niedziela, 8 stycznia 2017

Rozdział XV- Gustaw, no posłuchaj mnie!!!



Budzę się gwałtownie. Znów ten sam sen. Lęk, panika, niedowierzanie. To wszystko jest tak nierealne, a jakby prawdziwe. Widzę obraz, obraz miłości. Przecież miłości nie można zobaczyć. Ja ją jednak wciąż widzę ją  w snach. Moja podświadomość  płata mi figle. Pokazuje mi coś co jest nierealne, a czego tak bardzo pragnę , tak bardzo pożądam.  Czy kiedyś moje usta ułożą się w charakterystycznym kształcie słów KOCHAM CIĘ. To ciało jest mgłą, obłokiem. Kiedy próbuję je uchwycić rozmywa się jak fatamorgana by pojawić się znów w innym miejscu. I znów, i znów. Przywołuje mnie i odpycha. Pragnę dostrzec twarz, twarz miłości. Biegnę coraz szybciej, wciąż szybciej, by móc spojrzeć w te oczy, dostrzec w nich przyszłość. Jednak kiedy jestem tak blisko, centymetry dzielą mnie by złączyć nasze usta w subtelnym pocałunku, by dłonie zostały splecione w jedność, by spojrzenia trwały ze sobą już na zawsze… . Pobudka, zimny pot rosi całe ciało, pryska nadzieja, że sen się spełni. Kolejny raz, wciąż na nowo….


-Leon- no dalej wstawaj, zaraz spóźnimy się do szkoły.
-Viola , idź sobie , nigdzie dziś nie idę.
-Trzeba było nie balować do rana. Wiesz, że jeśli nie pójdziesz dziś do szkoły wujek wpadnie w szał.
-Nie interesuje mnie to, idź już- chcę spać.
-Leon ciebie nic ostatnio nie interesuje. Dokładnie od roku. Weź się w garść i zacznij w końcu żyć jak normalny nastolatek.
-Nie jestem normalnym nastolatkiem.
-Masz rację. Ale ogarnij się, bo Diego nie będzie wychowywał wszystkich twoich dzieci. Pijesz, palisz, przespałeś się już chyba z połową dziewczyn w naszej szkole.  Jesteś już na dnie, czy jeszcze Ci trochę brakuje.
-Mała wynoś się z mojego pokoju, ale to już.

