niedziela, 7 sierpnia 2016

Szansa- część 2/3

Do dziś pamiętam dokładnie dzień w którym go poznałam... . Czwartek. Dziwne, ale nie pamiętam dokładnej daty, tylko to , że był czwartek. Dzień był słoneczny, na dworze było ciepło, ale nie upalnie, po prostu przyjemnie. Miałyśmy wolne od zajęć, więc postanowiłyśmy z Fran popracować u moich rodziców. Tego dnia wypadło, że ja obsługuję klientów na sali restauracyjnej, a Fran wisi na zmywaku. Stałam za kontuarem barowym i coś robiłam, nie wiem chyba polerowałam szkło. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i czyjeś kroki zmierzające w moim kierunku. Podniosłam wzrok aby przywitać przybysza i wtedy to się stało, dosłownie w momencie w którym nasze spojrzenia się spotkały zakochałam się, tak od razu, bezgranicznie. Nie wiedziałam jak ma na imię; nic o nim nie wiedziałam. Złożył zamówienie. Usiadł, a ja nadal wpatrywałam się w pustą już przestrzeń. Zebrałam się w sobie dopiero po chwili. Tak banalnie się zaczęło. Od tego dnia przychodził codziennie, a przeze mnie Fran musiała ostawiać zmywak, bo ubzdurałam sobie, że to właśnie ja muszę go powitać.
Z czasem poznaliśmy się, przeszliśmy na ty. Zaprosił mnie na randką. Szykowałam się chyba dwa dni na to spotkanie.  Czułam się taka wyjątkowa. W końcu byłam zwykłą studentką, a on robił doktorat. A wybrał właśnie mnie. Myślałam, że nie mogę być szczęśliwsza.  Okazał mi, że mogę. Któregoś dnia poprosił mnie o chodzenie. Zgodziłam się. Ten czas z nim był bajeczny. Wspólne wypady na weekend, zwiedzanie nowy miejsc, spotkania z przyjaciółmi, pieszczoty, pocałunki. Wszystko było dla mnie nowe, uczyliśmy się siebie nawzajem. Był taki dla mnie dobry, opiekuńczy, potrafił rozbawić mnie nawet wtedy, kiedy miałam dość całego świata i chciałam po prostu zniknąć, dbał o mnie na każdym kroku. Czułam się taka kochana. I nagle zaczęło się psuć. Choćbym chciała Ci powiedzieć jak się zaczęło, to nie wiem, po prostu jednego dnia siedzieliśmy przy lampce wina, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a już następnego dnia wybuchła kłótnia, bo nie dojechałam na koncert, na który mieliśmy iść wspólnie. Nie docierało wyjaśnienie, że po prostu skręciłam kostkę i Fran zawiozła mnie na pogotowie. Odpowiedź była taka: ze skręconą kostką można żyć. Zaczęłam się obwiniać, że cała ta sytuacja to moja wina, może faktycznie nie poświęcałam mu dostatecznie dużo czasu, może go zaniedbywałam. Postanowiłam to zmienić. Przez kilka dni znów było dobrze. Postanowiłam przygotować romantyczną kolację. Wiesz świece,  wino te sprawy. Wszystko przebiegało zgodnie
z moim planem tak długo, aż nie przenieśliśmy się do mojej sypialni. Kurczę byliśmy w związku, więc to chyba naturalne, że go pragnęłam. Zaczęliśmy się całować, dotykać. Powoli rozpinałam guziki jego koszuli i nagle wstał, zebrał się w chwili momencie i wyszedł zostawiając mnie samą. Nie do końca rozumiałam co się właśnie wydarzyło. Zrobiłam to, co każda dziewczyna na moim miejscu, przeryczałam całą noc. Szlak trafił moją piękną bieliznę, wszystko następnego dnia wywaliłam do kosza. Uczyłam się upokorzona, odrzucona i zdezorientowana, bo nie wiedziałam, o co mu chodziło. Postanowiłam odczekać parę dni, za nim znów się z nim spotkam. On też nie nawiązał kontaktu, miałam jak najczarniejsze myśli. Okazało się , że słusznie. Wybrałam się do jego mieszkania by porozmawiać. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zastałam go tam w dwuznacznej sytuacji i kimś innym…. 
-Proszę przytul mnie.
Jego ramiona natychmiast otulają moja trzęsącą się postać, czuję się tak bezpiecznie, ale czuje też, że muszę wytrwać do końca.
- Rozumiem, że doszło do zdrady.
- Nie, Ty nie rozumiesz.
Kiedy zobaczyłam mojego chłopaka, świat się zawalił. Zaczął przepraszać, tłumaczyć. A do mnie nie docierało nic, oprócz tego, że w tym momencie brzydziłam się sobą. Nigdy mnie nie kochał. Byłam odskocznią, eksperymentem, który się nie powiódł. Zrozum on nie zostawił mnie dla kobiety. Zanim się poznaliśmy był w związku, a jego partner zaczął naciskać na niego. Chciał pełnie jawności. Jednak ten uznał, że nie jest gotów. Rozstali się więc. Wtedy poznał mnie doszedł do wniosku, że spróbuje być z kobietą, nawet wierzył, że to może wyjść. Jednak natury i swego serca nie mógł oszukać, a ono cały czas należało do jego partnera. I wiesz, co w tym wszystkim jest najgorsze. Nie to, że okazał się gejem tylko to, że mnie oszukał, wiedział jakim uczuciem go darzę, ale pozwolił mi zakochiwać się
w nim, z każdym dniem coraz bardziej. Byłam jego zasłoną dymną, bo sam wstydził się przyznać do swoich uczuć. Okazało się, że jego partner wybaczył mu jego zahamowania, pogodzili się i wrócili do siebie, a ja nie byłam już potrzebna, można mnie było wyrzucić jak zużytą chusteczkę.

