sobota, 17 września 2016

Pięciolinie miłości

Dużo Wcześniej...
Moje mieszkanie, moje łóżko, mój narzeczony, inna kobieta.
Naprawdę myślałaś, że pozwolę abyś się z nim związała, jesteś tak głupia, czy tak naiwna, a może to i to . Mówiłam ci,  nie jesteś dla niego dostatecznie dobra- nie byłaś, nie jesteś i nigdy nie będziesz.
Wcześniej...
Dziś mijają dwa lata od tamtego wydarzenia, wciąż mam obraz tej rozmowy w głowie. Nie mogę się poddać zalewającej mnie fali marazmu. 
Viooooooooooola- ten donośny wrzask, to musi być Franceska:
- Federico przyjeżdża.
Zrywam się z krzesła  jak torpeda, wieki nie widziałam mojego przyjaciela, to zdecydowanie dobra informacja. Czas pogrzebać, tamtą Violettę, tego mężczyznę i tę miłość.
- Może w końcu go uwiedziesz i  wyprawimy wielkie weselicho- odkrzyknęłam do Włoszki
W innym miejscu...
-Leon zmień coś, bo się wykończysz. Wyjedź, zmień otoczenie, odetchnij.
- Fede , nie rozumiesz, oni cały czas naciskają, a ja mam kompletną blokadę. W mojej głowie nie istnieje żadna nuta, żadne słowo mnie nie przenika. To koniec mojej kariery.
- Pierniczysz jak potłuczony, dam sobie rękę odciąć, że jak wyluzujesz wszystko powróci. Ja jadę do dziewczyn popracować. W razie czego wiesz gdzie mnie szukać.
Obecnie...
Dziś poniedziałek, jak co tydzień poświęcam ten dzień na sprawy związane z księgowością firmy. Uzupełniam tabele przychodów, księguję faktury, wysyłam przelewy, aktualizuję kalendarz imprez. Nie jest to moje ukochane zajęcie, ale jak mus to mus, i tak lepiej, że robię to ja, niż Frania. Jako, że Fran uparcie flirtuje z Federico , postanowiłam to żmudne zajęcie wykonać  na tarasie naszej kawiarni. W tym roku urządziłyśmy ogród w tonacji liliowo- białej przełamanej czernią, stworzyłyśmy romantyczny, bajkowy  nastrój rozstawiając masę lampionów z białymi świecami, donice z pięknymi rozkwieconymi  żeniszekami meksykańskimi, fuksjami, petuniami, werbenami. Na stolikach obrusy śnieżnobiałe, krochmalone. Kanapy okryte czarnymi narzutami, przyozdobione puchatymi  białymi poduchami. Zainwestowałyśmy masę czasu, pracy i pieniędzy w całą aranżację, ale opłaciło się. Na brak klientów nie narzekamy, zwłaszcza, że nasza restauracja znajduję się w centrum życia turystycznego Hiszpanii mianowicie w Sevilli. Dodatkowym plusem jest to, że wszystkie zabytki, które turyści tak chętnie odwiedzają znajdują się w zasięgu przejścia spacerkiem: La Giralda, La Catedral de Sevilla, Real Alcázar. Interes kwitnie, a my tylko zacieram ręce i myślimy o dalszym rozwoju.
Zaszyłam się w najdalszym zakątku tarasu licząc, że nie będę nikomu przeszkadzać ale, że mnie też dadzą spokój chociaż na dwie godzinki. Pora jeszcze wczesna, więc szansa jest. Nagle czuję czyjąś obecność. Podnoszę wzrok, moim oczom ukazuje się para błękitnych tęczówek i szopa rozczochranych włosów. Tak, pojawił się gość, którego spodziewał się Federico.
- Mogę się dosiąść ?
- Zapraszam .
- Federico mówił, że tu jest pięknie, ale nie mówił, że Ty jesteś taka piękna. Przepraszam, chyba najpierw powinienem się przedstawić.
-Wiem kim jesteś, ale nie oczekuj specjalnego traktowania. Leon tu nie jesteś wielką gwiazdą, genialnym kompozytorem, tylko gościem mojego przyjaciela.
- Jaka ostra, będę musiał to zmienić.
-  Fede, Leon przyjechał, zabierz, go do domu , niech się odświeży, a później zapraszam na wczesną kolację.
