czwartek, 15 grudnia 2016

Rozdział XIII- Dwie kreski cz. 2









Jedna decyzja. Tak mało, a tak wiele. Czasem ktoś powie za dużo, czasem ktoś, coś przemilczy. Jedna chwila waży na całym życiu. Czym jest ta chwila. Czy to oczekiwanie, czy zawahanie? Czy to błąd, a może słuszność. Czy nam to oceniać?: O chwilo, jesteś piękną! Czyny dni moich czas przesilą, u wrót wieczności klękną. W przeczuciu szczęścia, w radosnym zachwycie,stanąłem oto już na życia szczycie!   


To co wydarzyło się  w czasie od powrotu Diego, aż do piętnastego stycznia Nowego Roku zasługuje na to, by opowiedział to ktoś dorosły bądź, bardziej wtajemniczony w sprawę. Jednak szok i niedowierzanie nie pozwalają nikomu tego zrobić. Jest też inny aspekt tej sytuacji, nikt prócz mnie dwunastoletniej dziewczynki nie wie, co tak naprawdę się wydarzyło. Dzieci i pijani ludzie zawsze mówią prawdę. Wyszło na to, że dziecko przekaże prawdę pijanego człowieka.
Kiedy Diego wrócił z wyjazdu byłam najszczęśliwsza na świecie. Tak za nim tęskniłam. Nie mają tu nic do rzeczy prezenty, które mi przywiózł, oj nie . wreszcie rodzina była w komplecie. Dodatkowo była szansa, że zachowanie Leona wróci do normy. Gdy tylko Leon zobaczył starszego brata zaczął tulić się  o niego jak do pluszowego misia. Praktycznie miał łzy w oczach. Wiedzieliśmy już, że problem Leona jest bardzo poważny. Chłopcy natychmiast zamknęli się w pokoju Leona. Przez dobrych parę minut było słychać tylko krzyki. Po chwili zaległa cisza. Nie wiedzieliśmy co gorsze. Jednak kiedy wyszli z pokoju byli uśmiechnięci i radośni. Zgodnie oznajmili, że operację Święta czas rozpocząć. Pomysłów było co nie miara. Jeden bardziej szalony od drugiego. Wtedy do akcji wkroczyła ciocia, która zaskoczyła nas taką informacją, że cała nasza trójka zamilkła by po chwili latać po całym domu jak opętana. Ciocia po długich naradach z wujkiem i po burzliwych konsultacjach z Olgą i Ramallo zaprosiła do nas na całe święta Fran i Fede wraz z rodzicami. Obłędne szczęście to  najdelikatniejsze z określeń tego co czuliśmy. Dzień przed Wigilią zameldowali się wszyscy. To był istny dom wariatów. Nawet starszyźnie udzielił się nasz nastrój. Ośmioro dorosłych i piątka dzieci. Prawie jak rodzinka Adamsów. Było wszystko: dekorowanie choinki, wspólne śpiewy, gotowanie najróżniejszych potraw. My szaleliśmy  w ogrodzie lepiąc bałwany i igloo, urządzając bitwy na śnieżki.  W pierwsze Święto przyszedł do nas Mikołaj z olbrzymim workiem prezentów. Było tak cudownie, że nie miałam czasu rozpamiętywać tego co było rok temu. Nawet przez chwile nie byłam smutna. Myślałam sobie, że chciałabym by tak było już zawsze. Wszystko co dobre szybko się kończy. Przeminęły Święta, przeminął Sylwester. Wszystko wydawało się być idealne. Do czasu. Trzynastego stycznia Leon odebrał telefon, który bardzo go zdenerwował. Popędził do pokoju Diego jakby go zjawy piekielne goniły. Znów nastąpiła ostra wymiana zdań, po czym Diego wyszedł trzaskając drzwiami. Leon zamknął się w pokoju na całe popołudnie, po czym również wyszedł. Niespecjalnie minięto interesowało, bo miałam w perspektywie wolny wieczór. Wujostwo wyszli na przyjęcie, Ramallo wyjechał w interesach, po chłopakach ślad zaginął, a Olga oddała