Między nami nigdy nic nie było! Żadnych
zwierzeń, wyznań żadnych. Nic nas z sobą nie łączyło, prócz wiosennych marzeń
zdradnych.*
Czuję… . Czekam… . Cierpię… .
Strach przed każdą kolejną nocą. Każda, bądź prawie każda kończy się podobnie.
Niespokojny sen. Za twarda poduszka, za
ciężka kołdra. Miliony obrotów wykonanych wokół własnej osi. Szukanie
właściwego ułożenia ciała. Tak naprawdę to obłęd. Senne marzenie zdominowało
sen, realne życie. Kiedy tylko zamykam oczy czuję ją obok siebie, zapach,
ciało, ciepło, miarowy oddech. Cierpię nie mogąc cię zobaczyć. Twojej twarzy,
twoich oczu, ich blasku, swego odbicia w nich. Czekam na ten moment, gdy twa
twarz spowita mgłą rozjaśni się w moich oczach. Pożądam… . Twego dotyku,
ciepła, każdego nawet najdrobniejszego pocałunku. Czuję delikatną pieszczotę twej
dłoni na moim policzku. Czuły szept dociera do moich uszu, tchnienie twego
oddechu owiewa moją szyję, mój tors. Ciepłe pocałunki pieszczą rozgrzaną skórę.
Czuję to każdej nocy. To obłęd , szaleństwo. Wariuję, kiedy cię nie mam przy
sobie. Dzień to katorga, zmierzch ukojenie. Jeden pocałunek… . Chcę uciec, ale
nie mogę, coś mnie trzyma, jakaś niewidzialna nić wiąże mnie z tobą. Jestem z tobą myślami, tak bardzo zakochany… .
Szalony… .
Z tamtą było kapryśnie i było niepewnie. Gdy prosiłeś o serce ,
drwiła z ciebie płocha. A gdy chciałeś porzucić , wzywała cię rzewnie. Trudno
ją było lubić, trzeba było kochać.*
-Dlaczego przyjechałeś?
-Sam nie wiem, może
dlatego, że chciałem cię zobaczyć.
-Leon, ale dlaczego
właśnie teraz?
Sam
zastanawiam się nad tym od dłuższego czasu. Jakaś niewidzialna siła nakierowała
mnie bym wysłał tą wiadomość. I o dziwo czuje się z tym wyśmienicie. To właśnie
Francesca jest tym nowym otwarciem. Czystą, białą kartą na której mogę
wykaligrafować imię Leon. Nie potrafię
opisać, co czuję, kiedy ona jest obok. Dziewczyna jest spontaniczna, pełna
optymizmu. Jej sposób bycia, poczucie humoru sprawiają, że jestem jak nowo
narodzony. To lekarstwo, najlepsze remedium na chorobę, która nazywała się
Allegra.
-Fran, po prostu
chciałem spędzić z tobą trochę czasu, pójść na spacer, do kina. Przecież nie
proszę cię, żebyś za mnie wyszła.
-Dobrze. Zacznijmy więc
od spaceru. Pokażę ci kilka fajnych miejsc, a przy okazji zdradzę sekret o
którym nie wie nawet Viola.
Pójcie
do parku. Niby najbardziej zwyczajna rzecz pod słońcem, a ja nie wiedziałem jak
mam się zachować. Czy iść obok, czy zacząć rozmowę, chwycić ją za rękę, a może
nie. Traciłem fason przy tej szalonej włoszce, kompletnie jak nie ja. Nawet nie
wiem, kiedy to ona chwyciła mnie za rękę i zmusiła bym przyspieszył kroku.
Jedyną moją reakcją było zacieśnienie naszych dłoni. Trzymałem ją tak jakbym już
nigdy nie miał wypuścić. Dziewczyna, nawet jeśli była zdziwiona tym gestem, nie
dała nic po sobie poznać. Z właściwą jej żywiołowością i entuzjazmem zaczęła
opowiadać o czymś ważnym dla niej.
Patrzyłem na jej twarz, na iskry radości tańczące w spojrzeniu. Fascynował mnie
każdy rys jej oblicza. Każda krzywizna, każdy nawet najdrobniejszy szczegół. Dostrzegłem
jak piękną jest dziewczyną, jak cudowną staje się kobietą. Serce gwałtownie
zaczęło przyspieszać, nieokreślone ciepło rozlało się po całym ciele
koncentrując się w naszych dłoniach. To uczucie było jak płomień, który nie parzył, jak deszcz który
nie moczył moich włosów, jak śnieg który nie zasypywał moich policzków. To
uczycie było tak nierealne jak każde z tych zjawisk. A jednak było. Uczucia
zalały mnie jak rzeka zalewa wysuszone skwarem koryto rzeki. Porwało mnie,
uniosło. Zniknęły wcześniejsze wątpliwości i problemy. Nie było Allegry,
wyjazdu Diego. Nie było dziecka. Jednak, czy szczęście można zbudować na
kłamstwie. Moje życie to jedno wielkie kłamstwo. Czasem chciałbym wykrzyczeć na
cały świat prawdę o mnie. Chciałbym wyrzucić z siebie ten ból i cierpienie.