Viola nie odpuszcza. Wzięła sobie za punkt honoru sprowadzenie mnie na dobra drogę. Tylko nie rozumie, że ja nie chcę się zmienić. Jestem zły do szpiku kości. Jaki ze mnie człowiek, jaki brat. Diego nigdy mi nie wybaczy. Tyle razy chciałem powiedzieć rodzicom prawdę, ale za każdym razem w ostatnim momencie wycofywałem się . Tchórz. Nic dodać nic ująć. Mam szesnaście lat i jestem ojcem. Ojcem, który nie widział swojego dziecka. Może to i lepiej, że tak się skończyła ta historia. Nie chcę mieć dzieci, a Diego będzie odpowiedniejszą osobą , by otoczyć takie maleństwo miłością. Słowa Violi nie dają mi spokoju. Czy się stoczyłem? Co miała na myśli. Owszem lubię się zabawić, wypić kilka piw. Lubię towarzystwo dziewczyn. Spędzam z nimi parę godzin, później jest miło. Kilka chwil przyjemności i się żegnamy. Postępuję dokładnie tak jak postąpiła ze mną Allegra. Boże, niszczę życie i im, i sobie. Jestem zwykłym dupkiem. Nie dziwie się, że Viola nie chce mi powiedzieć o niczym, co ma związek z Diego. Nie wyjawiła mi nawet jak dał na imię dziecku. Czas to zmienić. Od dziś. Szkoła, nauka. Zero imprez, papierosów i dziewczyn. Zajmę się tym czym powinienem, na przykład opieką nad młodszą siostrą. Diego by sobie tego życzył.
Ciche pukanie do drzwi wyrywa mnie z transu. Niby chcę się zmienić, ale nadal leże na tym przeklętym łóżku obrażony na cały świat. Nadal nie ruszyłem dupy, by wstać ubrać się i zacząć nowe życie. Proszę- wymyka się niepostrzeżenie z moich ust. W drzwiach widzę drobną brunetkę uginającą się pod ciężarem tacy wypełnionej najróżniejszymi pysznościami. Mała nie zna słowa NIE.
-Skoro nie chciałeś zejść na śniadanie, śniadanie przyszło do Ciebie.
-Po co to robisz?
-To chyba proste. Bo Cię kocham Leoś.
Odpowiedź przenika w głąb mnie. Razi moje serce. Przeszywa niczym strzała wypuszczona przez najdoskonalszego z łuczników. Miłość jest bezinteresowna. Mimo tego, co zrobiłam nadal jest. Nie da się jej tak po prostu zaprzepaścić, wyrzucić na śmietnik.
-Dobra Mała wygrałaś. Pokaż co tam przyniosłaś.
Pyszne śniadanie w towarzystwie nawiedzonej siostrzyczki to zawsze jakiś początek. Może nie idealnie wymarzony, ale zawsze. To motywacja by wstać, wziąć prysznic, pójść do szkoły. By zacząć żyć na nowo. Zapisać kartę nowymi zwrotami, cytatami, marzeniami. Oby okazały się szczęśliwsze niż poprzednie. Violetta podstępem wymusiła na mnie zgodę na wspólne wyjście. Ja i jej szaleni znajomi Franceska i Federico. Okazja – nie byle jaka, bo premiera filmu w którem przyjaciel Leona pracował nad rolą głównego bohatera. Violetta jest taka podekscytowana tym wydarzeniem. Już od  kilku dni po domu i wszyscy jesteśmy zmuszeni by wysłuchać monologu pochwalnego na cześć wyżej wspomnianego Federico. Każdy z nas wie, że Mała jest zapatrzona we Włocha jak w obrazek. Tylko ojciec cały czas powtarza: Violetta czas na chłopców przyjdzie po trzydziestce. Biedna Violetta, gdyby rodzice dowiedzieli się co ja wyczyniam chyba by nie wypuścili mnie za próg domu przez kolejne dziesięć lat.
         Trzask drzwi, tupot butów na schodach, kolejny łomot, jakby drzwi miały zaraz wypaść z futryny. Co to oznacza. Młodziutka dziewczyna; nie młoda kobieta, wraca właśnie ze spotkania z bratem i przyjaciółmi. Pełna emocji, wrażeń.  Jest niepewna, pełna lęku i obaw. Boi się czegoś, co ją zaczyna wypełniać, a czego sama jeszcze nie rozumie. Jeszcze niedawno dziecko, a teraz kobieta, budząca się do życia. Zderzenie dwóch światów niby tych samych, a jednak odmiennych. Nie potrafi opisać tego co czuje. Jej serce uderza z olbrzymią częstotliwością, ciało drży, dłonie pocą się. W brzuchu wiruje milion motyli. Chce wyrzucić z siebie te emocje. Zmaterializować myśli. Dowiedzieć się co to takiego? Co sprawiło, że jej ciało i serce biją w innym rytmie niż do tej pory.
-Gustaw, Gustraw!!! Musisz mi pomóc. Ja wiem, że jestem strasznie głupia i naiwna. Jesteś tylko żółwiem, a ja gadam do Ciebie. Tylko, że nie jesteś byle jakim żółwiem. Jesteś prezentem od Diego, a to trochę tak jakbym jemu opowiadała. Wiem to wszystko jest takie dziwne. Mogłabym porozmawiać z Fran, tylko jeszcze nie chcę by ktokolwiek wiedział. W końcu nie wydarzyło się nic takiego. Może? Sama nie wiem. Dziwnie przekręcasz tą swoją głowę. Wiem!!! Też uważasz, że jestem szalona. Może i jestem, ale nie masz wyjścia. Musisz mnie wysłuchać, po prostu musisz. Zacznę od początku, żebyś się nie pogubił, choć ja sama się zagubiłam. Poczekaj, zrobimy sobie odpowiedni nastrój. Wiesz Gustawku  tak  będzie łatwiej. Zgasimy światło, zapalimy sobie świece, włączymy muzykę. Ta z ostatniego filmu nad którym pracował Federico, będzie odpowiednia. Jest taka przejmująca, romantyczna. A ja mam płytę; od niego. Więc tak, zacznijmy od początku. Gustaw- Słuchasz mnie! No tak nie masz wyjścia. To było tak. Rano- dzisiaj- wiesz. Byłam u Leona i poprosiłam go, żeby poszedł do szkoły. Zgodził się, ale to nie ważne. Po tym spytałam, czy pójdzie z nami na do kina na film. Film Federico. Ja, Fran, Fede i Leon. Fran wpadła w dziki zachwyt. Jak tylko jej napisałam, że Leo będzie z nami to zaczęła się szykować. Nawet do szkoły nie poszła. Nie wiem, chyba jej nadal nie przeszło. Co ten Leon ma w sobie? Nie ważne. Wiem, wiem myślisz że jestem głupia. Co chwilę powtarzam: Nie ważne. Nic na to nie poradzę. Wiesz kiedy się już spotkaliśmy nie odstępowała go ani na krok. Ciągle była blisko mojego braciszka, chłonęła każde jego słowo. Była jak gąbka do kąpieli, a on prężył się jak kanarek. Niby był zażenowany jej jawną adoracją, ale ja tam wiem swoje, pochlebiało mu to. Dobra Gustaw, masz rację : Nie ważne.  No i byliśmy tam na tej premierze. I było tyle ludzi, wszyscy wyczekiwali na pokaz filmu. Federico był taki zestresowany, a ja wciąż powtarzałam, że skoro mnie się podobało, to innym też się spodoba. Tak masz rację, zrobiłam z siebie idiotkę, ale on był taki nieporadny. Cały czas się rumienił. Uśmiechał się nieśmiało podczas udzielania wywiadu. Był taki zaskoczony zainteresowaniem mediów, widzów. Dobra ale to też nie ważne.