Postanowiłem posłuchać Federiko. Przecież on nie chce dla mnie źle. Jesteśmy jak jeden organizm. On jest genialnym muzykiem, każda nuta w jego wykonaniu brzmi idealnie, genialnie. Rozumiemy się bez słów. Wyjeżdżając powiedział, że wiem gdzie go szukać. Biłem się z myślami tydzień, ale będąc tu, nie żałuję. Zaprosił mnie do domu swoich przyjaciółek, do pięknej Sevilli. Dziewczyny  prowadzą bardzo znaną restaurację i właśnie tam postanowiłem skierować swoje pierwsze kroki w tym mieście. Obraz jaki ujrzałem wchodząc do królestwa dziewczyn oczarował mnie. Piwne oczy, lekko kręcone włosy, idealna figura, aura eteryczności otaczająca ją zewsząd. Ten widok powoduje, że  moje serce przyspiesza, krew tętni jakby szybciej,  w głowie rozlega się cudowny dźwięk, rodzi się muzyka, pojawiają się nuty- nieodparcie blisko Ciebie, nieprawdopodobne do wykonania… mimo, że mnie nie dostrzegasz, spójrz na mnie…
Mężczyźni wzięli sobie do serca zaproszenie, oboje pojawili się na kolacji wyszykowani, bardzo eleganccy. Tradycyjnie F &F zajęli się sobą, więc mnie pozostaje zabawiać gościa. Ten mile mnie zaskakuje, stara się nie gwiazdorzyć.  Jest błyskotliwym i dowcipnym rozmówcą. Okazuje się też, że  mamy wiele wspólnego. Kto by pomyślał ?
 Pech chce, że Fede  wrobił mnie w bycie przewodnikiem, wraz z Leonem mamy się udać na przechadzkę po mieście. Trochę się stresuje, bo ewidentnie widać, że wpadłam w oko chłopakowi, zresztą,  on mnie też.  I znów to pozytywne zaskoczenie ze strony muzyka. Cudownie spędzony dzień z co tu dużo gadać cudownym facetem. Miły spacer , masa wspólnych fotek, dużo śmiechu i wygłupów, oj Leon, co ja mam z Tobą zrobić, przecież to dopiero dwa dni jak się znamy.
Myślicie, że Casanova był szybki w zakochiwaniu się. NIE, nic bardziej mylnego- ja Leon Verdas biję go na głowę , zakochanie zajęło mi może ze dwie sekundy. Przybyłem, zobaczyłem, zakochałem się. Facet, który zmienia kobiety jak rękawiczki. Sofia, Amanda, Veronica, Ann, Monika, Kate, Luiza- imiona i twarze zlewają się w jedno, zacierają się w niepamięci. W obrazach zostaje tylko jedna twarz, jeden uśmiech. Violetta, Violetta, Violetta moje serce uderza w ten rytm- jestem przy tobie i będę, porozmawiajmy ten jeden raz, zawsze będę przy tobie, mimo że mnie nie dostrzegasz, spójrz na mnie, nie obchodzi mnie już nic tym razem, jedno spojrzenie, nieodparty gest.
Jakiś czas później...
Chłopcy  przebywają już  w Sevilli od miesiąca. Ten czas był jakiś oszalały. Wszystko się bardzo, ale to bardzo pozmieniało. Franceska  i Federico w końcu uświadomili sobie uczucie jakim się darzą i jego moc. Teraz ze zdwojoną siło nadrabiają stracony czas. A ja , cóż spotykam się z Leonem. Wspólne wypady do kina, na spacery, rozmowy ciągnące się całymi godzinami. Nie potrafię jednak być z nim do końca szczera. Nie wiem, jak mu powiedzieć o moim wcześniejszym związku, o zdradzie tak wielkiej, że część mnie przestała istnieć , boję się, że nie mogę mu dać tego czego oczekuje, na co zasługuje. Jest cudowny dla mnie, jego pocałunki są tak namiętne, pieszczoty tak delikatne, a we mnie siedzi coś, co nie do końca pozwala oddać się tej namiętności. STRACH. Przytłacza mnie, gniecie tak, że czasem nie mogę oddychać. Znamy się miesiąc, a Leon  jest tak ważny. Co jeśli postanowi odejść. Za pół roku, rok, pięć lat- tego nie przetrwam, nawet nie chcę próbować. Fran w przeciwieństwie do mężczyzny, wie co się dzieje w mojej głowie, tłumaczy, że  tak się nie stanie, a ja mimo jej perswazji nie potrafię porazić sobie sama ze sobą. Leon wciąż żartuje, że jestem jego muzą. Nutą  dźwięku, wersem piosenki. Prace nad płytą idą chłopakom świetnie.  Rozumieją się bez słów i są efekty, tylko Fede drwi czasem, że Leon  jest tak tkliwy, że nie wyobraża sobie by płyta nosiła inny tytuł jak AMOR.
