Czternaście lat i dwa tygodnie wcześniej…(1)
Viooooooooooletta, bo się przewrócisz, uważaj troszeczkę,
przecież jesteś już dużą dziewczynką.
- Mamusiu ale jest tak
cudownie, jutro Wigilia. Zobacz jak pięknie.
- Faktycznie, Olga się
postarała.
Tak, Tak. Już jutro Wigilia.
Najlepszy okres w roku poza wakacjami. Wstałam dość wcześnie jak na
dziesięcioletnie dziecko, które nie musi chodzić do szkoły. Postanowiłam, że
dziś będę księżniczką, taką jak w bajkach, które na dobranoc czyta mi tata.
Jestem już na tyle duża, że mama pozwala mi się ubierać samej czasem tylko
wyzywa, że robię straszny bałagan
w szafie, ale wtedy Olga lituje się na de mną i wspólnie składamy uprzednio porozrzucane ubrania. Wersja na dziś księżniczka- różowa tutu oczywiście z mnóstwem brokatu na falbankach. Dostałam tę wymarzoną spódniczkę od Ramallo przyjaciela taty na urodziny, które obchodziłam miesiąc wcześniej. Do spódniczusi idealnie dopasowane buciki, różowe z kokardkami, otrzymane na tę samą okazję co spódnica tyle, że od cioci Lilli, mojej kochanej cioci, która tak naprawdę nią nie jest, ale tak ją traktuje. Ciocia jest najlepszą przyjaciółką mojej mamusi, jeszcze z przedszkola. Zawsze zazdroszczę im jak wspominają tamte czasy; oglądają stare fotografie. Moje malutkie serduszko też marzy
o takiej przyjaciółce. Może w Wigilię pomyślę takie życzenie i kiedyś się spełni. Tak ubrana zbiegam do salonu, gdzie moja uwagę przykuwa wesoło trzaskający w kominku ogień. I ten cudowny zapach pierników i prażonych jabłek
z cynamonem zapach świąt i mojej kochanej Olgi. Do uszu dociera dźwięk pozytywki, którą tatuś sprawdza jak, co rok przed Wigilią. Kręcę się jak szalona do tych dźwięków, chwilowo nie jestem księżniczką tylko baletnicą, jak ta
z pozytywki, jak moja mama. Wiruję z wyrzuconymi
w gorę ramionami, a falbany mojej sukienki mienią się w świetle, które roztacza kominek. Wszelkie dźwięki przestają do mnie docierać, zanika nawet przejmujące brzmienie pozytywki. Obraz dookoła mnie staje się smugą światła. Jestem tak szczęśliwa jak tylko może być dziesięcioletnie dziecko.
Z transu wyrywa mnie odgłos zamykanych drzwi i głos mamy- Violetta , bo się przewrócisz. Zamieram w bezruchu twarzą zwróconą ku oknom tarasu. Widzę płatki śniegu, piękne rozgwiazdy spadające z nieba z coraz większą częstotliwością. Wirując na wietrze przypominają mnie z przed chwili. Widzę tatę i Ramallo śmiejących się z moich poczynań. Nagle nachodzi mnie myśl, że chce wirować z tymi płatkami tam na dworze, w naszym ogrodzie, wśród świerków, przy nieczynnej fontannie. Z szeroko rozłożonymi rękami biegnę by wtulić się w tatę
i namówić jego i Ramallo by ze mną poszli.
w szafie, ale wtedy Olga lituje się na de mną i wspólnie składamy uprzednio porozrzucane ubrania. Wersja na dziś księżniczka- różowa tutu oczywiście z mnóstwem brokatu na falbankach. Dostałam tę wymarzoną spódniczkę od Ramallo przyjaciela taty na urodziny, które obchodziłam miesiąc wcześniej. Do spódniczusi idealnie dopasowane buciki, różowe z kokardkami, otrzymane na tę samą okazję co spódnica tyle, że od cioci Lilli, mojej kochanej cioci, która tak naprawdę nią nie jest, ale tak ją traktuje. Ciocia jest najlepszą przyjaciółką mojej mamusi, jeszcze z przedszkola. Zawsze zazdroszczę im jak wspominają tamte czasy; oglądają stare fotografie. Moje malutkie serduszko też marzy
o takiej przyjaciółce. Może w Wigilię pomyślę takie życzenie i kiedyś się spełni. Tak ubrana zbiegam do salonu, gdzie moja uwagę przykuwa wesoło trzaskający w kominku ogień. I ten cudowny zapach pierników i prażonych jabłek
z cynamonem zapach świąt i mojej kochanej Olgi. Do uszu dociera dźwięk pozytywki, którą tatuś sprawdza jak, co rok przed Wigilią. Kręcę się jak szalona do tych dźwięków, chwilowo nie jestem księżniczką tylko baletnicą, jak ta
z pozytywki, jak moja mama. Wiruję z wyrzuconymi
w gorę ramionami, a falbany mojej sukienki mienią się w świetle, które roztacza kominek. Wszelkie dźwięki przestają do mnie docierać, zanika nawet przejmujące brzmienie pozytywki. Obraz dookoła mnie staje się smugą światła. Jestem tak szczęśliwa jak tylko może być dziesięcioletnie dziecko.