Stać się na powrót takim jak byłem dwa lata temu. Jednak czasu nie cofnę. Nie
zawrócę biegu rzeki jaką jest moje życie- rwące, o nieuregulowanym nurcie. Może
najwyższy czas wprowadzić w nie jakąś stałą. Francesca.
-Tak. Myślę, że
powinniśmy porozmawiać.
-Fede po co przyszedłeś?Twarz
chłopaka momentalnie przybiera odcień szarości, pot pokrywa czoło i dłonie.
Pełne usta delikatnie zaczynają drżeć. Słowa więzną w krtani. Cały się spina,
tak jakby proste pytanie dziewczyny sprawiło, że zatracił się w gmatwaninie
własnych uczuć.
-Milczysz. Nie rozumiem
cię- może powinieneś iść.
„Iść”
słowo jest jak uderzenie dzwonu, przebija się przez zaporę strachu i
zawstydzenia. Nie. Nie mogę się wycofać. Teraz albo już nigdy. Ze wzrokiem
szaleńca podbiegam do drobnej brunetki. Moje ramiona obejmują jej drobne drżące
ciało. Dłoń momentalnie obejmuje
policzek, jak się okazuje mokry od łez. Trzymając ją w ramionach drżącą i zapłakaną,
czuję, że tu jest moje miejsce. Moje i jej w moich ramionach. Nie potrafię
patrzeć na nią w takim stanie. Jest taka piękna, młoda, subtelna. Jednak jeśli
moje zachowanie wywołało taka reakcje, to może jeszcze nie wszystko stracone. Może
jest nadzieja.
Postanawiam
na chwilę utracić ten słodki kontakt, z
moją piękną. Odsuwam ją zaledwie na wyciągnięcie ręki, a już zaczynam odczuwać
niewyjaśniony chłód. Tak jakby zabrano mi odzienie w mroźną noc. Ponownie muszę
zaryzykować. Oby ze szczęśliwym skutkiem. Już na dobre zrywam jakikolwiek
kontakt fizyczny z jej osobą. Całą siłą woli jaka znajduje się w moim ciele
odwracam się by skierować się do wyjcia. Silą woli zatrzaskuję drzwi, by
usłyszeć gwałtowny wybuch płaczu. Skarbie muszę cię skrzywdzić bym mógł dać ci
szczęście. Biorę głęboki oddech. Moja zaciśnięta dłoń znów unosi się,
by po chwili zapukać do drzwi. Puk, Puk. Milczenie, przerywane spazmatycznym
szlochem. Puk, puk. Nie poddam się tak łatwo. Uchylam drzwi. Patrzę na jej
zgnębioną sylwetkę. Z impetem wchodzę do środka.
-Cześć Violetta. Masz
chwilę? Chciałbym porozmawiać.
-Federico, co ty
robisz. To jakiś żart.
-Przepraszam, źle
zacząłem. Wiem jestem dupkiem. Mam tylko jedno na swoje wytłumaczenie. Jestem
zakochanym dupkiem.
Nie myślę, postanawiam
by uczucia wzięły górę. Ponownie przemierzam dystans miedzy mną, a moją
kochaną. Miedzy mną, a Violettą. Ponownie tulę ją w swoich ramionach, wciąż
drżącą, wciąż zdezorientowaną. Mimo, że nasze ciała stykają się ze sobą w każdy
możliwy sposób, odsuwam się na tyle by móc spojrzeć w jej piękne, piwne oczy.
Już nie rozświetlają ich łzy, teraz błyszczą szczęściem. Moim szczęściem. Moje
czoło styka się z jej, nos pociera delikatnie nos dziewczyny. Każda pora mej
skóry czuje delikatność jej ciała. Jedwab. Płynny jedwab w moich ramionach. To
magiczna chwila, jedyna. Daję upust emocjom, niepewności, burzy uczuć, które od
tygodni targają moim sercem, duszą i ciałem. Jeden gest, jeden ruch, jedna
sekunda. Pocałunek. Pierwszy, wyjątkowy. Z nią. Moje usta delikatnie opadają na
jej rozchylone wargi. Niema pieszczota. Delikatna jak muśnięcie skrzydeł
motyla. Nasze usta połączone w jedność.
