poniedziałek, 3 października 2016

Rozdział 8- Mieć czy być



Presja jest coraz większa. Wszyscy oczekują ode mnie czegoś,  na co ja się absolutnie nie godzę. Są we mnie sprzeczności, które walczą ze sobą. To tak jak odwieczna walka dobra ze złem.  Jedni mówią; słuchaj serca, inni, że rozumu. Co wybrać?  Odpowiedź będzie jedna. Wybierz siebie. Swoje myśli, marzenia, oczekiwania. Czy należy unieszczęśliwić siebie by szczęśliwi byli inni. Nie. Nie można zatracać siebie, to jak powolne umieranie. Przecież, jeśli ktoś kocha to chce twojego szczęścia. Jednak prawda może zaboleć, marzenia runąć. Pozostaje jednak wiara, że wszystko się ułoży.

Tak prezent Diego zwalił mnie z nóg. W sumie to był prezent w dwupaku. Zapomniałam o torcie z malinami, o odświętnie ubranych domownikach. Wstydziłam się przyznać, ale choć raz Diego pobił wszystko i wszystkich. Zwykle to Leon sprawia, że się śmieję, a tu taka niespodzianka. W moim pokoju, wygodnie na moim własnym łóżku rozsiadł się nie kto inny, jak Franceska.  Tak, moja najlepszejsza  przyjaciółka pod słońcem. Dodatkowo w kącie  pokoju, pojawiło się mini terrarium z mini żółwikiem. Parę tygodni wcześniej, Leon wybłagał od rodziców zgodę na wypad do zoo. Tylko nasza trójka. Rodzice nie chcieli się zgodzić twierdząc, że chłopcy są skrajni nieodpowiedzialni, a ja jestem za mała by puścić mnie samą. Wtedy do akcji wkroczyła Olga. Powiedziała, że nigdy się nie nauczymy odpowiedzialności jeśli będziemy wciąż trzymani pod kloszem. Powiedziała, że cały dzień będzie pod telefonem i jeśli będzie się coś działo to do nas przyjedzie. Tak uspokojeni rodzice dali nam kieszonkowe, zawieźli do zoo i zostawili samych. Był tylko jeden warunek- trzymamy się razem i pilnujemy siebie wzajemnie. Niestety ja , to ja. W pawilonie z gadami, zakochałam się w malutkim żółwiku i spędziłam chyba  bite dwie godziny obserwując jego poczynania. Niestety ktoś musiał być tam ze mną. Chłopcy postanowili przeprowadzić losowanie. Leon wygrał, więc poszedł sobie spacerować  i podziwiać zwierzęta, natomiast Diego siedział ze mną i nudził się jak mops. I tak złamaliśmy zasadę nierozdzielania się, no ale rodziców nie było więc czemu nie. Ale wracając do tematu. W pokoju była Franceska i był żółwik. To niesamowite. Taki ogrom radości, a taka mała Violetta. W między czasie dołączył do nas Leon, który gdy  tylko zobaczył Franceskę rozsiadł się obok niej na łóżku i zaczął się głupkowato uśmiechać. Na co czarnulka, tylko się rumieniła. Nie wiem, jacyś tacy dziwni są.
 W jednej chwili zakochałam się. Miłością wieczną, wierną i bezinteresowną. Gustaw, bo tak miał na imię mój wybranek, był najpiękniejszym z żółwi i był tylko mój. Stałam obok terrarium i tylko patrzyłam na mojego milusińskiego. Pomyśleć, że to wszystko dzięki Diego. Odwróciłam się od mojego kochanego Gustawa  po to by z całej mocy wyściskać chłopaka. Trochę to było trudne, bo ja jestem dość wątła, a Diego dosyć postawny.  Mimo to zafundowałam Diego największego przytulasa na jakiego mnie było stać. Leon stwierdził, że rozczuliła go cała ta sytuacja i dołączył do uścisku ciągnąc ze sobą również Fran. Głupio mi się zrobiło, bo w tym całym zachwycie Gustawem zapomniałam o Fran, która znalazła się w moim pokoju nie wiadomo skąd.
-Fran, skąd ty się tu wzięłaś?
-Viola z Salamanki, a skąd miałam się wziąć.
-Głupia nie jestem, wiem, że z Salamanki, ale miałyśmy się zobaczyć dopiero za miesiąc, gdy zaczną się wakacje.
-Tak, Mała. Diego z Leonem zadzwonili do moich rodziców i poprosili by mnie puścili. Tak długo suszyli głowę Ramallo, że ten zgodził się mnie tu przywieść. Rodzice zgodzili się i spędzimy razem aż dwa dni. Mam nadzieję, że się cieszysz.
-Fran pewnie, że się cieszę. To najlepsze urodziny pod słońcem. Dodatkowo na te dwa dni oddam ci tych moich chłopaków pod opiekę.
-Jak to Viola, nie chcesz nas- spytał, zaśmiewając się w niebogłosy Diego. Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ ubiegł mnie Leon.
-Diego, mnie tam taka zamiana odpowiada, przynajmniej Fran nie jest naszą siostrą- roześmiana twarz Leona została okraszona soczystym rumieńcem. Czyżby Fran spodobała się Leonowi? Matko jacy ci chłopcy są głupiutcy.
Kiedy zeszliśmy ponownie do salonu dorosła część rodziny była w trakcie picia kawy. Tort jednak czekał nietknięty. Wujek ponownie zapalił świeczki, a mnie pozostało pomyśleć życzenie. Czego mi było potrzeba więcej. Niesprawiedliwym było by w ogóle prosić o więcej. Życzenie mogło być tylko jedno; by było jak teraz. Nie lepiej, nie gorzej. Szczęśliwie, jak teraz.
Dwa dni spędziłyśmy z Fran na zabawie, spacerach i obgadywaniu wszystkiego i wszystkich. Trochę jestem jeszcze nierozgarnięta w sprawach sercowych, ale zorientowałam się, że  Leonowi spodobała się Fran, ale ta ciągle wypytywała o Diego. Leon chodził zły, bo był zazdrosny. Diego chodził zły, bo Olga podłapała, że jej Dieguś ma adoratorkę, a ja i Gustaw śmialiśmy się cały czas z ich problemów. Takie zakochiwanie się jest głupie. Ja mam  Gustawa i tak zostanie po wsze czasy. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Minęły dwa urodzinowe dni. Fran wróciła do domu, a ja i dwaj zakochani panowie do szkoły.