- Chcesz mi powiedzieć, że twój chłopak okazał się gejem.
- Dokładnie to, chcę Ci powiedzieć.
- Tak bardzo mi przykro, chyba rozumiem już czemu tak bardzo, boisz się mi zaufać. Boisz się, że Cię skrzywdzę tak, jak on. Tylko, że ja nie jestem nim. Musisz się tego nauczyć. Czekałam na Ciebie bardzo długo, więc mogę poczekać jeszcze. Może chcesz wrócić do naszej poprzedniej relacji?
Nie możliwe, sam daję mi możliwość odwrotu. Wiem, że jest mu bardzo ciężko, ale mimo wszystko myśli w pierwszej kolejności o mnie. O tym jak się czuje i czego potrzebuję. Mam dzięki jego słowom otwartą furtkę, ale czy chce z niej skorzystać?
-Nie , przyjaciółmi już byliśmy, teraz jesteśmy parą. Chodźmy do domu, robi się zimno.
Gdy tylko moja głowa styka się z poduszką zasypiam. Nie jest to przyjemny sen, ale jestem dziwnie spokojna. Czuję się bezpiecznie. Uświadamiam sobie, że jest tak zawsze, kiedy on jest przy mnie. Ten poranek jest tak inny od poprzednich. Wreszcie czuję się wolna. Jestem białą, czystą kartką, którą na nowo mogę zapisać, tym razem z Nim. Kolejne dni, to dni pełne radości, czułości po prostu bycia razem. Zauważam tez pewne zmiany w naszych relacjach. Patrzę na Niego i uświadamiam sobie jaki jest przystojny, ciemne oczy, delikatny zarost, pełne usta, ciut za długie włosy. Idealna sylwetka.  Pragnę go, tak jak powinna kobieta swojego mężczyzny. Został nam do wykonania ten krok, już ostatni by być wypełni ze sobą. Wiem, że ten krok należy do mnie. Widzę jak wychodzi
z łazienki, jeszcze mokry po prysznicu, który przed chwilą brał. Uderza mnie zapach jego ciała. Drzewo sandałowe. Niby intensywny zapach, a tak świetnie do niego pasujący. Patrzę na jego ciało otulone moim ręcznikiem. Ten widok dziwnym trafem jeszcze bardziej wzmaga uczucia do Niego. Słyszę jego śmiech. Uświadamiam sobie, że się gapię.

