nie potrafisz wprost, nie kochać mnie.
Może to nie nam pisane jest,
taka miłość, aż po życia kres.
Obok jesteś wciąż i nie ma cię.
Nie potrafisz wprost, nie kochać mnie.
Może to nie nam pisana jest,
taka miłoś,ć aż po życia kres.
Monika Brodka, Znam Cię na pamięć.
Vils zwierza się żółwiowi, a on i tak nic z tego nie rozumie.
OdpowiedzUsuńNie powinnam się śmiać, ale ten moment mnie rozśmieszył.
Nic nie rozumiejący żółw i mała dziewczynka nawijająca do niego jak katarynka 😂
Leon weź się w garść i w końcu powiedz rodzicom prawdę idioto!
Cudowny!
Do następnego! :**
Maddy ❤
Moje - niedługo wrócę
OdpowiedzUsuńSzalona i zwariowana Viola.
UsuńGada do żółwia.
Leonek to tchórz!
Sama bym stchorzyła,jak bym miała powiedzieć ,że mam dziecko.
Super rozdział
Czekam na kolejny
Następny wątek,na który będę czekać z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
Wow. Czytam te twoje rozdziały i po prostu nie mogę się pozbyć wrażenia, że masz jakiś taki naturalny talent. Sposób w jak rozwijasz opisy jest niesamowity. Z drugiej strony, pisząc tę część z Violką i żółwiem nie zapomniałaś o tym, że V. jest nastolatką (no dobra, trochę się zdarzyło xD). W każdym razie, gdy to czytałam wszystko było jakieś takie spójne, Vils gada jakie to piękne uczucie odkryła (szczerze przyznam nie lubię takiego poetyckiego ujmowania miłości itd, ale to kwestia gustu 😊), ale jednocześnie wciąż zachowuje się jak taka lekko naiwna, nie do końca ogarniająca życie dziewczyna. Mam nadzieję, że w miarę jasno to wyjaśniłam, bo z kolei mój talent to gmatwanie wszystkiego 😂😂
OdpowiedzUsuńW każdym razie kolejny rozdział i kolejny kawał dobrej roboty. Szanuje to bardzo 😉👍👍
Pozdrowionka ^^
Hej!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że piszę z opóźnieniem :((
Rozdział fantastyczny :D
Leon!
Ty cymbale!
Powiedz w końcu prawdę :O
Wiem gdzie mieszkasz ;)
Nie ma to jak gadać z żółwiem, chociaż przynajmniej cię wysłucha nie doradzi, ale zrobi ci się lżej na sercu :)
Czekam na nexta :D
Kocham <33
Mrs. Darkness ;**
Szczerze mówiąc nie znam takiego słowa które mogłoby w pełni opisać to jak bardzo podziwiam twoje opowiadanie. Ogromny podziw w stronę utalentowanej autorki. Historia ma w sobie tyle wspaniałych myśli i genialnych opisów. Mogłabym ciągle wracać do tej historii i jestem pewna, że zawsze będzie dla mnie tak samo piękna. Uwielbiam sposób w jaki dobierasz słowa. Piękne opisy sytuacji, zachować i poznanie uczuć bohatera tak dogłębnie, że wszystkie wydarzenia zaczynają żyć w mojej głowie. Przekazy zawarte w tekście stają się oparciem dla zdumiewającego świata przedstawionego w Twojej historii. Wewnętrzne rozterki Violetty odkrywamy podczas świetnej sceny. To jak Fede się do niej zbliżył - pięknie to napisałaś aż momentalnie próbowałam powstrzymać łzy. Już wspominałam, że to jak przedstawiasz uczucia jest genialne i chyba nigdy nie przestanę w to wątpić. Widziałam te sceny jak kadry z filmu. Masz tak ogromny talent, że z ręką na sercu przyznaje, że mam się od kogo uczyć. Podziwiam to jak piszesz i może w przyszłości także będę miała okazję w jakimś stopniu zadziwiać innych swoimi opisami. Pamiętaj aby nigdy w siebie nie wątpić bo taki talent nie może się zmarnować. Czekam na kolejne rozdziały ❤
OdpowiedzUsuńDiana
Moje
OdpowiedzUsuńHej.
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuję.
Mam straszliwą masę lekcji.
Wybacz.
Co do rozdziału:
Super!
Ekstra!
"-Masz rację. Ale ogarnij się, bo Diego nie będzie wychowywał wszystkich twoich dzieci. Pijesz, palisz, przespałeś się już chyba z połową dziewczyn w naszej szkole. Jesteś już na dnie, czy jeszcze Ci trochę brakuje." Violetta i jej szczerość :)
"Tylko ojciec cały czas powtarza: Violetta czas na chłopców przyjdzie po trzydziestce." - Ci rodzice...
Rozdział jest genialny.
Naprawdę bardzo przepraszam, że nie skomentowałam szybciej...
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału w Twoim wykonaniu.
Buziaki
Miss Blueberry