-Gustaw nadążasz?- no tak pytanie retoryczne. Sama sobie odpowiem.
-NIE- przecież ja sama za sobą nie nadążam- Ale wiesz co się stało?
Ten pokaz się już zaczął. Siedzieliśmy w takiej loży. Byliśmy w końcu takimi gośćmi honorowymi, wraz z pozostałymi członkami obsady. Siedziałam obok Fede , cała zdenerwowana. Wsłuchiwałam się w jego głos dobiegający do mnie z ekranu. Zamknęłam oczy. Nie musiałam widzieć, by czuć. To dziwny rodzaj aktorstwa. Zwykle oglądałam filmy które czyta lektor, a tu najprawdziwszy dubbing. Wiem Gustaw, nie wiesz co to dubbing, wyjaśnię ci później. Ale do rzeczy. Zamknęłam po prostu oczy, a jego głos przenikał we mnie. Ten charakterystyczny akcent, specyficzne wymawiane r. zatopiłam się w tym głosie. Zapomniałam, że powinnam skupić się na ekranie, na aktorach będącymi innymi głosami, ale nie mogłam. Gustaw, i wtedy to się stało. To było ważne.  Trwałam w swoim świecie, w świecie jego głosy, gdy poczułam dotyk czyjejś dłoni na mojej. Rozumiesz to! Moja dłoń spoczywała sobie bezpiecznie na oparciu fotela. I nagle otuliło ją inne ciepło. Inna dłoń szczelnie otuliła moją drobną, małą rączkę. Czułam bijące od niej ciepło, szorstkość skóry, delikatny dotyk opuszków. Głaskała mnie delikatnie, prawie niepostrzeżenie. Świat głosu i wyobraźni runął. Gwałtownie otwarłam oczy. Spojrzenie natychmiast powędrowało w miejsce, tego niespodziewanego połączenia. Tak moja dłoń spoczywała, szczelnie otulona jego męską dłonią. Wzrok powędrował na niego. Jednak niczego nie mogłam odczyta z jego twarzy, bo ta skupiona skierowana buła na ekran. Wyglądał tak jakby to co się właśnie działo było dla niego codziennością. Rozumiesz ten świetny chłopak trzymał mnie za rękę. W kinie pełnym ludzi, obok mojej przyjaciółki i brata. MNIE. Violettę . Tak, tak, wiem co powiesz! Taki odruch. Też tak myślałam. Oczywiście o oglądaniu, czy nawet słuchaniu nie było mowy. Nie mogłam skupić się na niczym innym jak tylko na odczuwaniu jego bliskości. Myślę, że gdyby nie jego dłoń to bym odleciała z tego fotela. Nie mam skrzydeł, a latała. Gustaw nie patrz tak na mnie. Bo wiesz to jeszcze nie wszystko. Trwaliśmy tak cały seans. Znacz, wiesz, nasze dłonie trwały. Nie mogłam się ruszyć. Zresztą nie chciałam zepsuć tej chwili. Ale dobrze, idźmy dalej. Kiedy seans się skończył, wszyscy zaczęli klaskać, każdy gratulował każdemu. Fran i Leon byli pod olbrzymim wrażeniem, co również wylewnie wyrazili. Ja czekałam sobie troszkę oddalona na moją kolej. Nie chciałam się przepychać. Wiem ściemniam. Tak naprawdę chciałam obie przemyśleć to, co działo się podczas seansu. I wtedy Federico podszedł do mnie. Uśmiechała się. Moje oczy nie wiedziały na, co patrzeć. Czy na jego uśmiech, czy na rozradowane oczy, czy na niego całego. Taki idealny w grafitowej koszuli i czarnych jeansach. Boże o czym j myślę. Gustaw, myślisz, że mi odbiło? Nie ważne. Pewnie tak. Zrozum on podszedł i mnie objął swoimi ramionami. Zatonęłam w nich. Zamknął mnie w sobie. Dosłownie. Przecież jest dużo wyższy ode mnie. Byłam jak w kokonie. Nasze ciała przywierały do siebie. Moje drobne, drżące; jego silne, ciepłe. Moja twarz w zagłębieniu jego szyi. Ciepło i odurzający słodki zapach. Gwałtowne uderzenia jego pulsu. I nagle odsunął się i wyszeptał: Przepraszam. Później poszliśmy do restauracji i było super, ale brakowało mi tego ciepła. Nie wiem co mam myśleć. Zamiast mi pomóc nadal żujesz te swoją sałatę. Jesteś taki głupiutki jak ja. Diego by mi doradził, odpowiedział co się ze mną dzieje. Jego dotyk, ciepło jego ciała. Wiesz jak ja się czułam! Federico mnie objął. Przyjaciel mojego brata, mój przyjaciel. Zrozum, ja nie wiem, czy tak obejmują się przyjaciele. Między nami nie było ani grama przestrzeni, nasze ciała tak dokładnie do siebie przywierały. Czułam coś, czego nigdy wcześniej nie czułam. Taką tęsknotę, jakieś pragnienie. To głupie, ale czułam się tak jakbym piła kolejna szklankę wody, a wciąż dręczyło mnie pragnienie. Kiedy się odsunął poczułam niewyobrażalną pustkę. Wyobraź sobie, że teraz zabieram ci ta twoją marchewkę, tez byś się tak poczuł. Ja jestem przerażona, nie wiem o co chodzi co się dzieje. Nie wiem co on myśli. Wydawało się, że on się zachowywał normalnie. A ja głupa podniecam się i panikuje. Ale wiesz czułam się po raz pierwszy. Nigdy nie pouczyłam czegoś takiego.  Czułam się jak obłok na niebie. Wolna. Jak słońce, które wschodzi każdego dnia. Cała promieniałam. Jak wiosenny deszcz. Odrodzona. Jak gwiazda na wieczornym niebie. Błyszczałam. Byłam jak czysta karta na której poeta tworzy piękne strofy wiersza.
- Dlaczego nie ma ze mną Diego. On by poradził sobie ze wszystkimi moimi obawami.