się swojej ulubionej telenoweli. Na parę godzin, to ja byłam panią domu. Około dwudziestej trzeciej usłyszałam dziwny hałas dochodzący z pokoju Diego. Postanowiłam sprawdzić. Bałagan w pokoju był większy niż zwykle. Wszystko porozrzucane tak, jakby ktoś zrobił to celowo. Diego leżał na łóżku cały się trząsł. Widać było, że płakał. Dorosły facet, a płakał. Zdziwiło mnie to. Kiedy zbliżyłam się do niego odrzucił mnie smród alkoholu. To niemożliwe. Przecież odkąd go znam nie miał alkoholu w ustach. Zawsze powtarza, że mimo, że jest pełnoletni nie zamierza brać tego obrzydlistwa do ust.  A jednak. Diego był  kompletnie pijany. Cały dygotał. Krople pokrywały jego czoło, był bardzo blady. Śmiertelnie się wystraszyłam. Bełkotał coś niezrozumiale. Raz prosił, żebym przyprowadziła Leona, a po chwili mówił, że mam zostać i mu pomóc. Jak może pomóc w takiej sytuacji dwunastoletnia dziewczynka. Przecież ja kompletnie nie potrafię mu pomóc. Niewiele myśląc pobiegłam do łazienki po ręcznik. Zmoczyłam go. Zaczęłam go nim wycierać, kompletnie nie wiedząc jak to ma niby pomóc. Przypomniałam sobie jak wujek kiedyś mówił, że na kaca najlepszym lekarstwem jest czarna mocna kawa. Nie zważając na protesty Diego pobiegłam do kuchni zrobić taką kawę. Kiedy wróciłam chłopak męczył się z łazience. Nie pozostawało mi nic innego jak trzymać jego głowę. Po tych ciężkich przejściach kawa okazała się zbawienna. Wymęczony chłopak zasnął, by za chwilę znów się przebudzić. I tak jeszcze parę razy. Owinęłam się kocem i czuwałam obok łóżka w obawie by nic mu się nie stało. Po przebudzeniu zauważył, że go pilnuję. W chwili momencie zaczął płakać. Nie miałam innego pomysłu, jak tylko taki, by go przytulić. Dorosły mężczyzna w objęciach dziecka. Tylko, że nikt inny w tym momencie nie mógł mu pomóc. Diego rozsypał się jak domek z kart. Zaczął wyrzucać z siebie potok niezrozumiałych  zdań. W całym tym bełkocie wyraźnie wyróżniało się tylko jedno: Allegra jest w ciąży z Leonem. Jak to w ciąży? Z Leonem? Przecież on jest tylko dzieckiem, a sam będzie miał dziecko. Diego wciąż bełkotał o ciąży i o tym , że nie może pozwolić by ona niszczyła mu życie. Powtarzał, że to jego wina i musi ratować młodszego brata. Nie potrafiłam zrozumieć co się właśnie wydarzyło. Nagle Diego wstał i zaczął czegoś szukać w swojej garderobie. Zapytałam tylko po co mu walizka , która wtaszczył do pokoju. Zaczął się śmiać. Trochę wystraszyłam się tego jego śmichu. Była taki zimny. To nie był radosny Diego. To był inny chłopak. Troszkę obcy. Spojrzał na mnie i powiedział:
-Mała nie rozumiesz, to ja będę ojcem. Nie dopuszczę by Allegra złamała Leonowi, życie. On jest na to za młody.
Do następnego dnia, do chwili w której wujostwo przeczytali list od Diego nie rozumiałam czego byłam świadkiem. W liście wyjaśnił, że wyjeżdża by zaopiekować się Allegrą, która spodziewa się jego dziecka i przeprosił, że ich tak bardzo zawiódł. Ale przecież to nie on. To nie jego wina. Chciałam wykrzyczeć prawdę, lecz uniemożliwił mi to Leon, który wyciągnął mnie z salonu. Słyszałam tylko płacz cioci i gniewne krzyki wujka. Nie mogłam zrobić nic więcej jak tylko zadać Leonowi jedno pytanie:
-Dlaczego?
-Tak będzie lepiej.
-Lepiej, ale dla kogo?