Ciepło, zafascynowanie, niepewność, swojego rodzaju pragnienie. Odrywam
się od niej na chwilę, by spojrzeć w jej oczy. Oczy to w końcu zwierciadło
duszy. Powiedzą mi wszystko o tym, co poczuła, czy w ogóle coś poczuła. Jej
oczy. Mgła nad doliną, promienie wschodzącego słońca nad horyzontem. Nie panuję
nad sobą. Pochylam się ponownie. Znów czuje tę słodycz. To już nie tylko
niewinne muśnięcia. To pocałunek tak czuły i słodki, że sam nie mogę uwierzyć,
że na taki mnie stać.
Zdyszani odrywamy się
od siebie. Moje milczenie nie trwa nawet sekundy- Violetta zakochałem się w tobie.
Ja wiem, że to szaleństwo, ale nie potrafię zmienić swoich uczuć. Nie potrafię,
a przede wszystkim nie chcę.
Jednak, to mój
szczęśliwy dzień. Uśmiech rozpływa się na twarzy dziewczyny, a ona sama wtula
się we mnie ponownie. Składa delikatny pocałunek na mojej szyi, muska kącik
moich ust, oddechem owiewa płatek ucha. Moje ciało przeszywa prąd, zastygam
słysząc delikatny szept- Federico, ja też się w tobie zakochałam.
Wreszcie
do moich uszu dobiegł trzask zamykanych drzwi. Nie mogę sobie poradzić z
faktem, że moje dzieci dorastają. Zmieniają się fizycznie, ale nie tylko. Nowe obowiązki, wyzwania, pasje,
zainteresowania. Nie potrafię dostrzec tego momentu w którym z moich malutkich
chłopców wyrośli mężczyźni. Coś mi umknęło, coś przegapiłem. Staram się nie
popełniać tego samego błędu z Violą , ale widzę, że i to mi nie wychodzi. Olga
wspominała, że Viola czuje miętę do Federico. Ja oczywiście zaprzeczałem,
twierdząc, że jest za młoda, a tu wszystko wskazuje na to, że Olga jednak miała
rację . Jak mam zareagować. Zabronić jej spotykać się z nim,
czy może pozwolić. Popełniam błąd za błędem. Leon jest rozpuszczony jak
dziadowski bicz. Myśli, że wszystko mu wolno. Nie słucha nikogo. Żadnych
wzorów, ani wartości. Diego- szkoda gadać. Nie powiem- źle zareagowałem na
wieść o dziecku, ale to w końcu moja wnuczka. A on, co? Wielki pan się znalazł.
Spakował się i wyjechał. Obrażony na cały świat. Nie ważne, że matka wylewa
potoki łez, nie ważne, że siostra i ojciec tęsknią. Diego jest uparty jak stary
muł. Ciekawe po kim? Lili cały czas
truje mi głowę, że to wszystko moja wina. Może i tak, ale może uda się jeszcze
to wszystko naprawić. Zacznę od rozmowy z Violettą na temat pracy, którą
niebawem podejmie no i na temat Federico. Od dłuższej chwili stoję pod drzwiami
królestwa Małej wahając się jeszcze. Z rozmyślań wyrywa mnie głośny pisk dziewczyny-
Diego,
Diego, opowiadaj jak Milenka. Czy mnie słuch nie myli? Violetta użyła
imienia mojego starszego syna. Czy ona ma z nim kontakt? Milenka? Córka Diego, moja wnuczka. Niesamowite.
Postanawiam zaczerpnąć nieco więcej informacji z rozmowy tych dwojga. Jak
najdelikatniej tylko potrafię uchylam drzwi. Widok, który mi się ukazuje, zwala
mnie z nóg. Viola siedzi po turecku na łóżku, plecami do wejścia, a przed sobą
ma komputer. Cały ekran wypełnia twarz Diego z dzieckiem w ramionach. Malutka,
śliczna dziewczynka w różowej sukience ufnie tuli się do niego, ciekawie
spoglądając na Violę. Nie wiem, czy chcę słyszeć ich rozmowę. Jednak jakaś siła
każe zostać mi na miejscu. Mam nauczę. Nie należy podsłuchiwać, bo czasem
możemy usłyszeć coś czego byśmy absolutnie nie chcieli. Diego powinieneś z nimi porozmawiać,
oni powinni wiedzieć- zastanawiam się o czym ta dwójka tak zacięcie
dyskutuje. Viola i jak ty to sobie wyobrażasz? Dzwonię i mówię- mamo, tato- Milenka
to wasza wnuczka, córka Leona i Allegry. Violetta, ja kocham ją jak własne
dziecko, a zarówno Leon jak i Allegra jej
nie chcieli.
