Czy to jest
przyjaźń, czy to jest kochanie?
To już przedostatni rok. Wreszcie kończę z nim zajęcia. Już nigdy, przenigdy profesor Johansson nie będzie moim wykładowcą. I bardzo dobrze, bo zmuszona byłabym zrezygnować. Znielubił mnie od pierwszego wykładu
z historii sztuki, a dlaczego. Kiedyś, dawno temu chodziłam do szkoły muzycznej. Osiągałam tam bardzo dobre wyniki. Brałam udział w różnych, konkursach, przeglądach, festiwalach, wiele z tych konkursów wygrywając. Jednak poważna choroba spowodowała uszkodzenie strun głosowych.
O profesjonalnym śpiewaniu jednak nie mogło być mowy. Jednak, co raz pojawi się w Internecie, już tam zostaje. Pech chciał, że profesor J. jest wielkim fanem sieci. Pewnego razu natrafił na nagrania z moimi wykonanymi. I się zaczęło. Upadła gwiazdka, niespełniona piosenkarka, słowik i kilka innych mniej niewybrednych przytyków. Nigdy jednak nie spytał co się stało. Wredny człowiek.
Koniec mojej kariery muzycznej, nie oznaczał
końca mojego obcowania ze sztuką, oj nie. Za namową mojej kuzynki porzuciłam
słoneczne Buenos i
przyleciałam na Stary Kontynent konkretnie do Rzymu. Zamieszkałam z Fran oraz jej narzeczonym
Leonem w pięknym domku na obrzeżach Wietrznego Miasta. Na początku miało być na
miesiąc. Starczyło jednak parę dni i zakochałam się w tym
cudownym mieście. W jego zabytkach, architekturze, krajobrazach. Fran
zaoferowała mi mieszkanie tak długo jak będę chciała, choćby miało to być na zawsze. Leon też nie
protestował. Tak więc postanowiłam zostać i tu kontynuować edukację. Rodzice
choć bardzo niechętnie zgodzili się. A
co mogła za kierunek wybrać Violetta. Jasne, że historię sztuki. Moją radość z
pobytu i wymarzonego kierunku studiów psuł tylko Pan Profesor, ale cóż nie
można mieć wszystkiego. Jako, że dom Fran był bardzo obszerny, postanowiliśmy
zająć we trójkę piętro, natomiast parter wynająć i czerpać z tego dodatkowe
dochody na utrzymanie obiektu. Mieliśmy mieć współlokatorów, podobnych jak my -studentów.
Tak więc na początku drugiego roku dołączyli do nas znajomi Leona, Ludmiła i
jej mąż Diego, oboje dwudziestotrzyletni ( w tak młodym wieku zdecydowali się na tak
ważny krok) również studenci medycyny, oraz Isabelle studentka archeologii.
Po krótkotrwałym okresie docierania się stworzyliśmy fajną paczkę współlokatorów i przyjaciół. I wtedy to się stało. Wszystko, ale to wszystko posypało się na moją skromną osobę. Po pierwsze Profesor nie okazał się , aż takim skubańcem jak myślałam. Przeprosił mnie i wytłumaczył, że jego zachowanie to tylko i wyłącznie próba motywowania mnie do jeszcze większego wysiłku. Zgłosił też moją kandydaturę do wyjazdu na miesięczne stypendium do Monachium. Super, super. A gdzie haczyk. Już mówię. Musiałam przygotować prezentację dotyczącą twórczości Salvadora Dali. Kurczę każdy inny malarz tylko nie on. Dlaczego jak pojawiło się światełko w tunelu, to tunel się zawalił. A po drugie Isabelle oznajmiła, że z Turynu przyjeżdża jej chłopak i zatrzyma się u nas na jakiś czas. Federico, bo tak ma na imię jest operatorem kamery i przyjechał w Rzymie nakręcić krótkometrażowy film, który będzie prezentowany na festiwalu dla młodych kamerzystów.
Po krótkotrwałym okresie docierania się stworzyliśmy fajną paczkę współlokatorów i przyjaciół. I wtedy to się stało. Wszystko, ale to wszystko posypało się na moją skromną osobę. Po pierwsze Profesor nie okazał się , aż takim skubańcem jak myślałam. Przeprosił mnie i wytłumaczył, że jego zachowanie to tylko i wyłącznie próba motywowania mnie do jeszcze większego wysiłku. Zgłosił też moją kandydaturę do wyjazdu na miesięczne stypendium do Monachium. Super, super. A gdzie haczyk. Już mówię. Musiałam przygotować prezentację dotyczącą twórczości Salvadora Dali. Kurczę każdy inny malarz tylko nie on. Dlaczego jak pojawiło się światełko w tunelu, to tunel się zawalił. A po drugie Isabelle oznajmiła, że z Turynu przyjeżdża jej chłopak i zatrzyma się u nas na jakiś czas. Federico, bo tak ma na imię jest operatorem kamery i przyjechał w Rzymie nakręcić krótkometrażowy film, który będzie prezentowany na festiwalu dla młodych kamerzystów.