Z transu wyrywa mnie odgłos zamykanych drzwi i głos mamy- Violetta , bo się przewrócisz. Zamieram w bezruchu twarzą zwróconą ku oknom tarasu. Widzę płatki śniegu, piękne rozgwiazdy spadające z nieba z coraz większą częstotliwością. Wirując na wietrze przypominają mnie z przed chwili. Widzę tatę i Ramallo śmiejących się z moich poczynań. Nagle nachodzi mnie myśl, że chce wirować z tymi płatkami tam na dworze, w naszym ogrodzie, wśród świerków, przy nieczynnej fontannie. Z szeroko rozłożonymi rękami biegnę by wtulić się w tatę
i namówić jego i Ramallo by ze mną poszli.
- Proszę chodźmy na
sanki, tak bardzo Was proszę.
- Kochanie- ze stoickim
spokojem mówi mama- jest bardzo zimno, przeziębisz się, a przecież wiesz , że
pojutrze jedziesz na dwa tygodnie do cioci Lilli i wujka Marcosa.
Prawda, zapomniałam już. Tupię ze złością swoją malutką nóżką
jakby to coś miało zmienić. Nie chcę tam jechać. Uwielbiam wujostwo, ale nie
mam z kim tam się bawić. Co prawda są
tam dzieci Leon i Diego, ale są ode mnie starsi
i nigdy nie mają dla mnie czasu. Leon ma już trzynaście lat,
a Diego szesnaście i zawsze mówi, że go denerwuję, a ja chce tylko żeby się ze mną pobawił, albo poczytał mi bajki. On ma już swoje sprawy, sprawy dorosłych. Lepiej jest z Leonem. Czasem weźmie mnie do parku, albo do kina. Pozwala mi tez oglądać bajki u niego w pokoju. Leoś jest spoko, ale
i tak jest za stary na towarzyszenie takiej księżniczce jak ja.
i nigdy nie mają dla mnie czasu. Leon ma już trzynaście lat,
a Diego szesnaście i zawsze mówi, że go denerwuję, a ja chce tylko żeby się ze mną pobawił, albo poczytał mi bajki. On ma już swoje sprawy, sprawy dorosłych. Lepiej jest z Leonem. Czasem weźmie mnie do parku, albo do kina. Pozwala mi tez oglądać bajki u niego w pokoju. Leoś jest spoko, ale
i tak jest za stary na towarzyszenie takiej księżniczce jak ja.
- Czemu nie mogę
pojechać z wami, przecież nie będę przeszkadzać. Będę cichutko wypełniać moje
kolorowanki.
- Violuś, my tam nie
jedziemy tylko dla przyjemności. Będziemy załatwiać, różne interesy, a poza tym
wioska w górach nie jest miejscem dla małej dziewczynki- widzę po minie mamy,
że nie wie jakich argumentów użyć żeby mnie przekonać, podejmuje więc ostatnią
próbę
- Mamusiu, tak bardzo
Cię proszę.
- Nie i koniec, German
zabierz ją na te sanki, może odpuści, ale nie siedźcie za długo.
Przegrałam kolejną batalie z moją mamą. Muszę się pogodzić,
że dwa tygodnie spędzę sama jak paluszek. Ale nie smucę się, bo przecież juro
jest Wigilia…
Pierwsza;*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział
UsuńViolka jako dziecko jest urocza *.*
Coś czuję, że to opowiadanie przypadnie mi do gustu
Zastanawiam się czy załapię się na moją kochaną Leonettę
Jeśli nie to będę cicho płakać w poduszkę :D
Diego i Leon są niedobrzy dla małej Violki he he
Czekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam Patty;*
Buziaczki:**
Uwielbiam to opowiadanie , a to dopiero drugi rozdział.
OdpowiedzUsuńChce już next!
Violka jak była młodsza to musiała postawić na swoim.
Uparty dzieciak z niej był.
Ciekawe czy teraz też taka jest 😀
Od małego wolała Leona od Diego.
Coś w tym jest.
Zajebisty!
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Violettę rozpiera radość bo Wigila. Też uwielbiam zapach pierników.
OdpowiedzUsuńWolała Leona już od dzieciństwa więc może tak jej zostało.
Bardzo mi się podoba to opowiadanie. Czekam na więcej.
Buziaki 😘❤❤
Afrodytka
Cudowny rozdział ❤
OdpowiedzUsuńJak ja kocham tą historię,po prostu cudo;*
Klimat świąt,Violetta od dzieciństwa wolała Leona od Diego.
Czekam na next
Buziaczek dla Ciebie
Kocham bardzo,bardzo,bardzo
Diana
Lubię to :D :***
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst :))
Buziaki dla autorki :***
Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje opowiadania, są mega! ❤ Jak już zacznę czytać to muszę od razu całość przeczytać i nie mogę się ruszyć z miejsca, bo ciągle chcę więcej! Masz niesamowity zakres słów, który używasz w swoich opowiadaniach! Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały i na kolejne opowiadania! ❤ Niech wena na pisanie opowiadań Cię nie opuszcza! Buziaki!!
OdpowiedzUsuńCudowny.Rodzinny i bardzo melancholijny.Pokazuję typowe szczęście rodzinne
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej
Pozdrawiam😍😘