Odpowiedź
Violi jest dla mnie zagadką. Informacja jaką usłyszałem zwaliła mnie z nóg. Nie
potrafiłem sobie poradzić z tą informacją. Jeden z najlepszych adwokatów w kraju. Rozsądny,
przebiegły, elokwentny, z wieloletnim doświadczeniem nie dostrzegł czegoś, co
było tak oczywiste. Wycofuję się do swojego gabinetu z tylko jedną myślą- Czas
to wszystko naprawić.
* W rozdziale wykorzystano cytaty z wierszy Adama Asnyka zebranych w tomiku- Wiersze miłosne polskich poetów. Podkładem muzycznym jest piosenka Między nami nigdy nic nie było w wykonaniu zespołu Button Hackers .
Liczę, że lektura okazała się przyjemna. Mam też nadzieję, że wyrazicie swoją opinię w komentarzach- pozdrawiam kochani czytelnicy- Eva.
Mmm Kochana cóż za piękny rozdział... :*
OdpowiedzUsuńIle tutaj jest miłości :)
Leon i Francesca oraz Federico i Viola... czy oni będą szczęśliwi? Mam nadzieje że tak :)
Ale prawda wyszła teraz na jaw... jak to się dalej teraz potoczy...?
Czekam na dalsza cześć:*
buziaki:**
Pysiula :))
No i sprawa się wyjaśniła.
OdpowiedzUsuńLeon nie wie czego chce.
Teraz chce Fran. Kto będzie następny?
Prawda wyszła na jaw.
Diego opiekuje się nie swoim dzieckiem, a Leon dalej chowa głowę w piasek.
Szkoda gadać.
Cudowny!
❤❤❤❤
Maddy ❤
Cuuuudddnyyy!!
OdpowiedzUsuńHejka!
OdpowiedzUsuńRozdział boski!
Leon Leon Leon...
Czego jeszcze mu brakuje...
Teraz jeszcze Francesca...
Błagam Cię chłopie!
Ogarnij się!
Twoje dziecko, a opiekuje się nim Diego!
Nie, no przecież to jest normalne... Pff...
Rozdział jest cudowny!
Czekam na następny z niecierpliwością :)
Buziaki
Miss Blueberry
Fantastyczny rozdział,a cytaty to strzał w 10.Całość jest świetna.To się pochłania.
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje Ewuniu.
Pięknie napisany rozdział przez niezwykle utalentowaną autorkę ❤ Wciąż Cię podziwiam za to jak genialnie opisujesz uczucia jakimi kierują się bohaterowie. Dzięki takim opisom czytelnik może dogłębnie poznać charakter danej postaci, to jaka jest i jakie emocje skłaniają ją do wydarzeń opisanych w opowiadaniu. Czytając wydaje mi się, że mam przed sobą stronę z książki. Wszystko zapiera dech w piersiach, małe szczegóły i przepiękne opisy. Z ręką na sercu przyznaje, że czytając wątek Leona miałam łzy w oczach. Nie jest on moją ulubioną postacią ale mimo wszystko to jak postrzega Fran jest bardzo wzruszające. Allegra, dziecko, wyjazd Diego to wszystko sprawia, że mimo losu jaki go spotkał wciąż jest szansa , aby wszystko nabrało barw. Trzymam za niego kciuki i za piękną Francescę.
OdpowiedzUsuńFederico i Viola idealnie ukazują miłość jaka pojawia się pomiędzy dwojgiem młodych ludzi. Mają jeszcze tyle przed sobą, a tule już odkryli.
Wciąż jestem pod ważeniem postawy Diego. Uwielbiam tą postać, odważny zdecydowany chłopak, który ma w sobie tyle siły, aby zająć się dzieckiem.
Rozdział jak zawsze wywołał u mnie wiele emocji, oczywiście w pozytywnym sensie. Świetnie napisany,a zdjęcia do rozdziału są po prostu genialne. Czekam na kolejne rozdziały w Twoim wykonaniu ❤
xoxoxox
Di
Nareszcie ^^
OdpowiedzUsuńDiego powiedział to na głos.
Jestem bardzo ciekawa jak sprawy się dalej potoczą!
Hej kochana!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za moja nieobecność, ale miałam kłopoty z netem 😣
Ale teraz to wszystko staram się nadrabiać 😉
Co do rozdziału to jak zawsze cudowny...
Leon, czego Ty w końcu chcesz?!
Serio?
Teraz Fran? O.O
Przepraszam misia, ze tak krótko, ale jest przed piątą rano a ja jeszcze nie śpię i ledwo kontaktuje, więc jeśli zrobiłam podczas pisania tego komentarza jakieś błędy to przepraszam 😢
Kocham mocno ❤❤
Mrs. Darkness👍💖👌💗
Boski rozdział ♥
OdpowiedzUsuń/ja