-Marcos, musimy porozmawiać.
-Skarbie pięć minut, już kończę.
-Przyniosę kawę.
-Dobrze kochanie. Podejrzewam, że to poważna sprawa skoro idziesz po kawę.
-Tak, Marcos. To naprawdę poważna sprawa.
Jestem dziś nie do życia. Jeden telefon załamał mnie tak bardzo, że nie potrafię normalnie funkcjonować. Tyle się ostatnio wydarzyło. Śmierć Marii. To był cios. Przyjaźniłyśmy się tyle lat. Jak to się mówi o kołyski. Razem dorastałyśmy. Chodziłyśmy do szkoły. Byłyśmy świadkami pierwszych miłości i pierwszych niepowodzeń. Ona była jak moje odbicie lustrzane. Każdy kłopot z którym się borykałam pomagała mi rozwiązać właśnie ona. Teraz jej nie ma. Jest Viola. Tylko tyle mogę dla niej zrobić. Otoczyć miłością jej ukochaną córeczkę. To wszystko co się wydarzyło sprawiło, że pierwszy raz w życiu pomyślałam, że sobie nie poradzę. Czułam jakby ta lawina, która zabrała moich przyjaciół, pochłonęła również mnie. Moim wsparciem był Marcos. Jego silne ramiona zawsze i wszędzie. Jest moją ostoją, moim portem, ukojeniem. Mamy dwóch wspaniałych synów, a teraz również córkę. Pokochaliśmy ją tak jakby była naszym dzieckiem. Jest naszym dzieckiem. Tyle spraw miało miejsce w tak krótkim czasie. Pożegnałam przyjaciół, dom w którym mieszałam osiemnaście lat, dorobiłam się córki, nowego domu i dwóch współlokatorów. To życie. Nie film, nie odcinek porywającego serialu, nie sztuka teatralna. Życie. Wszystko w moim uległo rozpadowi tylko po to, by powstać na nowo. Nie lepsze, nie gorsze, tylko zupełnie nowe. Tylko Marcos jest stałą w tym wszystkim. Zawsze kochający, czuły, mój. Poradziliśmy sobie z tym wszystkim razem. Zawsze razem. Teraz też sobie damy radę. Rozmawiałam już z Olgą. Zdradziłam jej trochę moich zmartwień. Trochę mi ulżyło, ale tylko rozmowa z moim mężem może mnie ukoić. Muszę mu przekazać trudne wiadomości, a nie wiem jak on to wszystko zniesie. Kawa zawsze pomaga. Patrzę na czajnik z bulgoczącą wodą. Jestem jak zahipnotyzowana. Dopiero uczucie czyjegoś dotyku mnie pobudza. Ramiona mojego ukochanego ściśle mnie otulają. Czuję ciepło rozpływające się po moim ciele, czuję spokój. Tyle lat, a ja nadal jestem tak szaleńczo w nim zakochana.
-Lili, słoneczko co się dzieje.
-Opowiem ci wszystko. Tylko proszę nie denerwuj się na zapas.
-Czy ja się kiedyś denerwowałem?- jestem przecież najspokojniejszym człowiekiem na świecie.
 Boże jak ja kocham ten jego bezczelny uśmiech.
-Marcos, chodzi o Leona i Diego.
-Fakt masz rację mogę się zdenerwować. Co oni znów wymyślili.
-Chodzi o szkołę. Dzwoniła dyrektorka z całą lista skarg i zażaleń. Zagroziła, że jak tak dalej będzie wywali Diego.
-Co?- krzyk mojego męża słychać było chyba na drugim końcu Madrytu.
-Cicho bo cię usłyszą.
-Co cicho. Bezstresowe wychowanie, cholera jasna. Robią co chcą i teraz tak to się skończy, że Diego wywalą, a Leon pewnie nie przejdzie na wyższy poziom.
-Marcos, skarbie, uspokój się- kładę dłoń na jego ramieniu. Czuję jak jego ciało drży.
-Dobrze powiedz mi na spokojnie o co chodzi. Co mówiła ta dyrektorka.
-Podstawowym problemem jest to, że Diego nie chodzi na zajęcia, a Leon pyskuje wszystkim. Zasugerowała, że może powinniśmy przenieś Diego do innej szkoły. Powiedziała, że jest bardzo inteligentny, ale chyba ma inne zainteresowania, że ta szkoła nie pozwala mu w pełni się rozwinąć. Jedynymi zajęciami na których ma stu procentową obecność jest polski.
-Tak, bo Viola z nim chodzi.
-No właśnie nie. Okazuje się, że nasz syn wziął udział w eliminacjach do krajowej olimpiady z języka polskiego, wygrał je i niebawem weźmie udział w ogólnokrajowym finale odbywającym się w Barcelonie.
-Jak to, dlaczego nam nic nie powiedział?
-Przycisnęłam Leona i okazało się, że bał się, że nie będziesz zadowolony.
-Dlaczego? Mój syn się mnie wstydzi.
-Skarbie, bo za mocno naciskasz na niego. To, że ty jesteś prawnikiem nie znaczy, że on tez musi być.
-Lili; mój ojciec był prawnikiem, mój dziadek, pradziadek. Ja jestem prawnikiem.
-Marcos, ale to nie oznacza, że Diego też musi. Może porozmawiaj z nim na spokojnie.
-Dobrze Lili, porozmawiam. Powiedz co z Leonem.
-Ta dyrektorka powiedziała, że powinniśmy zwrócić na niego większą uwagę. Dorasta. Hormony buzują. Wdał się w bójkę, bo jakiś kolega niechcący popchnął Violę. Leon się zdenerwował i doszło do bójki. Jedno dobre, że przeprosił.
-Lili, a może poproszę Ramallo, żeby z nim pogadał. Wiem, że Leon go bardzo lubi i ze wzajemnością. Może on na niego wpłynie.
-Tak to świetny pomysł.
Wiedziałam, że z moim kochanym mężem wszystko będzie łatwiejsze i prostsze. Początkowo bardzo się zdenerwował. Jednak spokojna rozmowa dużo nam dała. Marcos przyjął to wszystko lepiej niż myślałam. Pewna byłam że problemy nas znów przytłoczą, a jednak poradziliśmy sobie. Kolejny raz. Razem. Razem jesteśmy silni i poradzimy sobie ze wszystkim. Strach pomyśleć co będzie jak nasi synowie odkryją płeć piękną, a Viola przekona się, że istnieją na świecie inni mężczyźni  niż Marcos, Ramallo, Leon, Diego i jej Gustaw. Wtedy potrzebne będą hektolitry kawy J Marcos tego nie przetrwa.





