niedziela, 17 lipca 2016

Rozdział 1- Poznajmy się.

TO OPOWIADANIE SKŁADAĆ SIĘ BĘDZIE Z KILKUNASTU ROZDZIAŁÓW.
PROSZĘ ZWRACAĆ UWAGĘ NA TYTUŁY OPOWIADAŃ. 

TERAZ
Kim jestem? To pytanie zadaję sobie od kilku minut. Jakie czynniki determinują, że jestem taka jaka jestem. Czy to zawód, który wykonuje, rodzina, przyjaciele, którzy mnie otaczają. Problemy, które napotykam na swej drodze, doświadczenia nazbierane przez dwudziestoczteroletnie życie. Pewnie tak. Więc kim jestem? Violetta Castillo, lat dwadzieścia cztery. Zatrudnienie- brak, status związku- wolna od wielu lat. Rodzina- rodzino podobny twór. Dwa pierwsze określenia mało ważne, ale to trzecie to sens mojego życia. Żeby lepiej to zrozumieć trzeba nas poznać. Każdego z osobna,  by móc wyrobić sobie zdanie na nasz temat. 

Rodzinę tworzymy dość specyficzną. Nie ma taty, mamy i dzieci. Jestem za to ja, Leon, Olga, Ramallo, Angi, Francesca, Ludmiła, Federico, Diego. Tak, trochę nas dużo i tylko Leona i Diego łączą więzy krwi, ponieważ są braćmi. Uzmysłowić sobie też trzeba, że wszyscy mieszkamy w jednym dużym domy pod Madrytem. Dobrze, ale o tym później. Teraz należy powiedzieć kto jest kim w naszym rodzinnym tworze. Mianowicie zacznę od najstarszych czyli Ramallo i Olgi- to małżeństwo opiekuje się nami odkąd zabrakło rodziców moich i braci Vardas. Ramallo jest prawnikiem, natomiast Olga zajmuje się naszym domem. Szukali się jak w korcu maku i w sumie to my ich połączyliśmy. Oboje są bardzo miłymi i pomocnymi ludźmi. Kochają nas jak własne dzieci, którymi niestety los ich nie obdarował. Dalej jest Angi. Kobieta jest  naszą przyszywaną ciocia, bardzo przyjaźniła się i z moimi rodzicami i z Vardasami. Prowadzi szkołę wokalno- muzyczną, w której czasem dorabiam jako nauczyciel emisji głosu. Kiedyś był jeszcze Pablo, ale rozstali się i do tej pory nikt nie wie dlaczego. 

Ze szkołą Angi wiążą się jeszcze dwie osoby: moje przyjaciółki, które też tam pracują Fran i Lu.  Fran uczy tańca, natomiast Ludmiła śpiewu. No i nasi chłopcy. Fede to przyjaciel Leona i Diego, a prywatnie szaleniec zakochany w blondynce. Podobnie jak ja zajmuje się dubbingiem, z tym, że ja tworzę głos go bajek, a on do horrorów. Z mężczyzną łączy mnie wiele cudownych wspomnień. Pierwsze randki, trzymanie się za ręce, spacery w świetle księżyca- to wszystko przeżyłam właśnie z nim, niestety coś poszło nie tak i skończyło się na przyjaźni. Podświadomie wiem co się stało, ale nie dopuszczam do siebie myśli, że po prostu ktoś spłoszył mojego zalotnika, a ten wystraszony wpadł prosto w ramiona Ludmiły. Nie żebym narzekała, ale moje życie uczuciowe nie istnieje dzięki dwom mężczyzną, których przedstawię na sam koniec. Leon i Diego Vardas, moje przekleństwo i mój ratunek w jednym.  

Leon jest starszy ode mnie o trzy lata, ale z racji długotrwałej choroby, którą przeszedł w dzieciństwie chodziliśmy do jednej szkoły. Oczywiście opiekował się mną bardzo, bardzo , bardzo w tej szkole przez co nie miałam życia. Wystarczyło jedno groźne spojrzenie i już przechodziła mi wszelka ochota na hulanki i swawole. Trzeba też dodać, że w cherlawego dzieciaka wyrósł postawny mężczyzna, przystojny mężczyzna. Tak Leon to taki typ modela z okładki, wysoki, pociągła twarz, „arystokratyczne rysy”- pełne usta, błękitne oczy myśliciela, prosty nos. Włosy tylko trochę odstają od wyidealizowanego wyglądu, mianowicie wyglądają jakby właśnie przeszedł przez nie huragan, obraz nędzy i rozpaczy. Idealny wizerunek Leona zostaje zaburzony gdy tylko chłopak otwiera usta. Niestety z wiekiem nie zmądrzał. Ma tak dziwne pomysły, że czasem ręce opadają, nie wiesz wtedy czy się śmiać czy płakać. Jednak największym atutem tej „mieszanki wybuchowej” jest jego charakter. Taki współczesny Don Kichot, tylko bez Rosynanta. Leon jest bardzo wrażliwy na krzywdę ludzką, zawsze pomocny, nie zna słowa nie- poproszony o pomoc nigdy nie odmawia. Przyznam szczerze, że sama to często wykorzystuje. Leon jest też nałogowcem. W  wieku szczenięcym uzależnił się od słodyczy i tak już zostało- dzień bez czekolady dniem straconym. Reasumując „mega mieszaka wybuchowa”.