Znam cię na pamięć, ty mnie pewnie też.
Nie muszę nic mówić, jak nikt rozumiesz mnie.
Za późno by kłamać i tak nie uda się.
Za dużo dziś wiemy, nie wiedzieć lepiej jest.

Obok jesteś wciąż i nie ma cię.
Nie potrafisz wprost, nie kochać mnie.
Może to nie nam pisana jest,
taka miłość aż po życia kres.

Powiedz mi proszę, co myślisz chociaż raz.
Wykrzycz mi głośno, wszystko co byś chciał.
Powiedz gdzie jesteś, czy tak będziemy trwać
osobno już dawno, choć razem cały czas.

Obok jesteś wciąż i nie ma cię.
Nie potrafisz wprost, nie kochać mnie.
Może to nie nam pisane jest,
taka miłość, aż po życia kres.

Obok jesteś wciąż i nie ma cię.
Nie potrafisz wprost, nie kochać mnie.
Może to nie nam pisana jest,
taka miłoś,ć aż po życia kres.


Monika Brodka, Znam Cię na pamięć. 

9 komentarzy:

  1. Vils zwierza się żółwiowi, a on i tak nic z tego nie rozumie.
    Nie powinnam się śmiać, ale ten moment mnie rozśmieszył.
    Nic nie rozumiejący żółw i mała dziewczynka nawijająca do niego jak katarynka 😂

    Leon weź się w garść i w końcu powiedz rodzicom prawdę idioto!