6 komentarzy:

  1. Diego ma problemy w szkole.
    Leon pyskuje. Viola ma żółwia 😂😂
    Mały Gustaw :**
    Leon zabujał się we Fran? Nie podoba mi się to 😈 węsze jakieś zauroczenia;)
    Świetny jak zawsze!
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale świetny prezent otrzymała Viola od Diego:)) spotkanie z Fran noo i Gustaw:D fajny ten nowy członek rodziny:))
    Ciekawe jak potoczą się dalsze losy chłopaków... nie mogą przecież Diego wyrzucić ze szkoły...!
    rozdział mega:D:**
    Pysiula :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział.
    Nie mogę doczekać się następnego.
    Pozdrawiam.
    Miss Blueberry

    OdpowiedzUsuń
  4. Chce już kolejny <3
    Fantastyczny <3
    Emily ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział ❤
    Dopracowany w każdym stopniu, po prostu cudo.
    Jestem ciekawa co będzie dalej, nie wyrzucą Diego ze szkoły, prawda?
    Czekam na kolejną perełkę w twoim wykonaniu;*

    Diana

    OdpowiedzUsuń

BLA BLA BLA ...

Pojawienie si ę jakiegokolwiek autora na blogu po tak d ł ugiej nieobecno ś ci, mo ż e oznacza ć tylko jedno. Koniec bloga. Jed...