Na deser zostaje nam Diego. Jego życie można przyrównać do słowa rewolucja. Jego trzydziestoletnie życie obfitowało w tyle zwrotów akcji, że wszystkie  filmy sensacyjne czerpały by inspiracje. Diego jest najstarszy z naszej paczki i chyba najpoważniejszy, jednocześnie już w młodości natrafił w Internecie na stronę Allegro i tam z pewnością przez przypadek zakupił: pewność siebie, wybuchowość, arogancję, brawurę. Jego ego jest tak wielkie, że zastanawiamy się czy zmieści się razem z nim w drzwiach. Co spowodowało, że chłopak, który w wieku szesnastu lat był skrajnie nieodpowiedzialny wyrósł na głowę rodziny, które trzyma pieczę nad naszymi interesami. Tylko i wyłącznie to, że jako dwudziestolatek stał się opiekunem prawnym małoletnich Leona Vardasa i Violetty Castillo.

Z buntownika z dnia na dzień  stał się statecznym biznesmenem. Mężczyzna to taka chodząca sprzeczność. Dla ludzi spoza rodziny chłodny, niedostępny, ale dla nas jest wszystkim. Podobnie jak Leon jest bardzo przystojnym mężczyzna, troszkę niższym od brata, piwnymi oczami otoczonymi gęstwiną rzęs. Lu i Fran żartują, że za takie rzęsy mogłyby zabić. Diego nie jest też wolny od wad. Nie rusza się z domu bez paczki czekoladowych dropsów i swojego kalendarza. Twierdzi, że bez tego ginie jak dziecko we mgle. Cały czas nie mogę rozgryźć roli dropsów, no bo kalendarz to jeszcze zrozumiałe. „Starszy brat jest też nieustannym powodem kpin, bo o ile kocha markowe garnitury i buty to w sprawach aut tak ważnego symbolu męskości według  Leosia i Fede, którzy  wierzą tylko w Ferrari Diego jeździ  Citroenem. Mało kto wie, że mężczyzna nie tylko finansowo ale i fizycznie angażuje się we wszelkie akcje charytatywne. To bardzo łączy go z Leonem. Wszyscy cieszą się, że chociaż to bo na ogół są wstanie pokłócić się o to czy aby dwa i dwa jest cztery.
Tak mniej więcej przedstawia się skład rodzinny. Wszystko to jednak jest tak powierzchowne
 i kolokwialnie śmieszne. Nie można zrozumieć nas patrząc na tak krótką notkę. Żeby nas poznać musimy zanurzyć się w lustro zwane przeszłością. Odbędziemy podróż w  czasie, która pozwoli  zrozumieć miłość która nas łączy, namiętność  tak wielką, że aż boli, pasję, zaufanie. Po prostu bycie.
….

13 komentarzy:

  1. To jest cudowny
    Będzie kolejna część?
    Załapie się na Leonette? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się- to opowiadanie składa się z wielu rozdziałów. :)
      Czytaj dalej to się dowiesz! Hahhah ❤

      Usuń
  2. Cudowny!
    Bardzo mi się podoba.
    Aaaa chce więcej!

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie więcej na pewno! To opowiadanie składa się z wielu rozdziałów!❤

      Usuń
  3. Ojej dziękuuję bardzo ❤❤❤ Tak dokładnie! Będzie więcej rozdziałów!
    Ojj życie uczuciowe Violki mega się zmieni!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne opowiadanie ❤
    Już nie mogę doczekać się następnej części;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest taki inny od wszystkich.... Wspaniały *,*
    Czekam na kolejny ;*
    Będę tu częściej ;*^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam w niedzielę na rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozwalasz mnie dziewczyno. Czytam twoje opowiadania i po prostu płaczę (nie mam pojęcia dlaczego, jesteś tak świetna ,że brak mi słów. Teraz widzę jak wiele jeszcze muszę się uczyć. Nie dorastam ci do pięt. Kocham twoje dzieła. A "Do dwóch razy miłość" czytałam już kilka razy i nie mogę się od niego oderwać. W całej mojej blogowej karierze znalazłam tylko trzy opowiadania ,które mogę czytać ciągle. I jedno to właśnie "Do dwóch razy miłość"

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały rozdział! Mega super się czyta i wciąga! ❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mnie to wciągneło.Masz świetne pióro Ewuniu.Gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej hej
    Zaprosiłaś mnie, więc jestem
    Będę czytała stopniowo i kiedy skończę, dam jeden dłuższy komentarz pod najnowszym rozdziałem ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, bardzo mi miło, że jesteś. Każda opinia jest dla mnie super ważna:) Życzę Ci przyjemnego czytania :)Oczywiście z przyjemnością wpadam do Ciebie :)

      Usuń

BLA BLA BLA ...

Pojawienie si ę jakiegokolwiek autora na blogu po tak d ł ugiej nieobecno ś ci, mo ż e oznacza ć tylko jedno. Koniec bloga. Jed...