Nie uzyskałam odpowiedzi na pytanie. Mogłam się tylko domyśleć, że kiedy Diego wyszedł to po to, by spotkać się z Allegra. Tam zapadły decyzje najlepsze w mniemaniu Diego, najlepsze jakie wydawało się, że podejmuje. Tylko dlaczego? Gdzie tu jakikolwiek sens. Przecież on jest młody, za młody. Jak on sobie poradzi? Dlaczego Leon na to pozwolił. Najpierw bawił się w dorosłego. A teraz nagle na powrót stał się dzieckiem. Dlaczego nie powiedział prawdy ?

10 komentarzy:

  1. Hej.
    Cudowny rozdział.
    Ciąża?
    Leon?!
    Kłótnia Leona i Diego?!
    Co tutaj się dzieje?!
    Diego się wyniósł...
    Perełka.
    Cudeńko.
    Śliczny.
    Czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam
    Miss Blueberry

    OdpowiedzUsuń
  2. O cholera!
    To się porobiło.
    Allegra dopięła swego i jest w ciąży.
    Z Leonem.
    Diego ratuje mu tyłek i bierze winę na siebie i całą odpowiedzialność.
    Nie powinien, ale co żmija chciała to dostała.
    Tylko dlaczego Leon nie.potrafi przyznać się do błędu? Jest młody, głupi, ale kiedyś prawda wyjdzie na jaw i cierpieć będą jeszcze gorzej.
    Cudowny!

    ❤❤❤❤❤❤

    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Hej misia!
      Przepraszam,że piszę dopiero teraz :/
      Rozdział wyszedł ci jak zwykle cudownie *.*

      Ale:

      Wiesz co?
      Foch!
      Dlaczego Leon jest z nią w ciąży?! :(
      Ranisz mnie w tej chwili!
      Wiesz dobrze jak kocham Leona i leonette! <3
      Diego (też go kocham, ale leona bardziej ;)) uratował mu dupe
      Czekam na nexta kochana!!
      Buziaczki ;*
      Szalonaa <3

      Usuń
    2. Wpadniesz do mnie na rozdział? :D

      Usuń
  4. Czekam w napięciu co dalej.Świetne!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. O jejku ile tutaj się dzieje...
    Ale za Allegra namieszała... zniszczyła życie dwóm fajnym facetom
    Ale czy to dobrze, że Diego wziął wszystko na siebie? Ciekawe jak to będzie później...
    Pozdrawiam
    Pysiula :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest wspaniałe i tyle w temacie.
    /JA

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdzie ja miałam oczy, że nie skomentowałem tego jak zawsze cudownego rozdziału? Już wspominałam, że uwielbiam twój styl pisania i chyba nigdy nie przestanę tego powtarzać. Rozdział jak zawsze genialny, wszystkie uczucia i opisy sytuacji są powalające.
    Diego ma w sobie tyle odwagi, że czasami żałuje, że nie mam tyle w sobie. Uwielbiam tą postać, jest stanowcza a zarazem ma w sobie tyle tajemniczości, że ciągle chcę czytać o nim więcej i więcej. Co do Leona jakoś nie żywię takiego zżycia jak z Diego w tej historii. Allegra udowodniła, że jest wstanie osiągnąć naprawdę wiele dzięki swojej lekkomyślności, a może dzięki słabości Leona? Ciąża z pewnością nie jest tak prosta i wiąże się z nią odpowiedzialność na resztę życia. W końcu jest to kolejny etap co może przynieść wraz z sobą wiele przeciwieństw. Diego zachował się jak prawdziwy mężczyzna i za to ma u mnie wielkie serducho.
    Czekam na kolejne rozdziały tej cudownej historii w wykonaniu utalentowanej autorki ❤

    OdpowiedzUsuń

BLA BLA BLA ...

Pojawienie si ę jakiegokolwiek autora na blogu po tak d ł ugiej nieobecno ś ci, mo ż e oznacza ć tylko jedno. Koniec bloga. Jed...