    Cudowny!

    Do następnego! :**

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Szalona i zwariowana Viola.
      Gada do żółwia.
      Leonek to tchórz!
      Sama bym stchorzyła,jak bym miała powiedzieć ,że mam dziecko.
      Super rozdział
      Czekam na kolejny

      Usuń
  3. Następny wątek,na który będę czekać z niecierpliwością.
    Bardzo dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow. Czytam te twoje rozdziały i po prostu nie mogę się pozbyć wrażenia, że masz jakiś taki naturalny talent. Sposób w jak rozwijasz opisy jest niesamowity. Z drugiej strony, pisząc tę część z Violką i żółwiem nie zapomniałaś o tym, że V. jest nastolatką (no dobra, trochę się zdarzyło xD). W każdym razie, gdy to czytałam wszystko było jakieś takie spójne, Vils gada jakie to piękne uczucie odkryła (szczerze przyznam nie lubię takiego poetyckiego ujmowania miłości itd, ale to kwestia gustu 😊), ale jednocześnie wciąż zachowuje się jak taka lekko naiwna, nie do końca ogarniająca życie dziewczyna. Mam nadzieję, że w miarę jasno to wyjaśniłam, bo z kolei mój talent to gmatwanie wszystkiego 😂😂
    W każdym razie kolejny rozdział i kolejny kawał dobrej roboty. Szanuje to bardzo 😉👍👍
    Pozdrowionka ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Przepraszam, że piszę z opóźnieniem :((
    Rozdział fantastyczny :D
    Leon!
    Ty cymbale!
    Powiedz w końcu prawdę :O
    Wiem gdzie mieszkasz ;)
    Nie ma to jak gadać z żółwiem, chociaż przynajmniej cię wysłucha nie doradzi, ale zrobi ci się lżej na sercu :)
    Czekam na nexta :D
    Kocham <33
    Mrs. Darkness ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc nie znam takiego słowa które mogłoby w pełni opisać to jak bardzo podziwiam twoje opowiadanie. Ogromny podziw w stronę utalentowanej autorki. Historia ma w sobie tyle wspaniałych myśli i genialnych opisów. Mogłabym ciągle wracać do tej historii i jestem pewna, że zawsze będzie dla mnie tak samo piękna. Uwielbiam sposób w jaki dobierasz słowa. Piękne opisy sytuacji, zachować i poznanie uczuć bohatera tak dogłębnie, że wszystkie wydarzenia zaczynają żyć w mojej głowie. Przekazy zawarte w tekście stają się oparciem dla zdumiewającego świata przedstawionego w Twojej historii. Wewnętrzne rozterki Violetty odkrywamy podczas świetnej sceny. To jak Fede się do niej zbliżył - pięknie to napisałaś aż momentalnie próbowałam powstrzymać łzy. Już wspominałam, że to jak przedstawiasz uczucia jest genialne i chyba nigdy nie przestanę w to wątpić. Widziałam te sceny jak kadry z filmu. Masz tak ogromny talent, że z ręką na sercu przyznaje, że mam się od kogo uczyć. Podziwiam to jak piszesz i może w przyszłości także będę miała okazję w jakimś stopniu zadziwiać innych swoimi opisami. Pamiętaj aby nigdy w siebie nie wątpić bo taki talent nie może się zmarnować. Czekam na kolejne rozdziały ❤

    Diana

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Hej.

      Przepraszam, że dopiero teraz komentuję.
      Mam straszliwą masę lekcji.
      Wybacz.

      Co do rozdziału:
      Super!
      Ekstra!

      "-Masz rację. Ale ogarnij się, bo Diego nie będzie wychowywał wszystkich twoich dzieci. Pijesz, palisz, przespałeś się już chyba z połową dziewczyn w naszej szkole. Jesteś już na dnie, czy jeszcze Ci trochę brakuje." Violetta i jej szczerość :)
      "Tylko ojciec cały czas powtarza: Violetta czas na chłopców przyjdzie po trzydziestce." - Ci rodzice...
      Rozdział jest genialny.
      Naprawdę bardzo przepraszam, że nie skomentowałam szybciej...

      Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału w Twoim wykonaniu.

      Buziaki
      Miss Blueberry

      Usuń

BLA BLA BLA ...

Pojawienie si ę jakiegokolwiek autora na blogu po tak d ł ugiej nieobecno ś ci, mo ż e oznacza ć tylko jedno. Koniec bloga. Jed...