- Czyżbym Ci się podobał.
-Przecież wiesz, że tak.
Wyciągam rękę w jego stronę. Rozumie ten gest. Podchodzi , a ja szybko przyciągam go do siebie. Łączę nasze usta w namiętnym pocałunku. W pierwszej chwili jest zaskoczony, zdezorientowany, ale  już po chwili czuje jak odwzajemnia mój pocałunek. Czuję  miłość, którą w niego wkłada. Tak,  to jest to. Po chwili próbuję oderwać się ode mnie, ja jednak nie pozwalam na to tuląc się jeszcze mocniej.
-Ja nie jestem z kamienia, wiesz, że za chwilę nie będzie odwrotu?- kiwam tylko głową na potwierdzenie jego słów- Chcesz tego?
- Tak samo jak Ty.
Jest cudowny, taki czuły i delikatny, a jednocześnie tak seksownie namiętny. Jego pocałunki zasypują całe moje ciało. Nie ma na nim skrawka skóry, którego nie pieściłyby opuszki jego palców. Czuję się jak glina w rękach rzeźbiarza- miękka i uległa, odpowiadam na każdy dotyk, każdy pocałunek, każdą pieszczotę. Nasze ciała wciąż ocierają się o siebie powodując słodka torturę. Każdy jego gest wyraża miłość jaką do mnie czuje. Ta jedna, jedyna sytuacja pozbawiła go wszelkich hamulców. Bez krępacji i ograniczania się okazuje mi swoje uczucia. Nie chcę go zawieść, więc nie pozostaję dłużna
w naszych pieszczotach. Moje ręce błądzą  po jego torsie, a w ślad za nimi idą usta składające pocałunek w miejscu w którym bije Jego serce. Czuję smak drzewa sandałowego na ustach, włoski którymi pokryty jest jego tors, łaskoczą mój nos i policzki. Jestem taka szczęśliwa, On daje mi szczęście. Już nie mogę doczekać się momentu w którym nasze ciała połączą się w jedność, kiedy będę mogła go poczuć w sobie, jego delikatność i siłę jednocześnie. Delikatnie unoszę biodra do góry, ocieram się o jego ciało spoglądając w jego piękne oczy. Nasz wzrok łączy się, podobnie jak nasze ciała. Czuję jak wnika we mnie powoli, cały czas obserwując, czy aby nie robi mi tym jakiejkolwiek krzywdy. Mimo, że widzę jak bardzo jest podniecony i jak bardzo mnie pragnie, nadal kontroluje swoje ciało, dla mnie, dla mojej przyjemności. Kładę delikatnie dłoń na jego policzek i przyciągam jego twarz do mojej, tak bliziutko, bliziutko. Całuję go, delikatnie pieszcząc Jego wilgotne i ciepłe usta, unoszę się wyżej by być jeszcze bliżej Niego. Z tym pocałunkiem pękają wszelkie zahamowania. On  wie, że wszystko co ze mną robi, bardzo mi się podoba i, że chcę więcej. Czuję jak porusza się coraz szybciej, dołączam do tego rytmu zlewającego się z biciem naszych serc. Mijają minuty, a my nadal trwamy na krawędzi spełnienia. Jest mi tak dobrze, nie chcę, żeby to się skończyło. Nagle jego ruchy stają się gwałtowniejsze, a moje ciało przeszywa niebywała rozkosz, odczuwam każdą mała eksplozję jak potężny wybuch wulkanu i czuję, że On ma tak samo. Wspólnie doznaliśmy spełnienia tak oszałamiającego, że jedyne na co nas w tym momencie stać to czułe przytulenie się. Podnosi się na rękach, chcąc zabrać swój słodki ciężar z mojego ciała, nie pozwalam mu jednak, chce czuć tan ciężar na sobie i jago w sobie. Nie chce stracić tego uczucia. Tak spleceni  zasypiamy w swoich ramionach.

8 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie! Czekam na więcej! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Perełka.
    Cudownie opisane emocje.
    Ahhh aż chce się więcej.
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. woooow, megaaa :D
    jestem zachwycona tym opowiadaniem! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny
    jak pięknie to wszystko opisałaś *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny kochana *-*
    Masz wielki talent,nie mogę wyjść z podziwu jak pięknie piszesz;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Te opisy są takie piękne, takie magiczne.
    Naprawdę je uwielbiam.
    To opowiadanie mnie urzekło, jest takie delikatne.
    Czekam na więcej❤❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczne,cudowne...
    Uwielbiam!

    Miss Blueberry

    OdpowiedzUsuń

BLA BLA BLA ...

Pojawienie si ę jakiegokolwiek autora na blogu po tak d ł ugiej nieobecno ś ci, mo ż e oznacza ć tylko jedno. Koniec bloga. Jed...