Przybycie do
naszego domu Federico przewróciło mój świat. Poznanie go było jak senne
marzenie, jak dotykanie rękoma gwiazd. W momencie, w którym uścisną moją dłoń
na przywitanie poczułam ciepło promieniujące od cebulek włosów, aż po duże
palce u stóp. Totalna masakra. I od razu te dzwonki alarmowe. Przecież to
chłopak Twojej koleżanki, Ty nie jesteś taka. Nie zakręcasz do zajętych
chłopaków. NIE, NIE, NIE Violetta opamiętaj się. Ale co poradzę na to, że wciąż
dźwięczą mi w głowie słowa przystojnego bruneta
- Hej ślicznotko, jak się masz, Fede jestem.
Nawet się nie
obejrzałam, jak przeleciał miesiąc odkąd Federico się wprowadził. Wszyscy
bardzo polubiliśmy chłopaka, a szczególnie Leon
świetnie się z im dogadywał. I to właśnie narzeczony kuzynki, zadał mi
bardzo dziwne pytanie
-Viola o co chodzi z Tobą i Fede?
- O nic, a o co ma chodzić?
- Zauważyliśmy z Fran, że spędzacie bardzo dużo czasu ze
sobą.
- Wiesz Leoś, okazało
się, że Fede interesuje się malarstwem, a w szczególności pasjonuje, go
twórczość jednego z malarz. Pewnie już wiesz o którego malarza mi chodzi.
Fede bardzo mi pomaga.
- Violu, czy Ty przypadkiem nie podkochujesz się w naszym
przyjacielu?- słysząc te słowa cała się zarumieniłam.
- To nie tak , on ma dziewczynę. To tylko przyjaźń.
- A może jednak kochanie?
Zdenerwowana
wygoniłam Leona z pokoju, a sama zabrałam się za prezentację. Niestety pytania
Leona nie dawały mi spokoju, czy on coś wie,
czy , aż tak bardzo widać, że F.
mi się podoba. Postanowiłam lepiej się pilnować. Z mojego postanowienia nic
jednak nie wyszło, a powód był bardzo posty. Isabella zerwała z nim twierdząc,
że już go nie kocha. Spakowała swoje manatki i pojechała na wykopaliska do
Belgii. Najdziwniejsze dla mnie było to, że Fede nie za bardzo przejął się tą
całą sytuacją. Raz kozie śmieć. Stwierdziła, że nie będę czekać z założonymi
rękami i spróbuję pokazać mojemu przystojnemu brunetowi, że jest dla mnie kimś
bardzo ważnym. Zaprosiłam go na taki spacer – wycieczkę po Rzymie. Chciałam
żeby to było coś zupełnie innego niż zwyczajne trasy turystyczne,
zaproponowałam więc Szlak Fontann : Fontanna di Trevi, Fontanna Czterech Rzek, Fontanna
del Moro, Fontannę Żółwi, Fontanna Neptuna, i na koniec ta, która podoba mi się
najbardziej Fontanna Panteonu. I właśnie tam stało się coś bardzo
wyjątkowego. Federico delikatnie chwycił mnie za rękę, przytulił i pocałował.
Tak delikatnie i czule, że aż zastanawiałam się czy aby miało to miejsce na
pewno, czy to tylko moja wyobraźnia. Jednak to działo się naprawdę, bo po
chwili do moich uszu dotarł jego szept
- Od dawna o tym marzyłem, jesteś taka piękna. Zamykam oczy
i widzę Ciebie roześmianą, złą, zirytowaną, kiedy coś idzie nie po Twojej
myśli. Violetto zauroczyłaś mnie sobą.
- Federico, ja nie wiem co mam powiedzieć.
- Nie mów nic, po prostu daj nam szansę.
Ze spaceru wracaliśmy trzymając się za ręce.
Kolejne dni mijały jak w bajce. Wspólne spacery, niekończące się rozmowy, czułe
pocałunki. Fran i Leon cieszyli się, że w końcu kogoś znalazłam, że jestem
szczęśliwa. Federico cały czas pracował nad swoim filmem, ale nikomu nie chciał
na jego temat nic powiedzieć, ani pokazać . Twierdził, że wszyscy zobaczymy
dopiero jak skończy. Więc nie pytaliśmy, w wolnej chwili pomagał poprawiać
prezentację, którą miałam już praktycznie gotową. Czas mijał tak szybko, a ja
nie mogłam się pogodzić z tym, że muszę
wyjechać i zostawić go na cały miesiąc. Bałam się tej rozłąki, bałam
się, że mnie zostawi, że za krótko się znamy żeby uczucie , które nas połączyło
przetrwało. W wieczór poprzedzający mój wyjazd opowiedziałam chłopakowi o
dręczących mnie wątpliwościach. Siedzieliśmy w moim pokoju kiedy naszło mnie na
te smutne zwierzenia. Widząc moje rozterki chłopak mocno mnie przytulił i
pocałował mój policzek. Ośmielona jego gestem odwzajemniłam pieszczotę. Po
chwili całowaliśmy się jakby to był nasz ostatni pocałunek, jakbyśmy mieli się
już nie spotkać. Zasnęłam wtulona w jego ramiona.