Jestem inny. Ona mnie zmieniła. Miłość do niej. To już zmieniło nazewnictwo. Nie ma zakochania się, jest miłość. Przynajmniej z mojej strony. Co do Vivi nie jestem pewien. Jest, a jakby jej nie było. Nalega, abyśmy nie mówili o nas zbyt wielu osobą, unika publicznego pokazywania się ze mną. Nie wiem co się dzieję, wiem- ideałem nie byłem, znam swoje wady, bardzo się ich wstydzę. Właśnie może to, to. Wstydzi się. Zupełnie inaczej jest, gdy jesteśmy sami, bądź w wąskim gonie znajomych. Wtedy nie jest skrępowana. Kocham ją całować, dotykać, kochać się z nią. Wtedy mam wrażenie, że  też mnie kocha, że to nie jest tylko złudzenie, fatamorgana- Tyle czasu chodząc z tobą. Pamiętam dzień w którym cię poznałem. Miłość we mnie urodziła się. Twój uśmiech mnie nauczył, że za chmurami zawsze będzie słońce. Zdradzę Tobie, że bez ciebie nie mogę żyć. Światłem na drodze jesteś dla mnie. Odkąd moja dusza Cię zobaczyła. Twoja słodycz mnie opakowała. Kiedy jestem z Tobą zatrzymuje się zegar. Czujemy to oboje, serce nam to mówi i ucho słyszy delikatny nasz szept.
Uczucie Leona przeraża mnie coraz bardziej. Z jednej strony wiem, że je odwzajemniam. Pokazał mi czym jest miłość. Uświadomił, że uczucie, które nazwałam mianem miłości, w rzeczywistości nią nie było, ale z drugiej  strony jest strach cały czas strach, lęk przed odrzuceniem. Leon wie, że coś jest nie tak, ale za każdym razem kiedy próbuje ze mną porozmawiać, kieruję jego uwagę na inny problem.
Nie wiem, co jest nie tak. Mam wrażenie, że Fran wie, czemu Violetta trzyma mnie na dystans, ale jest lojalna  i raczej nie mam co na nią liczyć. Nasuwa się tylko jedno wytłumaczenie- poznała kogoś- Nie ma miłości bez zazdrości,  bo nie ma zazdrości bez miłości. Miłość przychodzi razem z zazdrością, a zazdrość odchodzi razem z miłością.
Dziś mija trzy miesiące odkąd Fede i Leon są w Sevilli. Skończyli  gromadzić też materiał na płytę. Wszystko dopracowali tak, że mogą wchodzić do studio i nagrywać. Brak tylko pomysłu na tytuł. Leon kursuje między Madrytem, a Sevillą, ale za każdym razem wraca do mnie. Dziś mamy porozmawiać. W telefonicznej rozmowie zaznaczył, że to bardzo ważne. Czekam w swoim mieszkaniu, dzwonek do drzwi, to on. Siadamy na łóżku, na, którym tyle razy się kochaliśmy. Delikatnie chwyta moje dłonie.
- Violetta , pomyślisz, że oszalałem i pewnie tak jest, ale kocham cię- klęka przede mną, obejmując moje kolana jedną ręką, drugą gzmera w kieszeni spodni,  nagle pojawia się   małe, czarne, aksamitne pudełeczko, które otwiera. Moim oczom ukazuje się złoty krążek z malutkim czarnym diamencikiem.
- Proszę, wyjdź za mnie.
- Nie, Leon. Proszę idź już.
Nie- to sławo dudni  w moich skroniach, wybiegłem stamtąd jak oszalały. Załamany, odrzucony, upokorzony. Ofiarowałem jej serce, miłość, wspólną przyszłość, w zamian słyszałem- Idź już!!! To nie może być prawda, przecież ona nie mogła tak igrać z moimi uczuciami,  nie mogę w to uwierzyć. Może to kara, za to jaki byłem dla kobiet wcześniej. Postanowiłem wyjechać natychmiast. Byle jak najdalej od niej- Dla miłości, nie zrobiłaś nigdy nic...Tylko dla miłości wyzwałaś wiatr, nigdy nie krzycząc. Dzieliłaś to samo serce, płaciłaś i zakładałaś się. A w tyle ta mania, która zostaje tylko moja.
Tak miłość drży na wargach, kiedy mamy ogień zamrożony w krwi. To miłość zagląda nam w oczy, to miłość nie daje nam spać. Jest niebem i piekłem rozkoszy, to ona przesłania nam świat.

Postanowiłem też, że będę odpowiedzialny. Pojechałem do restauracji, żeby poinformować Fede o wyjeździe, pech chciał, że nie zastałem przyjaciela. Za to była Fran. Słysząc jakie mam zamiary, zapytała:
-Dlaczego?
-Oświadczyłem się  Violettcie, ale cóż ona mnie nie chce, nie kocha mnie.
-Nieprawda !
- Co ty pierdolisz, odmówiła mi i kazała wyjść.
- Ona Cię kocha, nawet nie wiesz jak bardzo.
- Kocha ? Nawet nie żartuj w ten sposób.
- Violetta Cię kocha głupku, po prostu się boi.
- Ale czego?
-Że odejdziesz. Violetta miała narzeczonego. Parę dni przed ślubem okazało się, że ją zdradza. Nakryła go w ich sypialni z inną kobietą. Odwołała ślub, ale jej niedoszła teściowa z premedytacją oznajmiła jej, że nie jest dostatecznie dobra, że jest nikim. To podkopało jej poczucie własnej wartości.
-Dziękuję, że mnie uratowałaś, bez ciebie popełniłbym największy błąd w życiu- Poczekam, ponieważ tak nauczyło mnie życie. Pragnę Ci ofiarować swój świat
Przepłakałam chyba pół dnia. Ciągle siedziałam w tym samym  miejscu kiedy wszedł. Objął mnie delikatnie, subtelnie pocałował.
- Kocham  Cię Violu- moje serce i ja należymy do Ciebie, to się nigdy nie zmieni. Wiem, że potrzebujesz czasu, ja mam czas, mogę poczekać tak długo jak będzie potrzeba. Chwycił mnie za rękę i złożył na niej ten cudownie piękny pierścionek. On też należy do Ciebie- na zawsze.
Później obecnie...
Od tamtej rozmowy minęły trzy miesiące. Bez niej. Dziś nasz pierwszy koncert. Promujemy z Fede naszą wspólną płytę. Damy z siebie wszystko. To będzie sukces.
Czekam w swojej garderobie, na swój czas, gdy nagle słyszę delikatne pukanie. Otwieram, zamieram w bezruchu. Violetta. Podchodzi do mnie, tuli mnie delikatnie. Chwyta swą malutką   rączką mą dłoń. Coś wA nią wkłada. Dyskretnie zerkam, gdy słyszę jej głos:
- Możesz mi go założyć?- Tyle czasu chodząc z Tobą. Pamiętam dzień w którym cię poznałam. Miłość we mnie urodziła się…
P.S.
A płyta nosi tytuł AMOR.

6 komentarzy:

  1. Już go czytałam i nadal twierdzę, że one shot jest cudowny
    Czekam na rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział, no cóż - piszę się. :) Spokojnie, już bliżej jak dalej :)Niebawem się pojawi.

      Usuń
  2. Po prostu cudowny 💕
    Masz wielki talent,czekam na więcej takich perełek;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny.
    Nie mogę znaleźć poprawnego słowa,
    by opisać to cudo.
    Pozdrawiam.
    Miss Blueberry

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże, ale ty masz talent!
    Perełka! ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. O jezu <3
    Ale cuudowny <3
    Emily ♥

    OdpowiedzUsuń

BLA BLA BLA ...

Pojawienie si ę jakiegokolwiek autora na blogu po tak d ł ugiej nieobecno ś ci, mo ż e oznacza ć tylko jedno. Koniec bloga. Jed...