Od mojego wyjazdu
minął tydzień. Codziennie rozmawiałam z Fede przez telefon, albo Internet.
Otrzymywałam masę słodkich wiadomości z czułymi wyznaniami, pieszczotliwymi
komplementami. Jeden esemes zespół wszystko. Nadawcą była Isabella. Pisała, że
wie, że jestem z Fede, ale, że ona go nadal kocha i że wróciła do Rzymu, żeby
go odzyskać. Z dnia na dzień urwałam kontakt z Federico, przecież jeszcze do
niedawna tworzyli związek. Mając do wyboru z kim chce być wiedziałam, że jestem
na straconej pozycji. Ona jest tak
piękna, chodząca doskonałość, a ja szara myszka, wstydliwa i
niedowartościowana. Chłopak próbował się ze mną skontaktować, ja jednak byłam
nieugięta. Nie odbierałam telefonów, nie czytałam wiadomości, kasowałam
powiadomienia na Facebooku. Nie słuchałam Fran, ani Leona. Pogrążyłam się w
otchłani rozpaczy. Wypłakałam cały zapas łez. Nie wiem jak udało mi się
dokończyć ten kurs i to z tak zadowalającymi wynikami. Najgorsze było to, że
musiałam wrócić. A przecież mieszkamy w jednym domu. Z lotniska odebrał mnie
Leon. Powiedział, że jako facet to on musi ze mną porozmawiać.
- Violetta, czemu zostawiłaś Fede.
- Wiesz, że Iza wróciła?
- Wiem i co z tego?
-Jesteś facetem, przyznaj jakbyś miał wybrać ona, czy ja, to
kogo byś wybrał?
- Violetta, ja wybrałbym tą kobietę, którą kocham. I Federico
zrobił tak, jak ja bym zrobił. Wybrał Ciebie, bo Cię kocha. Powinnaś bardziej
zaufać i sobie i jemu.
Nie wiem, co mam
myśleć o tej rozmowie, może Leon ma rację, może Fede faktycznie mnie kocha. Ale
znamy się tak krótko. Oj głupa ja , a co ma do tego to jak długo się znamy.
Postanowiłam, że porozmawiam z nim jak tylko wrócimy. Jednak po powrocie nie
zastałam mojego ukochanego. Leon wytłumaczył mi, że dziś jest dzień festiwalu i
że w pokoju czeka na mnie list od mojego byłego/ obecnego chłopaka. Zawierał tylko krótką notkę: Auditorium Parco della Musica, Viale Pietro
de Coubertin, 30 ;godzina 17.
Czas nie działał na moją korzyść. Wpadłam do wyżej
wymienionego miejsca aby zdążyć usłyszeć, że następny film jest autorstwa
Federico Diaza i zatytułowany jest „Miłość”. Jak wielkie było
moje zdziwienie gdy zobaczyłam na ekranie pierwszy kadr filmu. Moim oczom
ukazała się scena, kiedy poznałam chłopaka w naszym mieszkaniu, później był
spacer, pocałunek przy fontannie. Były też ujęcia kiedy się śmiałam, płakałam
czy też złościłam oraz piękne ujęcie kiedy śpię, a Fede mi się przygląda, o
czym do tej pory nie miałam pojęcia. Patrzyłam na ekran, a łzy płynęły mi po
policzkach. Jaka ja byłam głupia, że pozwoliłam mu odejść, że uwierzyłam osobie
która podawała się za moją koleżankę, a tak naprawdę była bardzo fałszywa. Na
miejscu Fede nie chciałabym sama ze sobą rozmawiać. Postanowiłam czym prędzej
stamtąd uciec, jednak na przeszkodzie
stanęły mi czyjeś ramiona.
- Oj, nie już drugi raz mnie nie zostawisz.
- Federico, tak strasznie Cię przepraszam…
- Nie to ja Cię przepraszam, powinienem przed Twoim wyjazdem
jasno i wyraźnie powiedzieć Ci co czuję. Tak więc Violetto, kocham Cię i nie
wyobrażam sobie, że mógłbym zestarzeć się z kimś innym, proszę bądź ze mną
- Dobrze, ale tylko dlatego, że też Cię kocham .
- Co Ty, ja bardziej….
Popatrzyłam jeszcze
na ekran i poprosiłam o wyjaśnienia, przecież nigdy nie miał ze sobą kamery. Na
co mój ukochany wyjął z kieszeni swój nieodłączny długopis i po prostu się
uśmiechnął.
Robisz jeszcze większe postępy! Super!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńWybacz, że komentuję dopiero dzisiaj,
ale miałam strasznie dużo nauki.
PEREŁKA
Federico i Violetta...
Wyznania miłości...
Pisz szybciutko kolejny rozdział,
bo nie mogę się już doczekać kolejnego.
Czekam.
Pozdrawiam.
Miss Blueberry
Jejciu
OdpowiedzUsuńMega rozdział
Federico i Violetta
Nieźle
Czekam na next <3
Emily ♥